Wędrówki górskie, rowerowe wyprawy, backcountry, podróże.

Kozi Horb, Myscowa, Grzywacka i Łysa Góra.

W urokliwej dolinie Wisłoki, ograniczonej od zachodu stromymi stokami Kamienia i Koziego Horbu a odchodzącymi od Pasma Łysej Góry i Polany łagodniejszymi grzbietami Szczobu, Horbu i Łysej Góry od wschodu ulokowała się duża niegdyś wieś Myscowa. Wąska dolina Wisłoki ciągnie się tu od przełomu tej rzeki między Kamieniem a Suchanią, na południu, a przełomowym odcinkiem Wisłoki, pomiędzy stromym urwiskiem Uroczyska Oborzysko i zachodnim grzbietem odchodzącym od Łysej Góry, na północy.

Zalesione, północne stoki Kamienia, Kozi Horb i Uroczysko na Górach.

Bardzo lubię tą piękną, spokojną dolinę i stosunkowo często ją odwiedzam. Najczęściej przyjeżdżałem tutaj rowerem. Otaczające ją góry i wzniesienia najlepiej jednak poznawać pieszo co równie często czyniłem. Zimową porą najbliższe okolice Myscowej kilkakrotnie pokonywałem na nartach śladowych. Każda więc pora roku jest odpowiednia i dobra aby odwiedzić Myscową wraz z jej przysiółkami i otaczającymi ją górami. Myślę więc, że okolice Myscowej warte są tego aby je tutaj szczegółowiej przedstawić.

Suchania (Toczkowa) nad Myscową.

Przez Koziniec.

W przysiółku Kątów – Wola, obok miejscowego sklepiku zostawiam samochód i mostem nad Wisłoką przechodzę do Zarszyna. To niewielki przysiółek Kątów usytuowany na lewym brzegu Wisłoki. Biegnie tędy znakowany na czerwono Główny Szlak Beskidzki a równolegle z nim również zielony szlak PTTK. Obydwa te szlaki wprowadzają w masyw Kamienia nad Kątami gdzie rozgałęziają się: zielony do Krempnej a GSB w Pasmo Magury Wątkowskiej i dalej na zachód.

Po zejściu z asfaltu i obok niewielkiego strumienia szlak prowadzi początkowo wznoszącą się gruntową drogą przypominającą nieco wąwóz bo tak strome i wysokie są jej brzegi.

Wąwóz powyżej Uroczyska Oborzysko.

W taki oto sposób wchodzę na wyraźny grzbiet, po którego lewej stronie stromymi a niekiedy wręcz urwistymi obrywami opadają w dolinę Wisłoki stoki Uroczyska Oborzysko. Wkrótce wychodzę na częściowo otwarty teren. Tylko częściowo, bo lewa strona szlaku (wschodnia) zarośnięta jest gęstymi krzewami z wyraźną przewagą tarniny. Z prawej strony natomiast mamy widoki na Kamień nad Kątami i długie Pasmo Magury Wątkowskiej. Nieco bliżej niższe i odkryte, połogie wzniesienia masywu Jelenia z Desznicką Górą i Skałą.

Świerzowa, Trzy Kopce, Smyczka. Bliżej Desznicka Góra, wierzchołek Jelenia nad Głębokim Lasem i Skała. Widok z Koziego Horbu.

Miejsce, przez które przechodzę nazywa się Koziniec. Po lewej stronie polnej drogi mijam posadzone tu dwa świerki kłujące. Pomiędzy nimi w 1999 r. ustawiono wątpliwej urody smukłą metalową konstrukcję z kątowników, z krzyżem na szczycie. Ma ona spełniać rolę kapliczki jako wotum wdzięczności za pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. U jej stóp, na ziemi leżą od wielu już lat tabliczki szlaku rowerowego w kolorze żółtym, który tędy został poprowadzony.

Dalsza wędrówka przebiega już odkrytym grzbietem więc obfituje w rozległe panoramy.

Szlak na Kozi Horb.

Kozi Horb.

Z lewej strony mamy piękny widok na dolinę Wisłoki zamkniętą długim wałem Pasma Łysej Góry z Polaną, Danią oraz widoczną w oddali Kiczerą.

Polana, Dania i Kiczera z Koziego Horbu.

Po prawej zaś stronnie okazały stąd masyw Kamienia nad Kątami a dalej długi wał Pasma Magurskiego z wyeksponowanym Kolaninem.

Od lewej: północne stoki Kamienia, w oddali Kolanin, Świerzowa, Trzy Kopce, Smyczka a bliżej masywik Jelenia.

