Tak się złożyło, że temat grodzisk wczesnośredniowiecznych w rejonie górnej Wisłoki staje się powoli jednym z dominujących na moim blogu. Do tej pory było już co nieco o grodzisku „Walik” w Brzezowej, o Goleszu koło Krajowic i, o grodzie zwanym „Mruków” na Zamkowej Górze koło Mrukowej. Tym razem przyjrzę się bliżej grodzisku w Starym Żmigrodzie, które nazwane bywa potocznie Zamczyskiem. Jednak nie tylko grodzisko będzie celem tej wędrówki ale o tym w dalszej części.
Początkiem lutego wybrałem się na południe od Jasła w północne rejony środkowej części Beskidu Niskiego na wędrówkę. Wędrówka nie była zbyt długa (niecałe 14 km), ale za to obfitująca w wiele atrakcji, na które akurat w sam raz wystarczyło mi czasu.
Jest już początek lutego a śniegu w okolicach Jasła praktycznie nie było – no, może poza kilkudniowym epizodem zimowym gdzieś na początku grudnia. Pomyślałem więc, że może i tam za wiele śniegu nie będzie tak, aby można było dokładniej zobaczyć teren dawnego grodziska. Jak się później okazało śnieg jednak był – i to nawet sporo. Miało to swoje plusy bo dzięki temu podkreślony został kontrast szaro-burego otoczenia przez co o wiele wyraźniej zaznaczone były w terenie zarysy majdanu, obwałowań i fos. Kilka lat wcześniej odwiedziłem to grodzisko a, że było to późnym latem jego teren był bardzo zarośnięty więc trudno było cokolwiek zobaczyć. Trudniej też było go znaleźć w terenie. Obecnie nie ma z tym najmniejszego problemu gdyż nie tak dawno (w lipcu 2017 r.) z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Nowego Żmigrodu wykonano i ustawiono tabliczki kierunkowe z napisem Zamczysko. W miejscu, gdzie grodzisko się znajdowało ustawiono też tablicę informacyjną o jego historii.
W podobny sposób została oznaczono ścieżkę wyprowadzającą na Grzywacką Górę od strony Starego Żmigrodu. Tak więc mamy jeszcze jedną, alternatywna drogę prowadzącą na ten bardzo popularny bo widokowy szczyt w okolicy.
Droga do Zamczyska.
Miejscem skąd rozpoczynam dzisiejszą wędrówkę jest Stary Żmigród leżący na pograniczu Pogórza Jasielskiego i Beskidu Niskiego. Usytuowany jest w widłach potoków Dobrza i Niegłoszcz mających swe źródła na północnych stokach Grzywackiej i Łysej Góry.
W Starym Żmigrodzie niedaleko okazałego kościoła znajduje się cmentarz parafialny a przy nim parking, na którym zostawiam samochód. Drogą przez wieś idę w stronę widocznej stąd Grzywackiej Góry dochodząc do skrzyżowania z drogą krajową Nowy Żmigród – Dukla.
Po drugiej stronie tej drogi obok placu, na którym składowane jest drewno z wyrębów znajdują się wspomniane wcześniej tabliczki kierunkowe. Szutrowa droga prowadzi stąd prosto na południe doprowadzając do rozwidlenia. Tu skręcam w lewo by po kilkuset metrach dojść do granicy lasu. (Odbijając w prawo za strzałką wychodzi się na Grzywacką). Tu kolejne rozwidlenie i stąd też idąc prosto też można dojść do Grzywackiej. Ja jednak znów skręcam w lewo a tu droga zaczyna się stromiej wznosić. Po przejściu około 600-700 metrów dochodzę do szlabanu. Tu zaczyna się południowa granica rezerwatu „Łysa Góra” o czym informuje czerwona tablica (o rezerwacie więcej pisałem tutaj). Za szlabanem droga zmienia się w głęboki i stromy wąwóz, którym idę dalej. Po lewej stronie piętrzą się bardzo strome zbocza grzbietu, na którym w jego wyższej części znajdowało się grodzisko.