Z Koziego Horbu (469 m n.p.m.), który właśnie osiągam widoki są nieco przysłonięte niewielkim zagajnikiem.

Kozi Horb – widok od południa.
Kozi Horb – majowy.

Zejście przez Zawodzie do Myscowej.

Schodząc z Koziego Horbu udało mi się sfotografować szukającego coś w trawie lisa.

Po chwili dotarłem do granicy lasu, będącej równocześnie granicą Magurskiego Parku Narodowego o czym też informuje stosowna tablica.

Wejście do MPN i na Kamień.

Z tego miejsca skręcam na wschód idąc niewyraźną polną dróżka wzdłuż granicy MPN-u. Ustawione są tutaj – jakby w tyralierze – bardzo solidne ambony strzelnicze. Tak oto wychodzące na pastwiska z Magurskiego Parku Narodowego zwierzęta płowe, nieświadome zagrożenia wystawiają się na odstrzał …

Nieco niżej zostawiam granicę lasu osiągając wyraźną już drogą gruntową, którą schodzę w stronę Wisłoki przez tereny przysiółka Myscowej – Ostrysz.

Zejście w dolinę Wisłoki.

Z prawej strony drogi widać dachy nowobudowanych domów. W tym większym budynku – jak powiedziała mi właścicielka jednego z nich – będzie mieściło się gospodarstwo agroturystyczne, które ma nazywać się wdzięcznie: „Chyże Rysie”.

Widok na Eko-gospodarstwo i agroturystykę (Chyże Rysie) w przysiółku Myscowej – Zawodzie.
Owocowe drzewa w przysiółku Ostrysz.

Pani ta też odradza mi przechodzenie brodem przez Wisłokę, bo stan wody jest wysoki a nurt rwący. Muszę więc skręcić w lewo aby przejść łąkami w dół rzeki. Tam, poniżej domostwa w przysiółku Zawodzie znajduje się wisząca na linach ława (kładka), którą przechodzę do południowej części Myscowej zwanej dawniej Łąki.

Wisząca ława nad Wisłoką w przysiółku Zawodzie.
W tym miejscu chciałem coś wyjaśnić:

W odstępie 3 lat przechodziłem tą samą trasą przez Kozi Horb do przysiółku Myscowej – Zawodzia. Dalsza część tych moich wędrówek różniła się jednak znacząco. Postanowiłem więc obydwa te warianty zamieścić w jednym artykule bo myślę, że w ten sposób poszerzę nieco spojrzenie na piękne okolice Myscowej. Tak więc obie trasy pokrywały się do miejsca z agroturystyką „Chyże Rysie”.

Najpierw więc kontynuuję trasę z 13 kwietnia 2025 roku.

Przez Łąki drogą do Myscowej.

Dawny przysiółek Łąki, do którego dotarłem zza wody był do czasów przedwojennych gęsto zabudowany. Po wojnie i wysiedleniach Łemków wiele domów rozebrano. W tych, które pozostały osiedlili się ludzie z pobliskich i zniszczonych wsi takich jak Ostryszne, Polany, Huta Polańska czy z Kąty.

Po lewej stronie drogi, którą idę w stronę centrum Myscowej zachowało się kilka łemkowskich chyży.

Myscowa.

Przypomnę, że chyża to długi budynek, który łączy w sobie funkcję mieszkalną i gospodarczą pod jednym, wspólnym dachem. Część mieszkalna oddzielona jest od części, w której przebywają zwierzęta tzw. boiskiem. Do tego boiska wjeżdżało się wozem aby rozładować siano dla hodowanych zwierząt. W XIX wieku w Myscowej było bardzo dużo takich chyży bo była ona jedną z największych wiosek w tej części Beskidu Niskiego.

Odnowiona chyża w przysiółku Łąki.

Do wybuchu II wojny światowej mieszkało w Myscowej około 1300 osób, w zdecydowanej większości wyznania greckokatolickiego.

Myscowa (Мисцова) – kilka słów o początkach i historii.

Wieś została założona na prawie wołoskim już w 1420 roku a więc jako jedna z pierwszych wsi w tej okolicy. Zasadźcą z nadania rodu Wojszyków (herbu Powała), do których należały włości w okolicach Żmigrodu był niejaki Iwan Wałach. Pierwotnie jej nazwa brzmiała Myślcowa, z czasem Myścowa. Często używano też nazwy Wołoska Wieś – pierwszy raz ta nazwa została użyta w dokumencie z 1480 roku. W kolejnych wiekach zmieniali się właściciele Myścowej a byli nimi kolejno: Stadniccy, Kochanowscy, Lubomirscy, Siemieńscy, Lewiccy i Potuliccy. Już z 1581 roku pochodzi informacja, że w Myscowej istniała parochia i nic w tym dziwnego bo wieś należała do największych w w tej części Łemkowszczyzny. Pod koniec XIX wieku mieszkało w niej około 1200 osób a przed wybuchem II wojny światowej 1320.

Na początku XX wieku planowano budowę linii kolejowej łączącej Jasło z Konieczną przez Żmigród i Myscową. Wybuch I wojny światowej przerwał jednak realizację tej inwestycji.

W okresie międzywojennym przeprowadzono komasację gruntów, którą rozpoczęto w 1928 roku.

Wpływy schizmy tylawskiej nie znalazły tu zwolenników i mieszkańcy Myscowej pozostali przy wyznaniu greckokatolickim.

Czasy II wojny światowej.

Większość Łemków z Myscowej w czasie okupacji sprzyjała działającej w okolicach komunistycznej partyzantce. Zorganizował ją pochodzący z Mszany Łemko – Grzegorz Wodzik (ps. Wyścig). Jego grupa bojowa składała się z Łemków i zbiegłych z niewoli żołnierzy sowieckich. Od 1943 r. został dowódcą oddziału partyzanckiego Gwardii Ludowej Okręgu Jasło i uprzykrzał życie hitlerowskim okupantom. Zginął w kwietniu 1943 r. w okolicach Kłopotnicy, gdzie przez kilkadziesiąt lat stał pomnik mu poświęcony.

W czasie wojny miejscowy paroch Stefan Szałasz uprawiał proukraińską propagandę i współpracował z okupantem denuncjując opornych mieszkańców. Został zlikwidowany w końcu 1943 roku.

Podczas operacji dukielsko- preszowskiej wojska niemieckie przygotowując się do obrony ewakuowały część mieszkańców. Rozbierali też budynki mieszkalne wykorzystując drewno na opał i budując umocnienia.

W 1945 roku zdecydowana większość mieszkańców Myscowej „dobrowolnie” opuściła swoje domy i wyjechała za wschodnią granicę. Tych którzy zostali wysiedlono dwa lata później na Ziemie Odzyskane ramach tzw. akcji „Wisła”.

Z czasem opuszczoną wieś zasiedlili mieszkańcy sąsiednich, zniszczonych podczas bitwy o Przełęcz Dukielską wsi (głównie z Huty Polańskiej, Polan i Kątów). Nie osiągnęła ona jednak zbyt dużej ilości mieszkańców. Powodem tego były plany budowy zbiornika wodnego i wstrzymywanie przez urzędy inwestycji w Myscowej oraz niewydawanie zgody na pozwolenia na budowę nowych domów. Plany budowy zbiornika z różnych względów jak do tej pory nie wypaliły i mam nadzieję, że tak już zostanie.

Myscowa – i to co w niej ciekawego istniało.

Po prawej stronie drogi znajduje się zarośnięty łęgową gęstwiną podmokły teren i ślady po starorzeczu meandrującej przez wieki Wisłoki. Nieco dalej na południe przed zakolem Wisłoki istniało duże boisko sportowe, jednak po zamknięciu w 2011 r. miejscowej szkoły przestało być użytkowane i po prostu wchłonął je nadrzeczny las łęgowy. Z lewej strony, w pewnej odległości od drogi, mijam kilka ładnych odnawianych chyży oraz drewniany domek z lat 60-tych XX wieku, w którym mieścił się niewielki sklepik.

dawny sklep
Odnowiony dom (z prawej), w którym dawniej mieścił się sklepik.

W niewielkiej odległości od tego sklepiku działała karczma prowadzona przez rodzinę żydowską. Ostatni z prowadzących karczmę Żyd żył w dobrej komitywie z miejscowym parochem, od którego dzierżawił pole i w porozumieniu z nim zmuszał swoich dłużników do odrabiania karczmianych długów. Takie postępowanie wywoływało konflikty i zgorszenie u mieszkańców.

Naprzeciw, po prawej stronie drogi, na wypłaszczeniu terenu nieopodal rzeki znajdował się duży plac targowy. Do wybuchu II wojny światowej odbywały się tutaj comiesięczne jarmarki. Handlowano głównie bydłem ale też produktami rolnymi i gospodarskimi. Na targi przyjeżdżali kupcy z sąsiednich wiosek a nawet z drugiej strony Karpat.

Nieco dalej zaczynał się park dworski, z którego niewiele do dzisiaj zostało. Przy drodze, pomiędzy wysokimi modrzewiami stoi drewniany krzyż a za nim betonowy słup z bocianim gniazdem.