Można by wspiąć się stąd na jego teren ale lepiej i wygodniej będzie podejść wyżej. Obecnie w miejscu skąd najkorzystniej prezentuje się grodzisko umieszczono tablicę informacyjną.
Grodzisko Zamczysko w Starym Żmigrodzie.
Znajduje się ono na stromym, wąskim grzbiecie odchodzącym w kierunku południowym od bezimiennego wierzchołka (571 m n.p.m) w masywie Grzywackiej Góry między dwoma głęboko wciętymi potokami. Położenie tego grzbietu jest wybitnie obronne co sprzyjało powstaniu tu grodu.
Co do czasu powstania tu grodziska historycy nie są zgodni. Niektórzy przypuszczają, że mogło ono istnieć już w czasach państwa Wiślan, kiedy to tym terenom zagrażało państwo Wielkomorawskie. Mówią o tym także legendy nawiązujące do św. Wojciecha i Góry Trzech Krzyży nad pobliskim Mytarzem. Większość jednak sądzi, że w wiekach XII – XIV istniała tu warownia, której zadaniem było obserwowanie okolicy. Watro tu przypomnieć, że po oderwaniu w 1031 roku Rusi Czerwonej od Polski, były to tereny przygraniczne. Po tym fakcie zaczęto budować sieć warowni i strażnica w Żmigrodzie mogła być jedną z nich.
Znany polski archeolog, prof. Andrzej Żaki, przeprowadził tu badania już w latach 50-tych XX wieku. Wg niego gród miał charakter typu stożkowego. Owalny majdan o wymiarach 48 m (na linii pn.-pd.) i na 30 m (wsch.-zach.) otoczony był głęboką na 2 metry, i szeroką fosą. Od południowej strony, która z racji mało stromego położenia była najłatwiejszą do sforsowania znajdowały się 3 linie wysokich wałów ziemnych. Odgrodzone one były od siebie głębokimi fosami. Podczas badań archeologicznych prowadzonych tu w latach 30-tych oraz w 50-tych i 60-tych XX wieku wykonano przekop podłużny w górnej części majdanu.
Niewiele znaleziono bo i badania też były powierzchowne. Ślady tego przekopu widoczne są do dziś. Widać to też na zdjęciu w technologii LIDAR:
Andrzej Żaki, który przeprowadził badania wielu podkarpackich grodzisk, doszedł do przekonania, że poprzedzające je grody opolne zostały zniszczone lub zlikwidowane ok. XII wieku. Wiele z nich zostało spalonych o czym świadczą ślady odnalezione podczas wykopalisk. Dochodzi on w związku z tym do przekonania, że likwidacji grodów opolnych czy rodowych dokonali polscy książęta, wprowadzając u siebie ustrój feudalny, na wzór ówczesnych krajów zachodniej Europy.
Zamczysko w Starym Żmigrodzie istniało tu prawdopodobnie jeszcze w XIV potem straciło na ważności. Prawdopodobnie uległo zniszczeniu podczas napadu zbójeckiego lub tatarskiego około XIV wieku. Według innych źródeł mogło zostać zniszczone dopiero w XV wieku podczas najazdu Macieja Korwina. Jak było naprawdę nie jestem w stanie rozstrzygnąć.
Na północ od Starego Żmigrodu, na prawym brzegu potoku Niegłoszcz, w miejscu zwanym przez miejscowych Kasztel istniała ponoć w średniowieczu inna osada obronna. Jeśli to prawda to przenieśli się tam właśnie włodarze Starego Żmigrodu po zniszczeniu starego Zamczyska. Do dziś niestety, poza ludzkimi przekazami, nie zachowały się po niej żadne ślady. Jedynie sama nazwa – kasztel – co w j. polskim tłumaczy się jako zamek.
Smygrod – czyli kilka słów o nazwie.