W głębi na niewysokim wzgórzu widać murowany budynek dawnej leśniczówki.

Zdewastowany park podworski i jego najbliższe otoczenie.

Tu w ścisłym centrum Myscowej do I wojny światowej stał otoczony pięknym parkiem dwór hrabiego Potulickiego (ówczesnego właściciela Myscowej). Na miejscu dworu zbudowano leśniczówkę, w której mieszkał wraz z żoną leśniczy Jan Wciślak. Przez pewien czas leśniczówka pełniła role schroniska dla turystów.

Budynek dawnej leśniczówki w Myscowej.

Do dziś poza dużą murowaną z kamienia piwnicą, którą znajduje się we wschodnim skraju parku, nic innego godnego uwagi się nie zachowało.

Dawna duża piwnica kamienna nieopodal miejsca po dworze.
Wejście do piwnicy.

No może widoczne jeszcze resztki fundamentów dworskiej stajni nieopodal potoku Myscówka, na których zbudowano dom mieszkalny.

W pobliżu miejsca gdzie potok Myscówka łączy się z Kaczalnikiem znajdował się młyn. W Myscowej istniało kilka młynów oraz folusz, w którym folowano dobrej jakości sukno z wełny hodowanych tu owiec i z uprawianego lnu. We wsi działały też tartaki i stolarnie oraz kuźnie, które prowadzone były przez Romów – ponoć było ich aż sześć. Ponadto – oprócz rzecz jasna – hodowli i rolnictwa ludność zajmowała się kamieniarstwem.

Potok Kaczalnik.

Za mostkiem nad Kaczalnikiem znajduje się zbudowany w latach 80-tych XX wieku okazały Dom Strażaka, sklep, plac zabaw i duży parking. Nieco dalej ale po drugiej stronie drogi stoi zbudowany wysiłkiem mieszkańców w 1937 roku Dom Ludowy, w którym przed wojną mieściła się czytelnia Towarzystwa im. Mychajła Kaczkowskiego i łemkowska szkoła. Po II wojnie światowej mieściła się tu świetlica i szkoła, którą zamknięto w 2011 roku. Obecnie w budynku dawnej szkoły mieści się sezonowe schronisko PTSM.

Dawna cerkiew greckokatolicka w Myscowej.

Na wzgórzu w centrum wsi, w otoczeniu kilku wysokich, ponad dwustuletnich lip stoi dumnie murowana cerkiew greckokatolicka p.w. św. Paraskewy Tyrnowskiej.

Myscowa – dawna cerkiew greckokatolicka z 1796 roku na wzgórzu w otoczeniu potężnych, starych lip. Widok z parkingu obok remizy.

Zbudowano ją w 1796 r. na miejscu poprzedniej, drewnianej. Starą cerkiew wzmiankowaną w 1581 r. a więc na pewno zbudowaną wcześniej, rozebrano w drugiej połowie XVIII wieku. Budynek murowanej cerkwi został uszkodzony podczas wojny a na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku był remontowany.

Dawna cerkiew św. Paraskewy w Myscowej.

Obok cerkwi stała drewniana dzwonnica konstrukcji słupowej, zwieńczona kutym żelaznym krzyżem misternej roboty z XVIII wieku. Niestety, nie była ona na czas remontowana i mimo, że wraz z murowaną cerkwią w 1985 roku została wpisana do rejestru zabytków, rok później została powalona przez wiosenną burzę. W jej miejscu zbudowano niewielką dzwonnicę murowaną, która stoi w obrębie kamiennego muru otaczającego budynek cerkwi. W nowej dzwonnicy znajduje się oryginalny dzwon z poprzedniej zabytkowej dzwonnicy.

Jak do tej pory nie udało mi się obejrzeć wnętrza dawnej cerkwi (a obecnie kościoła) więc posłużę się jej opisem w dostępnych źródłach: Wewnątrz zachowała się zdekompletowana część ikonostasu, z którego fragmentów zrobiono ołtarz. Zdemontowane ikony rozmieszczono na bocznych ścianach świątyni. Środkowe ikony namiestne umieszczono w ołtarzach bocznych a diakońskie wrota w tylnej ścianie. Rząd Deesis zdobi chór. Carskie wrota zaś przeniesiono do dawnej cerkwi w nieodległej Desznicy.

Perypetie łemkowskiej figurki Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

Na stromym, zachodnim stoku wzgórza poniżej dzwonnicy, na kamiennym postumencie stoi współczesna, drewniana i oszklona kapliczka. W jej wnętrzu znajduje się kopia figurki MB z Dzieciątkiem, która pierwotnie znajdowała się w kapliczce domkowej nieopodal cmentarza.

Do tej figurki umieszczonej w kapliczce domkowej zbudowanej na początku XX wieku, przychodziły kobiety z Myscowej i okolicznych wiosek modlić się o zdrowie swoje i potomstwa. Pewnego dnia figurka zapaliła się od świec ulegając zniszczeniu. Jedna z kobiet zabrała nadpaloną figurkę zamieniając ją na inną – pospolitą. Oryginalną figurkę poddano renowacji i przeniesiono później do Huty Polańskiej, gdzie znalazła miejsce w odbudowanym ze zniszczeń wojennych kościele św. Huberta i św. Jana z Dukli.

Obok kamiennego murka, na pniu ściętej dawno temu lipy stoi zniszczona, kamienna figurka.

Cmentarz parafialny wsi Myscowa.

Na południowy wschód, w odległości około 400 m od dawnej cerkwi znajduje się dość duży obszarowo cmentarz parafialny. To waśnie obok tego cmentarza ale po drugiej stronie drogi, w otoczeniu wysokich drzew stoi owa kapliczka domkowa, o której wcześniej pisałem.

Niedaleko bramy wejściowej cmentarza stoi kaplica św. Mikołaja.

Cmentarz w Myscowej i kaplica św. Mikołaja.

W północnej, większej części cmentarza zachowało się niewiele kamiennych nagrobków – być może dlatego, że mimo iż w Myscowej pracowało sporo kamieniarzy, to nagrobki nie były tak popularne jak w innych wsiach Łemkowszczyzny. Zamiast nagrobków usypywano tu kopczyki z kamieni. W środkowej części cmentarza kamiennych nagrobków jest już zdecydowanie więcej.

Górną zaś część cmentarza zajmują współczesne groby rzymskokatolickie powojennych mieszkańców Myscowej. Cały cmentarz otoczony jest starym murkiem z kamienia rzecznego.

Watro dodać, że na cmentarzu pochowany jest znany poeta łemkowski urodzony w Myscowej Jan Dyki (1919 – 1975). Większość swojego życia mieszkał we Francji ale ostatnie trzy lata spędził w rodzinnej wiosce.

Widok z cmentarza na Kamień.

Do Wisłoki przepływającej przez Myscową wpada kilka potoków. Praktycznie wzdłuż każdego z tych potoków budowano domy co umożliwiło osiedlanie się tutaj większej ilości ludzi.

Spojrzenie ze wschodnich stoków Horbu na dolinę Wisłoki i Myscową.

Kolejny etap wędrówki to podejście południowym grzbietem wprowadzającym na Horb (505 m n.p.m.) tak aby spojrzeć na otoczenie Myscowej i dolinę Wisłoki od strony wschodniej. Dobrze widać też park podworski.

Widok na miejsce po dworze Potulickich.

Centrum Myscowej opuszczam idąc wznoszącą się gruntową drogą wzdłuż potoku Myscówka.

Po drugiej stronie tego potoku rozrzuconych jest kilka zabudowań przysiółka Dyniowiec. Jego nazwa pochodzi od nazwiska mieszkającej tam od dawien dawna łemkowskiej rodziny – Dyń. Przed wojną było tu o wiele więcej domostw, które jednak nie przetrwały gdyż po wysiedleniach Łemków zostały rozebrane. Pozostałości po nich można jeszcze spotkać włócząc się po zarastających wtórnie lasem pastwiskach i łąkach zbocza wzgórza zwanego dawniej Hrebeń.

Mająca w swojej nazwie słowo „Horb” Fundacja Wspierania Bioróżnorodności na południowym stoku góry Horb ma swoją terenową stację i prowadzi tu wypas bydła białogrzbietego, także owcy czarnogłówki i kozy karpackiej.

Horb (505 m n.p.m.) i terenowa siedziba fundacji „Horb” (z prawej).

Wypasy prowadzi się też na terenie MPN-u na terenach nieistniejącej wsi łemkowskiej – Wilsznia. Fundacja mająca stałą siedzibę w Daliowej (koło Jaślisk) zaprasza chętnych do pomocy wolontariuszy.

Watro się przejść w stronę Horbu bo widoki są przednie.

Widok z podejścia na Horb na dawną cerkiew w Myscowej.
Suchania (Toczkowa), Pakuszowa i Kamień.

Nie dochodząc do jego porośniętego lasem szczytu, skręcam w ledwo widoczną ścieżkę, którą z czasem przeistacza się w polną drogę.

Zalesione, północne stoki Kamienia, Kozi Horb i Uroczysko na Górach.

Kieruję się nią w stronę przysiółka Kręcisz osiągając go niedaleko miejsca, gdzie Kluczowy Potok uchodzi do Wisłoki.