Warto wspomnieć, że pierwszy udokumentowany zapis w którym pojawiła się nazwa Żmigród został wydany w Wiślicy 1 lutego 1305 roku. Zapis ten dotyczył on ówczesnego właściciela Żmigrodu – Woycechone de Smygrod. Tak pisało się wtedy imię i nazwisko Wojciecha z rodu Bogoriów, którzy w tamtym czasie władali tymi ziemiami. Smygrod znaczyło nic innego tylko dzisiejszy Żmigród.
Znaczenie pochodzenia nazwy Żmigród wywodzi się z tradycji ludowej i związane jest z kultem „Króla Węży”. W dawnych, pogańskich czasach wierzono, że w miejscach tajemnych, w uroczyskach, w jarach potoków, także w ciemnych zakamarkach domostw mieszkały węże. Ludzie się ich bali ale czuli przed nimi respekt. Miały one też swoich „królów”, którzy zamieszkiwali w Żmij Grodach a grody te były otoczone kultem. W dawnych czasach słowo żmij odnosiło się do dzisiejszego znaczenia słowa smok. Wiele jest legend związanych ze Żmigrodem. Jedna z nich opowiada o podłym panie, który zamieszkiwał w grodzie, gardził ludźmi i ich gnębił. Ludzie ci więc nazywali go pogardliwie Żmijem a gród, w którym mieszkał Żmijgrodem.
Nieco inna teoria związana z pochodzeniem nazwy miejscowości podaje, że wywodziła się od słowa zwinigrod czyli „dzwoniący gród”. W owych czasach właśnie dzwonieniem zwoływano i ostrzegano mieszkańców grodu oraz podgrodzia o zagrożeniach. Jednak ta wersja nie przemawia do mnie. Zwylke to większość napadów dokonywano z zaskoczenia i w nocy, kiedy w ciemności nie można było dostrzec napastników. Najpierw napadali oni na podgrodzia więc takie dzwonienie na alarm było dla podgrodzian już „musztardą po obiedzie”.
Spojrzenie na pozostałości grodziska.
Miejsce to robi wrażenie zwłaszcza dla osób z bujniejszą wyobraźnią. Można sobie wyobrażać jak to kiedyś wyglądało dodając do tych wyobrażeń zasłyszane legendy. Ja aż takiej wyobraźni nie mam więc patrzę na to realistyczniej.
Rzeczywiście widać bardzo wyraźnie stożkowy majdan i głęboką fosę go otaczającą. Wychodzę wyżej na pierwszy od majdanu wał, z którego wyraźnie widać przekop rozcinający majdan na pół. Spojrzenie w przeciwną stronę uzmysławia jak wyglądały i jak wysokie były trzy wały oraz jak głębokie oddzielały je fosy od północnej strony. Wszystko to czyli majdan, wały i fosy porasta dziś las mieszany. Przeważają buki ale są też graby i jodły. Na jednym z wałów odnajduje cisa pospolitego. Jest to niezbyt duża forma krzaczasta tego szlachetnego drzewa. W średniowieczu był to bardzo ceniony gatunek drzewa, z jego drewna wyrabiano łuki gdyż jest mocne, wytrzymałe i bardzo sprężyste. Nie dziwi więc fakt, że drzewo to zostało niesamowicie przetrzebione.
Widać tu bardzo strome zbocza zwłaszcza te od wschodniej strony grodziska opadające w dół potoku. Przez pnie drzew można spojrzeć na północ w kierunku Pogórza Jasielskiego. Niewiele jednak widać bo drzewa mimo, że obecnie bez liści, skutecznie przesłaniają widok.
Wyjście z lasu na otwarty teren.
Dość dokładnie obejrzałem teren dawnego grodziska po czym wróciłem do drogi wiodącej jeszcze przez kilkanaście metrów zwężającym się wąwozem.
Wąwóz stopniowo zanikał przechodząc w coraz bardziej zwężającą się i zanikającą ścieżkę. Coraz trudniej było przemieszczać się tą ścieżką gdyż pochylone pod ciężarem śniegu gałęzie utrudniały przechodzenie.
Trzeba było albo nisko się pochylać albo też szukać przejścia bokiem między drzewami. Idąc tak pod górę dotarłem wreszcie do granicy lasu wychodząc pod kulminacja bezimiennego wierzchołka (571 m n.p.m.) W miejscu, w którym wyszedłem posadzony jest od niedawna młodnik świerkowo – jodłowy.
Kilka lat temu gdy tędy szedłem były to jeszcze otwarte tereny. W ten sposób dotarłem do wyższego, południowo-wschodniego wierzchołka w masywie Grzywackiej Góry.
Bezimienny wierzchołek (571 m n.p.m.)
Przechodzi przez niego odcinek głównego szlaku beskidzkiego znakowanego kolorem czerwonym. W prawo sprowadza on do Kątów nad Wisłoką a skręcając w lewo biegnie grzbietem pasma Łysej Góry i Polany. Omija wierzchołek Danii i schodzi do Chyrowej. Jak wspominałem posadzono tu młode drzewka więc za kilka lat wyrośnie tu las i nie będzie już można podziwiać panoramy z tego wierzchołka. Pozostanie Grzywacka Góra i umieszczona na jej szczycie wieża widokowa. Robię pamiątkowe zdjęcia z tego miejsca bo nie wiem dokładnie kiedy znów tu będę. Na Grzywacką Górę nie zamierzam iść bo niejednokrotnie już tam bywałem, poza tym wydłużyło by bo czas mojej wędrówki. Kieruję się na wschód aby pójść na Łysą Górę. Schodząc z wierzchołka opuszczam też młodnik i okazuje się, że nie zajmuje on tak dużej powierzchni jak wcześniej się wydawało. Jest nadzieja, że i stąd jeszcze cokolwiek można będzie zobaczyć. Schodząc dalej widoki z każdym krokiem się kurczą.
Granicą rezerwatu na Łysą Górę.
Kilkadziesiąt metrów przed wejściem do lasu, po prawej stronie szlaku widzę w śniegu wąską ok. 2 metrową szczelinę wypełnioną wodą.
Znajdujące się tu niewielkie źródełko wypłukało śnieg tworząc maleńki zbiorniczek. Widać stąd już wejście do lasu, które wygląda jak jakaś tajemnicza brama wprowadzająca do rezerwatu przyrody „Łysa Góra”. Duża tablica informacyjna o tym rezerwacie tak bardzo już spłowiała, że stanowi białą plamę gdyż napisy stały się niewidoczne. Najwyższy więc czas na wymianę!!! Wchodząc do lasu od razu rzucają się w oczy głębokie koleiny wyżłobione przez traktor. Jak się okaże będą ciągnąć się aż poza szczyt Łysej Góry. Grzbietem, wzdłuż czerwonego szlaku poprowadzono też północną granicę rezerwatu przyrody. Szlakiem dochodzę do małej polanki, którą sam jakiś czas temu nazwałem sobie „modrzewiową”.
Rośną tu modrzewie, które kiedyś bardzo ładnie wyszły mi na zdjęciu. Tu też granica rezerwatu zaczyna oddalać się od grzbietu głównego obniżając się północnym zboczem nieco w dół.
Będąc tu nie mogłem nie zrobić zdjęcia tym modrzewiom. Gdy skończyłem odwracając się zobaczyłem dużego psa, który patrzył na mnie z uwagą. Wyjąłem ponownie aparat i zacząłem robić mu zdjęcia. On wtedy odwrócił się i pobiegł w kierunku Łysej Góry. Był to młody, piękny owczarek niemiecki. Pewno odłączył się na chwilę od opiekuna? Idąc dalej usłyszałem jakiś narastający hałas, okazało się, że to chłopak z dziewczyną zrobili sobie tu przejażdżką quadem.
Niestety – quadowcy to narastający z roku na rok problem na górskich szlakach!!! Nie pierwszy raz zdarza mi się to widzieć i tego doświadczać. Czasem zdarzają się kilkuosobowe grupy quadowców urządzając sobie rajdy terenowe niemiłosiernie hałasując, płosząc wszelką zwierzynę i rozjeżdżając szlaki. Czas z tym skończyć.