Przełom Wisłoki w przysiółku Kręcisz.

Kapliczka z „dzikoną” Matki Boskiej Rzecznej.

Za mostem nad Kluczowym Potokiem, w Końcu Górnym (przysiółek Kręcisz) ale na bardzo stromej skarpie, znajduje się skromna kapliczka skrzynkowa. Artystka z Jasła – pani Marta Jamróg – umieściła w tej kapliczce swoją ikonę Matki Boskiej Rzecznej. Niektórych odbiorców zapewne może razić symbolika krów i rzeki wyeksponowanych przez artystkę. Ale krowy to – co i rusz – codzienny widok w Myscowej, podobnie jak życiodajna rzeka Wisłoka.

Głównym przesłaniem owej kapliczki jest więc ochrona Myscowej przed zalaniem jej wodami projektowanego zbiornika na Wisłoce. Także zachowania ekosystemu i bioróżnorodności doliny Wisłoki i mieszkających tutaj ludzi.

Warto zapoznać się z twórczością pani Marty Jamróg aby zrozumieć symbolikę jej ikon (zwanych przez nią samą wdzięcznie „dzikonami”): https://styl.interia.pl/…/news-tu-przyroda-jest…

Kapliczka ta została umieszczona tutaj podczas happeningu kolektywu Siostry Rzeki w 2021 roku.

Zacytuję tutaj słowa Krakowskiej aktywistki i artystki Cecylii Malik, współtwórczyni kolektywu Siostry Rzeki:

„… Ta pierwotna, naturalna przyroda, unikatowa bioróżnorodność, prawdziwa żywa rzeka będąca siedliskiem dla niezwykle bujnego życia, przepiękny krajobraz i szczęśliwi ludzie. Świetne, cenne miejsce ma być zaorane koparkami i zniszczone dla interesu paru osób. Wierzę, że uda się to powstrzymać. Powinniśmy jako Polki i Polacy ocalić to miejsce.”

O tej porze roku, gdy nie ma jeszcze zbyt wielu liści na drzewach, warto podejść powyżej miejsca z kapliczką i spojrzeć z wysokiego, urwistego brzegu na rwący nurt Wisłoki, uświadamiając jak piękna to rzeka.

Kręcisz.

Leżący w północnej części opisywanej tu doliny Wisłoki przysiółek Kręcisz dawniej, bo w XV i XVI wieku był samodzielną wioską. Później jednak wraz ze wzrostem liczby mieszkańców stał się przysiółkiem Myscowej. Kręcisz posiada dwie integralne części Koniec Górny i Koniec Dolny a jego nazwa nawiązuje do meandrującej Wisłoki, której nurt ostro tutaj „kręci” swoimi zakolami.

Kozi Horb, Uroczysko na Górach i … kwitnąca ałycza.

Idąc drogą w kierunku północnym warto spojrzeć na zachowane tutaj stare domostwa, drzewa owocowe czy resztki fundamentów, które zachowały się do naszych czasów.

Ładnie i majestatycznie prezentuje się górujący nad doliną masyw Kamienia nad Kątami.

Myscowa i masyw Kamieia nad Kątami.

Na trawiastych zboczach zaś pasące się stada krów.

Wszechobecny widok w okolicach Myscowej.

Wisłokę w okolicach Końca Dolnego upodobali sobie miłośnicy brodzenia po wodzie, których zwykle w upalne dni tutaj nie brakuje. Tutaj też znajduje się wyłożony betonowymi płytami bród na Wisłoce.

Bród na Wisłoce z przejazdem po betonowych płytach – widok z ławy wiszącej nad Wisłoką. Przysiółek Koniec Dolny.

Zaraz za nim wisząca na stalowych linach ława.

Koniec Dolny – ława nad Wisłoką.

Mieszkańcy Myscowej wciąż nie mogą doczekać się normalnego mostu, który bardzo ułatwił by im życie.

Przez przysiółek Kątów – Zagrody na Grzywacką Górę..

Po przejściu na drugą stronę Wisłoki wkraczam do przysiółka Kątów – Zagrody. Tutaj, za zakrętem drogi, na prawym (orograficznie) brzegu rzeki, uważne oko wypatrzy otwór wielkości drzwi u podnóża stromego stoku. To sztolnia dawno już wykopana tutaj w związku z planowaną budowa tamy na Wisłoce.

Kąty Zagrody od kolejnego przysiółka Kątów – Woli oddziela rzeka Wisłoka.

Wisłoka rozdzielająca od siebie dwa przysiółki Kątów – Zagrody i Wolę.