Łysa Góra (641 m n.p.m.).
To trzeci pod względem wysokości po Danii i Polanie, szczyt w paśmie Łysej Góry Beskidu Dukielskiego.
Widok z Łysej Góry na Cergową. Wschodnia kulminacja Łysej Góry (628 m n.p.m.). W tle Pogórze Dynowskie.
Pasmo to rozciąga się od doliny Wisłoki na zachodzie po dolinę Iwielki na wschodzie. Łysa Góra posiada dwa wierzchołki: zachodni 641 m n.p.m. i wschodni o wysokości bezwzględnej 628 m. Sam szczyt Łysej Góry jest obecnie zalesiony ale poniżej szczytu, po przejściu kilkudziesięciu metrów dalej, otwiera się ograniczony widok na wschód. Po przejściu nieco dalej na wschód otwiera się już widok na południe, na Pasmo Graniczne Beskidu Niskiego i dolinę Wisłoki, w której leży Myscowa.
Idąc jeszcze dalej w stronę wschodniej kulminacji pojawiają się widoki na północ w kierunku pogórzy karpackich.
W niewielkiej odległości od szczytu Łysej Góry, gdzie koleiny po traktorze opuszczają szlak spotykam kolejnego samotnego psa. Tym razem jest to nieduży kundelek – są tu ślady butów a pies wygląda na zadbanego więc też chyba komuś towarzyszy. To jednak nie koniec spotkań z psami na szlaku dzisiaj.
Pod niższym, wschodnim szczytem Łysej Góry spotykam pierwszą dziś turystkę z psem na długiej smyczy. Zamieniamy kilka słów i idziemy każde w swoją stronę. Niedaleko od tego miejsca, odgałęzia się ledwo widoczna ścieżka leśna sprowadzająca do miejscowości Łysa Góra. Opuszczam tu szlak i zaczynam schodzić z grzbietu dość stromo w dół. Po jakimś czasie docieram do niewyraźnej dróżki leśnej i schodzę nią dalej na północ.
Wilcza Kapliczka.
Droga ta doprowadza mnie do ciekawej, skromnej kapliczki zbudowanej z kamienia łamanego.
Obok niej stoi metalowy krzyż.
Kapliczka ta nazywana jest Wilczą Kapliczką gdyż, wg miejscowej legendy postawiono ją tutaj aby zachować w pamięci nieszczęście jakie miało tu miejsce. Dawno temu drogą tą prowadził szlak kupiecki czy może też przemytniczy. Pewnego razu jeden z kupców z nieznanych powodów odłączył się od swojej karawany zostając dłużej z tyłu. Napadły go wilki a resztki jego poszarpanych zwłok zostały później znalezione w tym miejscu. Czy tak było naprawdę? Nie wiadomo – legendy jednak często zawierają część prawdy. Tak, czy inaczej kapliczka przy leśnej drodze stoi będąc swego rodzaju przestrogą przed samotnym zapuszczaniem się w leśne ostępy.
Za kapliczką droga trochę się rozszerza wyprowadzając na wypłaszczenie z niewielka polaną.
Po minięciu tej polany droga znów zaczyna stromiej sprowadzać w dół. Dochodzę do rozdroża gdzie skręcam w lewo trawersując następnie niewielki grzbiecik i dochodzę do kolejnego rozwidlenia leśnych dróg. Skręcam tam ostro w dół po czym wychodzę na skraj lasu. Widać już stąd zabudowania wsi Łysa Góra, do której sprowadza gruntowa droga. W ten sposób docieram do kolejnego przystanku mojej wędrówki. A jest nim –
Cmentarz wojenny nr 9 – Łysa Góra.
Już pierwszy rzut oka z drogi gruntowej, którą idę uzmysławia mi, że na opadającym terenie wśród drzew usytuowany jest cmentarz.
Przed furtą wejściową, boczną umieszczona jest tablica informująca, że jest to cmentarz z I wojny światowej nr 9 – Łysa Góra. Pochowano w nim żołnierzy wrogich armii, poległych w walkach prowadzonych w okolicy w dniach od 5 do 7 maja 1915 r. podczas bitwy gorlickiej. Można tu poczytać o przebiegu walk, uczestniczących w nich oddziałach i pochowanych tu poległych żołnierzach. Dodam, że cmentarz ten należy do I Okręgu Cmentarnego – Nowy Żmigród.
Głównym projektantem cmentarzy tego okręgu (również i tego cmentarza) był słowacki inż. arch. Dušan Jurkovič . Cmentarz ma kształt prostokąta i jest ogrodzony drewnianym płotem. W latach 90-tych był już bardzo zdewastowany, dopiero po remontach w latach 1996-2000 i 2011 roku nabrał obecnego wyglądu. W dolnej części znajdowała się główna, szeroka brama wejściowa ale po remoncie zostawiono jedynie wąska furtkę mimo, że kamienne słupy wyznaczają szerokość tej bramy. Od bramy w górę prowadzi równie szeroka alejka co brama dolna, a po jej obu bokach uszeregowane są mogiły. Jest tu tych mogił 34, w tym 33 pojedyncze i jedna zbiorowa.
Wieńczą je drewniane krzyże nakryte blaszanymi półkolami. W górnym końcu tej alejki stoi pomnik centralny murowany z kamienia ciosanego. Ma on kształt piramidy, na szczycie której, na metalowej kuli umieszczono maltański krzyż. Na pomniku znajdują się kamienne tablice z wyrytą w j. niemieckim inskrypcją.
Furtka boczna Nieco pochylony już, betonowy drogowskaz do cmentarza nr 9 – Łysa Góra. Obok tablica informacyjna z tekstem w językach – polskim i niemieckim. Pomnik główny murowany z kamienia w formie piramidy z kutym krzyżem maltańskim umieszczonym na szczycie.
Przygoda z puchaczem.
Będąc na cmentarzu i zwiedzając go musiałem spłoszyć puchacza siedzącego na gałęzi jednego z drzew. Zerwał się do lotu, bezszelestnie przelatując kilkadziesiąt metrów aby usiąść na innej gałęzi. Niewiele myśląc zdjąłem plecak, wyjąłem z niego teleobiektyw i założyłem go do aparatu. Powolutku i ostrożnie zacząłem zbliżać się w pobliże drzewa, na którym ów puchacz przysiadł. W momencie, gdy podnosiłem aparat do wysokości oczu puchacz znów odleciał – tym razem już daleko. Niestety, nie udało mi się zrobić zdjęcia i nie był to pierwszy raz. Jeśli chodzi o drapieżne ptaki to bardzo trudno je sfotografować ponieważ mają doskonały wzrok i reagują na każdy najmniejszy ruch.
Po wizycie na cmentarzu z I wojny światowej pozostało mi jeszcze przejść przez wieś o nazwie Łysa Góra. Ciekawe, że sporo tu w okolicy miejsc o nazwie „łysa góra”: Pasmo Łysej Góry ze szczytem Łysa Góra (641 m n.p.n.) i drugim, niższym wierzchołkiem (628 m n.p.m.), rezerwat przyrody „Łysa Góra”, wieś Łysa Góra i jeszcze jedno sąsiednie wzniesienie Łysa Góra (526 m n.p.m.) będące jednym z najwyższych na Pogórzu Jasielskim. I oczywiście cmentarz wojenny nr 9 – Łysa Góra. Tak więc same łyse góry 😉
Łysa Góra – wieś.