Przez wiele, wiele lat dojazd do Zagród możliwy był tutaj brodem a piesi przechodzili na drugą stronę wiszącą ławą.

Dopiero w 2011 roku zbudowano nowy most.

Dwuwierzchołkowa Grzywacka Góra (571 – 567 m n.p.m.).

Ostatnim etapem tej wędrówki jest wejście nieoznakowanym szlakiem na południowo-wschodni (wyższy 571 m n.p.m.) wierzchołek Grzywackiej Góry. Następnie przejście na niższy z wieżą widokową (567 m n.p.m.) i zejście popularnym, znakowanym szlakiem do Kątów.

Dwie kulminacje Grzywackiej Góry.

To bardzo przyjemna niezbyt długa ale za to bardzo widokowa trasa. Podejście z Woli początkowo prowadzi wyraźnym grzbietem po czym dłuższym trawersem i ponownie grzbietem.

Kolanin i Trzy Kopce, bliżej odkryta Skała – widok z podejścia na wyższy, południowo-wschodni wierzchołek Grzywackiej.

Południowy stok podszczytowy porastają młode sosenki, które nie mają tu dobrych warunków do życie ze względu na częste, silnie wiejące wiatry.

Grzywacka (567 m n.p.m.) widok z sosnowego młodnika porastającego południowe stoki wyższego wierzchołka Grzywackiej.

Sam wierzchołek, przez który przebiega czerwony GSB PTTK jest obsadzony świerkowym młodnikiem. Ogranicza ten młodnik widoki z wierzchołka ale nie zajmuje on dużej powierzchni.

Młodnik świerkowy na wyższym wierzchołku Grzywackiej (571 m n.p.m.).

Można więc obniżyć się nieco czy to w jedną, czy też w drugą stronę i cieszyć się widokami.

Jeśli komuś nie wystarcza to trzeba przejść się na drugi wierzchołek – ten bardzo znany i popularny z wieżą widokową. Wejść na nią i delektować się widokami.

Widok z Grzywackiej na Pasmo Magury Wątkowskiej.

Na Grzywackiej Górze zwykle przebywają jacyś turyści. Dzisiaj tylko kilka osób odpoczywało sobie na ławeczkach. Na platformę widokową tym razem nie miałem ochoty wchodzić (byłem tu już wiele razy i widoki z niej dobrze znam). Długo też tu nie zabawiłem bo czas było wracać.

Zejście południowym grzbietem Grzywackiej też przyjemne bo cały czas towarzyszą mu bardzo ładne widoki.

Na zdjęciu poniżej przedstawiam mapkę z zarejestrowanym śladem tej wędrówki:

W ten sposób kończę relację z trasy, którą przebyłem 13 kwietnia 2025 roku wracając (w opisie) do okolic agroturystyki „Chyże Rysie”.

Poniżej kontynuacja alternatywnej trasy

Emocjonujące przejście po leżących, betonowych słupach nad nurtem Wisłoki.

Trzy lata wcześnie (15 maja 2022 roku) dotarłem do brodu na Wisłoce schodząc z Koziego Horbu (takim samym jak wyżej opisanym odcinkiem trasy).

Wisłoka w przysiółku Myscowej – Zawodzie.

Poniżej zabudowań planowanej agroturystyki „Chyże Rysie:” zszedłem do brodu na Wisłoce. Trudno tutaj byłoby przejść na drugi brzeg rzeki więc skręciłem na południe idąc wzdłuż jej brzegu niewyraźną ścieżką przez łęgowe zarośla.

Łany czosnku niedźwiedziego w lesie łęgowym nieopodal Wisłoki.

Minąłem rozległe łany zaczynającego dopiero kwitnąć czosnku niedźwiedziego dochodząc do polanki i kolejnego brodu na Wisłoce. Tutaj zobaczyłem wsparte na dużych kamieniach dwa betonowe słupy energetyczne.

Ktoś zadał sobie sporo trudu aby zbudować taką prowizoryczną kładkę. Można było zdjąć buty i przejść brodem na drugą stronę ale stan wody był dość wysoki. Można też było podjąć wyzwanie i jak cyrkowiec – akrobata przejść jakby po równoważni nad wodą.