Wieś Łysa Góra położona jest przy drodze z Nowego Żmigrodu do Dukli i na północ od tej drogi. Od wschodu zamyka ją Łysa Góra (526 m n.p.m.) leżąca na Pogórzu Jasielskim i stanowiąca wschodnią granicę wioski. Na południe od wsi rozciąga się zalesione Pasmo Łysej Góry należące do już do Beskidu Dukielskiego (Beskid Niski). Od południowego-zachodu z kolei ograniczają wieś północne stoki Grzywackiej. Na północy od Starego Żmigrodu oddziela ją wzniesienie o nazwie – a jakże – Łysa Góra (zwane też Księżą Górą). Przez wieś przepływa potok Niegłoszcz, dopływ Wisłoki.
Ażurowa dzwonnica obok kościoła w Łysej Górze. Łysa Góra – kościół św. Floriana..
Początki tej miejscowości sięgają XIV wieku, która przez pierwsze swoje stulecia istnienia należała do rodów Bogoriów, Wojszyków, Stadnickich i Tarnowskich. Często nękana była napadami beskidników podobnie jak najazdami wrogich wojsk, ucierpiała też w czasie Konfederacji Barskiej oraz w czasie zaborów. Podobnie czasy obu wojen światowych były dla mieszkańców tragiczne. Najpierw w latach 1914-1915 krwawe walki podczas „Operacji gorlickiej”, potem w 1944 „Operacja preszowsko-dukielska”, co spowodowało spalenie wioski i w konsekwencji wysiedlenia.
Do dziś we wsi zachowało się kilkanaście starych drewnianych chat i kapliczki z XIX wieku. Przez wieś nie przebiega żaden szlak turystyczny (najbliższy biegnie grzbietem Pasma Łysej Góry).
Nie zatrzymując się już prawie, szybko – bo niewiele czasu zostało do zachodu słońca, przeszedłem przez wieś. Zatrzymałem się na chwilę przy kaplicy na końcu wsi na szczycie wzniesienia.
To stara kapliczka typu domkowego, która jeszcze nie tak dawno chyliła się ku ruinie. Wyremontowano ją w 2018 roku (jak podaje portal). W trakcie poważnego remontu przywrócono oryginalny kształt i dach, dokonano sporo zabezpieczeń spękanych murów i otynkowano całość. Starano się przywrócić wygląd oryginalnej stolarki na podstawie zachowanych zdjęć.
Bardzo ładne stąd widoki na okolicę podobnie jak i z dalszej części drogi prowadzącej do Starego Żmigrodu.
Stary Żmigród.
Droga prowadzi na północ a wokoło rozległe, otwarte przestrzenie. Rozciągają się z niej piękne widoki na całą okolicę. Widać z niej majaczący na horyzoncie stożek Liwocza – najwyższego wzniesienia Pogórza Ciężkowickiego.
Powoli zbliżam się do Starego Żmigrodu. Ładnie wygląda też stąd wieża starożmigrodzkiego kościoła wyłaniającego się zza zaoranych pól.
Stary Żmigród początkami swymi sięga czasów średniowiecznych, kiedy to na stoku odchodzącym od Grzywackiej Góry powstawało grodzisko. Pierwsze pisane wzmianki pochodzą z XIV wieku, kiedy osada zaczęła tracić na znaczeniu mając za konkurencje szybko rozwijający się, bo lepiej usytuowany Nowy Żmigród. Prawdopodobnie już od początku XIV wieku istniała tu parafia, chociaż pierwsza o niej wzmianka pochodzi dopiero z 1326 roku. Losy wsi Stary Żmigród podobne były do losów sąsiedniej Łysej Góry więc nie ma się co tu rozpisywać. Ciekawsza jest jednak historia kościoła.
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starym Żmigrodzie.
Istniał on już tu przed powstaniem parafii, najpierw zbudowany był z drewna. Po napaści w 1474 roku oddziałów zbrojnych Tomasza Tharczy z Lipian, drewniany kościół ucierpiał mocno w pożarze. W 1500 roku zaczęto budowę nowego kościoła, murowanego już, z kamienia wydobywanego w pobliskim kamieniołomie na stokach Łysej Góry. Kościół ten p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej konsekrowany był w 1544 r. Później wielokrotnie był przebudowywany – m.in. w II połowie XIX wieku dobudowano kaplicę. Ostatnia przebudowa miała miejsce w latach 1924–1930 i prowadzona była pod nadzorem ks. Juliana Beigerta. Dobudowano wtedy nowe prezbiterium i piękną wieżę. Wewnątrz znajduje się XVIII wieczny ołtarz przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem a po bokach figury św. Jacka oraz bł. Czesława. Wejście zdobi kamienny gotycki portal i stare, drewniane drzwi. Jest tu też późnogotycka kamienna chrzcielnica. Określenie – późnogotycka – istnieje w archiwum Biura Dokumentacji Zabytków w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. Nie zgadza się z tym Franciszek Kotula, historyk kultury ludowej, autor publikacji „Folklor w kamień zaklęty”. Wg jego badań owa chrzcielnica powstała na przełomie XIII i XIV wieku.
W wieży znajdują się trzy dzwony. Największy z nich to dzwon Stanisław, ważący 580 kg a dwa kolejne to dzwony o imionach Józef i Katarzyna.
Kościół znajduje się w samym centrum Starego Żmigrodu a we wsi zachowało się sporo ładnie utrzymanych wiekowych, drewnianych domów, a także kilka ładnych kapliczek.
W północnej części wsi znajduje się stary i wciąż czynny cmentarz parafialny. Przechodzę alejką przez jego teren aby dostać się do parkingu, na którym czeka na mnie zaparkowany tam samochód. Kończę tutaj dzisiejszą wędrówkę.
Niezbyt długa ale treściwa w atrakcje była to wędrówka. Ze względu na śnieg i jego brak można powiedzieć, że odbywała się na granicy zimy i przedwiośnia – chociaż na początku lutego. Także na granicy Beskidu Niskiego (bo tu zima) i Pogórza Jasielskiego (przedwiośnie). Niestety nic nie poradzimy ale takie mamy zimy obecnie.
Na koniec na mapce przedstawiam trasę dzisiejszej wędrówki.
Tekst, zdjęcia i opracowanie – Antoni Noga.
Na początku wyjaśnienie.Mój wczorajszy komentarz pod postem o Mölle dotyczy post o Torekov.Przepraszam za roztargnienie i dziękuję za odpowiedź. Co do opisu tego tutaj o Starym Żmigrodzie to jest tak szczegółowy i wyczerpujący nie zostawiający niedopowiedzeń że nie ma się czego zaczepić żeby zacząć dyskusje. Pozdrawiam walentynkowo.
Domyśliłem się, że dotyczył Toterov – to było dla mnie (jako autora) oczywiste. A co do aktualnego to bardzo Ci dziękuję za taką opinię. Dużo uwagi zwracam na to aby moje wpisy były rzeczowe. Również pozdrawiam i życzę miłego, walentynkowago dnia 🙂
👍
Żmigród. Miejscowość, która zawsze przywołuje u mnie na myśl żmije, węże.
Legenda przypomniana przez Ciebie, że nazwa wioski początek swój ma od ksywy podłego pana zaskoczyła mnie. Nie pasuje do mych skojarzeń.
Rejony, które prezentujesz obfitują w żmije, węże? Spotykasz na swojej drodze? Brrr..
Skojarzenia nie zawsze muszą być takie same. Bywają różne tak jak i legendy czy tradycje w różnych regionach też mogą się różnić. Co do węży – nie raz zdarzyło mi się spotkać żmije na swojej drodze. Ostatnio dwa razy byłem od żmii w odległości około jednego metra. Sfotografowałem je, były piękne pierwsza szara z czarnym zygzakiem, druga miedzianka z ciemnobrązowym zygzakiem. Była wcześniej też czarna ale wtedy nie miałem z sobą aparatu. Widuję czasem też niegroźne zaskrońce czy padalce. Nie udało mi się natknąć na gniewosza nie mówiąc już o dusicielu eskulapie bo ich jest naprawdę bardzo mało i żyją… Czytaj więcej »