Wybrałem tą drugą możliwość. Przejście po pierwszym słupie, zawieszonym stosunkowo nisko nad płytką tu wodą poszło mi gładko. Z drugim słupem, zawieszonym około metra nad rwącym tu nurtem rzeki nie było już tak łatwo. Było wręcz mocno emocjonująco! Zrobiłem kilka kroków i słup zaczął poddawać się rezonansowi. Zwolniłem więc kroki aby ustało bujanie a nawet się zatrzymałem z myślą o powrocie bo bicie serca bardzo mi przyspieszyło. Nie poddałem się jednak – odpocząłem chwilkę i zacząłem iść powoli nierównym krokiem. Emocje narastały, zwłaszcza, gdy spojrzałem w dół i zobaczyłem ponad metrową głębinę pod nogami … Trudno było utrzymać równowagę i koncentrację nawet z wyciągniętymi na boki rękoma. W końcu przełamałem się i z mocno bijącym sercem dotarłem na drugi brzeg.

Tutaj usiadłem aby wyrównać oddech i odpocząć – w moim wieku takie emocje … !

Łąkami nad nad przysiółkiem Krecisz na Wierchowinę.

Po tej emocjonującej przygodzie kontynuowałem wędrówkę drogą przez Łąki aby dojść do nowego mostku nad Kluczowym Potokiem.

Krowy na pastwisku w przysiółku Łąki.

Za mostkiem, w połowie stromego odcinka drogi, z lewej strony na pniu drzewa wisi skromna kapliczka. To ta z „dzikoną” autorstwa pani Marty Jamróg, którą już przedstawiałem.

W tym miejscu opuszczam asfaltową drogę odnajdując przejście skrótem do drogi gruntowej. Początkowo prowadzi ona przez rozległe łąki na stoku wzgórza.

Warto było podejść tą drogą bo bardzo ładne z niej widoki na okolicę Myscowej. Nie jest to zbyt długie podejście więc często odwracam się aby oczy nacieszyć widokami.

Widok na Myscową z podejścia na Łysą Górę. W tle Suchania, Pakuszowa i Kamień.
Horb (505 m n.p.m.) nad Myscową.

Po wejściu w las, a nie ma tu żadnego szlaku co wcale mi nie przeszkadza. Najpierw wyraźną drogą a później, w miarę nabierania wysokości coraz mniej wyraźną, podchodzę grzbietem w górę.

Tu grzbiet staje się niewyraźny a bardzo rzadko używana dróżka leśna staje się praktycznie niewidoczną, tym bardziej że rosną tu ogromne połacie zasłaniającego ją czosnku niedźwiedziego.

Przedzieram się więc przez ten czosnek omijając powalone i spróchniałe pnie drzew.

Czosnek niedźwiedzi

Z prześwitów między drzewami wyzierają południowe stoki Łazów

Południowe stoki Łazów.

W końcu osiągam przełączkę z czerwonym GSB PTTK między Łazami (nad dawnym kamieniołomem) a Wierchowiną (628 m n.p.m.).

Szlak prowadzi tu grzbietem pasma Łysej Góry mijając liczne polanki.

Polanki podszczytowe Łysej Góry (641 m n.p.m.).
Polanki pod ł=Łysą Górą i zejście z Grzywackiej do Kątów.

Ta największa i najbardziej widokowa znajduje się po wschodniej stronie kulminacji Łysej Góry (641 m n.p.m.).

Widok spod Łysej Góry na Pogórze Jasielskie – na horyzoncie Pogórze Dynowskie.
Cergowa i Chyrowa z Łysej Góry.

Jest tu ławeczka SKPB ustawiona w 50- lecie istnienia tego studenckiego koła przewodników. Zawsze, gdy idę tym szlakiem zatrzymuję się przy niej na krótki odpoczynek połączony z kontemplacją widoków.

O Łysej Górze pisałem już w innych artykułach – m.in w tym. Z Łysej Góry pozostało mi przejście zalesionym grzbietem tego pasma i skrajem rezerwatu – Łysa Góra. Po wyjściu na otwarty teren osiągam południowo-wschodni wierzchołek Grzywackiej Góry (571 m n.p.m.).

Widok na Kolanin z wyższego wierzchołka Grzywackiej Góry.

Niższy wierzchołek – ten z platformą widokową – tym razem sobie odpuściłem.

Z Grzywackiej Góry schodziłem nieznakowaną, polną drogą aż do mostu nad Wisłoką.

Następnie przez nowy most do przysiółku Kątów – Zagrody. Po czy przeszedłem wiszącą na linach ławą nad Wisłoką do Kątów – Woli.

Tam na parkingu obok sklepu czekał na mnie samochód.

W taki oto sposób w jednym artykule połączyłem dwie, alternatywne trasy.

Poniżej przedstawiam mapkę z zapisanym w kolorze niebieskim śladem wędrówki;

A na koniec mapkę wspólną ze śladami obu tras:

Tekst, zdjęcia i opracowanie – Antoni Noga.

Powiązane zdjęcia:

0 0 głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 Komentarze
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze