Wędrówki górskie, rowerowe wyprawy, backcountry, podróże.

Jeziorka osuwiskowe nad Radocyną, Sedlo Zajači vrch, Dujawa, Długie.

Tym razem przedstawiam relację z narciarskiej wędrówki, na którą wybraliśmy się z kolegą w południowe, przygraniczne rubieże centralnej części Beskidu Niskiego. To taka wspominkowa relacja gdyż miała miejsce w pierwszej dekadzie lutego 2015 roku. To także takie wyzwanie dla mojej pamięci. Wkrótce okaże się co z tamtego czasu zapamiętałem … Jak zwylke będę wspomagał się własnymi zdjęciami, które bardzo ułatwiają mi taki powrót do przeszłości. Także zapisanym na mapie śladem trasy, którą razem wtedy przebyliśmy. W wielkim skrócie przebiegała ona tak:

Wiatrołom na grzbiecie Beskidu (689 m n.p.m.).

Wędrówkę na nartach śladowych zaczęliśmy na Przełeczy Długie skąd przez jeziorka osuwiskowe w masywie Dębi Wierchu udaliśmy się do Radocyny. Przez wyludnione tereny południowej części tej nieistniejącej, łemkowskiej wioski podeszliśmy na Przełęcz pod Zajęczym Wierchem. Z przełęczy tej już szlakiem granicznym podeszliśmy na górujący w tym odcinku szczyt Beskid po czym zjechaliśmy na Przełęcz Dujawa nad Konieczną. W dalszym ciągu nasza trasa przebiegała bardzo przyjemnym dla narciarza śladowego odcinkiem żółtego szlaku PTTK do Radocyny. Dalej przez tereny tej nieistniejącej wsi łemkowskiej udaliśmy się do górnej części kolejnej, nieistniejącej wsi – Czarne. Następnie po przekroczeniu Wisłoki, przez tereny dawnej łemkowskiej wioski Długie, podeszliśmy na Przełęcz Długie gdzie zakończyliśmy narciarską wędrówkę zamykając pętlę.

Przełęcz Długie.

Ta rozległa i łagodna przełęcz oddziela od siebie wieś Wyszowatkę od terenów po nieistniejącej wiosce łemkowskiej Długie. Stojący tu wysoki, kamienny krzyż stanowi jakby słup graniczny oddzielający te miejscowości. Stoi tu też drewniany słupek z oznaczonym punktem węzłowym nr 23 – Wyszowatka, narciarskiego szlaku w kolorze zielonym.

Jej wysokość osiaga około 550 m n.p.m. i stanowi najniższe obniżenie w długim ramieniu ciągnącym się od Dębi Wierchu (664 m n.p.m.) poprzez bezimienny wierzchołek (642 m n.p.m.) na południu, aż do szczytu Dąb (676 m n.p.m.) na północy.

Przez przełęcz Długie poprowadzony jest Transgraniczny Szlak Rowerowy oraz odcinek szlaku narciarskiego „Śnieżne Trasy Przez Lasy”, którym przez rejon jeziorek osuwiskowych pod Dębi Wierchem można dostać się do Radocyny.

To tu, na Przełęczy Długie znajdujemy dogodne miejsce do zaparkowania samochodu i wyruszamy po kolejną narciarską przygodę.

Już z przełęczy w kierunku południowo wschodnim mamy piękne widoki na leżącą w dolinie Ryjaka miejscowość Grab i otaczające go wzniesienia, wśród których w oddali góruje Wierch nad Tysowym.

Widok na dolinę Ryjaka i Grab.

W kierunku północno zachodnim zaś otwiera się rozległa panorama na malowniczą dolinę, w której sadowiła się kiedyś łemkowska wioska Długie.

Debra – widok znad Przełęczy Długie.

Podchodząc w stronę widocznej na południu ściany lasu widoki nieco się zmieniają. Pojawia się ładnie położona Wyszowatka i górujące nad nią wschodnie stoki Dębu. W oddali majaczą zalesione grzbiety Wysokiego.

Jeziorka osuwiskowe.

Po wejściu do lasu początkowo dość szeroką drogą leśną zaczynamy podejście po czym dochodzimy do wypłaszczenia.

Tam skręcamy w lewo na południe, po czym zjeżdżając niżej w okolicy skrzyżowania leśnych dróżek, skręcamy ostro w prawo szukając obniżenia a właściwie jaru, gdzie zaczyna się niewielki potok.

Później ostrożnie gdyż teren trudny tu dla narciarza posuwamy się na zachód, aż osiągamy pierwsze jeziorko. Następne, niewielkie jeziorka czy raczej należałoby powiedzieć stawy, ciągną się w pewnej odległości.

Jeziorko osuwiskowe na jednym z dopływów Wisłoki.

Największe z nich znajdują się w odległości ok. 300 metrów od pierwszego. Powstały one stosunkowo niedawno bo w maju 1987 roku, gdy po długotrwałych i obfitych opadach deszczu osunęła się część sąsiadującego z potokiem zbocza, blokując odpływ jego wód.

Zamarznięte jeziorko osuwiskowe na jednym z dopływów Wisłoki.

Powyżej, z prawej strony jeziorek biegnie dróżka leśna, do której wracamy szukając dogodnego przejścia aby ominąć gęstwiny. Na przydrożnych drzewach spotykamy znaki zielono-biało-zielone szlaku LP im. J. Jaworeckiego, które doprowadzają do jeziorek z Radocyny. Równolegle z tym szlakiem przebiega tędy szlak narciarski.

Szlakiem tym zjeżdżamy w stronę Radocyny.

Zimą, przysypane śniegiem nie są tak atrakcyjne więc aby docenić ich walory estetyczne należy odwiedzić je w innych porach roku. Najpiękniej bywa tu w maju lub w październiku.

Przy końcu lasu dojeżdżamy do ogrodzonego siatką leśną terenu. Droga też jest zagrodzona szlabanem z drewnianych palików.

Z pewnością jest to już teren prywatny. Po lewej stronie stoi solidna, zadaszona wiata skrywająca dużą przyczepę kempingową. Kilka lat później będzie stał tu już dom a teren nazywał się będzie Ranczo u Bolka.

Śladami dawnej Radocyny.

Z tego miejsca zjeżdżamy do dolinki, w której płynie Wisłoka.

Stan wody jest na tyle duży, że bardzo utrudnia przeprawę z wykorzystaniem brodu. Można jednak skorzystać z prowizorycznej kładki łączącej oba brzegi, co robimy i w taki sposób docieramy do drogi gdzie skręcamy na południe.

Radocyna – bród na Wisłoce.

Okolice, w które teraz wchodzimy, były centralną częścią dawnej wsi. Aby to uwidocznić z inicjatywy p. Natalii Hładyk ustawiono tu, w Radocynie (jak i w sąsiednich 4 nieistniejących wioskach łemkowskich: Lipna, Długie, Czarne i Nieznajowa) symboliczne „Drzwi do Zaginionego Świata”. Znajdują się one po lewej stronie drogi. W tej okolicy ale po drugiej stronie drogi funkcjonowała karczma Żyda Jankiela Goldfarba, po której do dzisiejszych czasów nic nie zostało. Nieco dalej od wiejskiej drogi odgałęzia się w prawo droga do Koniecznej a z nią znaki żółtego szlaku PTTK. Za tym odgałęzieniem mijamy niewielką, skromną, murowaną z kamienia kapliczkę, z której odpada już wapienny, zmurszały tynk.

Za mostkiem nad dopływem Wisłoki ale po lewej stronie drogi stoi zamieniający się powoli w ruinę bydynek dawnej szkoły. Został on zbudowany w 1912 roku.

Budynek dawnej szkoły.

Cerkwiska i radocyńskie cmentarze.

Naprzeciw szkoły znajdowała się cerkiew prawosławna a za nią stał budynek plebanii greckokatoloickiej. Dalej, na niewysokim wzgórzu znajdowała się cerkiew greckokatolicka. Otoczona była rosnącymi do dziś drzewami, wśród których można odnaleźć pozostałości fundamentów. W centralnym miejscu leży sterta kolorowych płytek ceramicznych a wśród nich żeliwny, pordzewiały krzyż. Wszystko to teraz niewidoczne, bo zasypane śniegiem.

Cerkwisko, cmentarz przycerkiewny oraz wojenny z 1915r.

Obie te cerkwie stały tu jeszcze do połowy lat 50-tych XX w, kiedy to zostały ostatecznie rozebrane.

Cmentarz łemkowski w Radocynie.

Za cerkwiskiem znajduje się łemkowski cmentarz, przy którym warto się zatrzymać i obejrzeć piękne krzyże nagrobne.

Z cmentarzem wiejskim sąsiaduje cmentarz z I wojny światowej nr 43 – Radocyna. Po obejrzeniu cerkwiska i cmentarzy ruszamy w dalszą drogę. Więcej o samej Radocynie i jej historii pisałem już wcześniej – dla zainteresowanych podaję link.

Cmentarz z I wojny światowej nr 43 – Radocyna.

W kierunku granicy i Przełęczy pod Zajęczym Wierchem.

Posuwając się w górę dawnej wioski warto zwrócić uwagę na otaczające dolinę odkryte wzgórza, na których wypasane były zwierzęta hodowlane.

Zabudowania wsi ciągnęły się jeszcze na południe, w stronę przełęczy mniej więcej do miejsca, gdzie polna droga przechodzi na drugą stronę bardzo wąskiej już tutaj Wisłoki. Świadczą o tym szczególnie widoczne na łagodnych stokach pokrytych teraz śniegiem zarysy terasów, polnych dróg, ścieżek czy miedz. Także liczne tu zdziczałe drzewa owocowe oraz lipy, przy których znajdowały się zabudowania.

Tereny nieistniejącej wioski łemkowskiej Radocyny.

Zbliżając się do przełęczy nie musimy ściśle trzymać się drogi i nie trzymamy się. Na otwartych przestrzeniach pokrytych grubą, nienaruszoną warstwą śniegu czuje się taką potrzebę wolnego wyboru na zasadzie – gdzie oczy poniosą. A poniosły nas na do granicy polsko-słowackiej na przełęcz.

zima
Widok z okolic Przełęczy pod Zajęczym Wierchem w kierunku Radocyny.

Przełęcz pod Zajęczym Wierchem (566 m n.p.m.) .

To jedna z niższych przełęczy wododziałowego grzbietu Karpat, w Beskidzie Niskim (słow. Sedlo Zajači vrch). Zwana też dawniej Przełęczą pod Dębim Wierchem.

Przełęcz znajduje się pomiędzy opadającym na południe grzbietem Dębi Wierchu (664 m n.p.m.) na wschodzie, a leżącym po słowackiej stronie szczytem Panský vrch (617 m n.p.m.) na zachodzie. Południowe stoki przełęczy dość stromo opadają ku dolince potoku, będącego lewobrzeżnym dopływem Ondavy. Północne zaś obniżają się łagodniej ku dość szerokiej dolince wyżłobionej przez strumienie tworzące górną Wisłokę. Obniżenie przełęczy po polskiej stronie to podmokłe łąki z występującymi tu młakami, na które coraz śmielej wkracza las.

Przełęcz pod Zajęczym Wierchem.

Zajęczy Wierch, od którego pochodzi nazwa przełęczy to wydłużony fragment grzbietu, odchodzący od kulminacji Pańskiego Wierchu i opadający w stronę południowo wschodnią już na terenie Słowacji.

Na samej przełęczy, na pniu rozłożystej sosny znajdują się strzałki kierunkowe granicznego szlaku niebieskiego PTTK, zielonego-biało-zielonego szlaku LP i cmentarnego w kolorze biało-czarnych kwadratów. Jest tu także zniszczona już tablica przedstawiająca schematyczne rozmieszczenie szlaków w okolicy po polskiej stronie.

Przez przełęcz tą biegnie też słowacki szlak graniczny w kolorze czerwonym o czym informuje stosowny, metalowy słupek z nazwą przełęczy, nakryty charakterystycznym daszkiem.

Szlakiem granicznym do Przełęczy Dujawa.

Z przełęczy kierujemy się na zachód aby szlakiem granicznym dostać się na kolejną przełęcz. Początkowo musimy szukać dogodnego przejścia przez gęstwiny zarastające północno wschodnie stoki Zajęczego Wierchu. Po wydostaniu sie z zarośli już wygodną przecinką graniczną zaczynamy podejście na Panský vrch, którego kulminację zostawiamy z lewej strony.

Tutaj grzbiet graniczny ostro skręca w kierunku północnym po czym łagodnym, długim łukiem zmienia kierunek na zachodni.

Od tego miejsca szlak biegnie prawie połogo więc bardzo przyjemnie pokonuje się na nartach tą prawie 3 kilometrową odległość do kulminacji Beskid (689 m n.p.m.). Zachodnie stoki Beskidu są już jednak bardziej strome. Nie można się za bardzo rozpędzać bo to wciąż wąski i kręty grzbiet z rosnącymi po obu stronach drzewami.

W odległości około kilometra od kulminacji Beskidu wyjezdżamy na skraj lasu. Otwiera się stąd przepiękny i rozległy widok na obniżenie Przełęczy Dujawa z górującym nad nią wałem Jaworzyny Konieczniańskiej – 881 m n.p.m. (słow. Javorina).

Przełęcz Dujawa i Jaworzyna Konieczniańska (881 m n.p.m.).

Po słowackiej stronie widać wyraźnie Magurę Stebnicką – 900 m n.p.m. (słow. Stebnícka Magura) – z charakterystycznym, wysokim na 81 metrów, masztem przekaźnika radiowo-telewizyjnego.

Widok na masyw Magury Stebnickiej.

Z innych wyraźnych szczytów widać też na południu Masyw Smilniańskiego Wierchu – 749 m n.p.m. (słow. Smilniansky vrch).

Smilniansky vrch.

Oprócz panoram górskich szczytów wyraźnie widoczne są na śniegu liczne ślady wyrysowane przez innych narciarzy. Nam też nie pozostaje nic innego jak tylko z wielką przyjemnością zjechać spokojnie w dół, w stronę Koniecznej.

Wał Jaworzyny Konieczniańskiej i Beskidek.

Przełęcz Dujawa (547 m n.p.m.).

Nazywana też przełęczą Beskidek – (słow. Priesmyk Dujava). Przełęcz ta oddziela od siebie leżący na północnym zachodzie masyw Beskidka (685 m n.p.m.) od  Beskidu (689 m n.p.m.) na wschodzie. Północne stoki przełęczy opadają bardzo łagodnie ku dolinie Zdynianki, południowe natomiast w dolinę wyżłobioną ciekami Ondawy, mającej źródła w młakach wybijających w tej przełęczy. Z powodu tych grząskich i podmokłych terenów droga zbudowana jeszcze w czasach galicyjskich przez Austriaków (1787–1788) powstała około pół kilometra na zachód od najniższego punktu przełęczy. W 1995 otwarto tu przejście graniczne Konieczna – Becherov czego pozostałością jest okazały budynek przy granicy. Istniało ono tu do 21 grudnia 2007 roku, kiedy to Polska i Słowacja weszły do Układu z Schengen.

Konieczna – budynek przejścia granicznego.

Od niepamiętnych zaś czasów przez tą przełęcz przebiegał szlak handlowy z Biecza do Berdejowa.

Z Przełęczy Dujawa do Radocyny.

Konieczna nie jest naszym celem na dzisiaj więc zostawiamy ją z boku.

Konieczna.

Szukając w zasypanym śniegiem otwartym terenie drogi z Koniecznej do Radocyny znajdujemy ją kilkadziesiąt metrów od ściany lasu.

Droga do Koniecznej.

Drogą tą poprowadzony jest szlak PTTK w kolorze żółtym oraz szlak rowerowy. Tu za szlabanem zaczynamy podejście do wypłaszczenia skąd w lewo odchodzi zielono-biało-zielony szlak LP do Lipnej. W dalszym ciągu droga jest bardzo przyjemna, tym bardziej, że świeci słońce i nie czuć tu wiatru.

Za niewielkim strumykiem zaczyna się kolejne podejście – tym razem na południowy grzbiet odchodzący od Małego Beskidu. W tym miejscu zaczyna się krótki, łącznikowy szlak PTTK w kolorze czarnym, prowadzący przez kulminację Małego Beskidu (631 m n.p.m.) w okolice Bazy Namiotowej SKPG Kraków w Radocynie.

My jednak decydujemy się nie skracać drogi do północnej części Radocyny tylko kontynuujemy narciarską wędrówkę żółtym szlakiem. Wkrótce zostawiamy wąską dróżkę z prawej strony i przez zaśnieżone łąki zjeżdżamy w dół.

Omijając duży dom skąd widać budynek dawnej szkoły, dojeżdżamy do drogi głównej w Radocynie.

Śnieżne fale i widok na budynek dawnej szkoły w Radocynie.

Przez dolną część Radocyny.

Następnie biegnąc przez Radocynę i mijając po drodze przydrożne krzyże – pierwszy z 1910 r. drugi z 1898 r. a po prawej stronie rozległe bobrowiska na Wisłoce, docieramy do miejsca z maleńkim lapidarium.

Nie wiem kiedy i w jakich okolicznościach ono tu powstało. W jego skład wchodzą dwa kamienne krzyże przeniesione tu z Lipnej, między którymi stoi kapliczka z figurkami Świętej Rodziny z 1903 r. przeniesiona tu z sąsiedniej wioski Czarne. Na końcu stoi cokół ale już bez krzyża. 

Niewielkie lapidarium.

W niewielkiej odległości od tego lapidarium a przed rozstajem dróg na skarpie z lewej strony drogi, stoi wysoki drewniany krzyż. Pochodzi on z 1936 roku i stoi w miejscu starszego, upamiętniającego zniesienie pańszczyzny. W dawnej Galicji miało to miejsce 17. IV. 1848 roku. Żeliwna tabliczka na krzyżu opatrzona jest datą 1899 i informuje w j. łemkowskim o 50 rocznicy uwłaszczenia chłopów. Tutaj, przed mostkiem nad potokiem Lipna odchodzi dróżka, którą dostać się można do bazy studenckiej.

Za mostkiem rozstaje dróg – w lewo do Lipnej a prosto do Czarnego. Po prawej stronie stoi duży budynek o nazwie „Woryń” pełniący rolę czegoś w rodzaju schroniska czy hoteliku. Dawniej mieścił się tu hotel robotniczy pracowników leśnych Nadleśnictwa Gorlice. Kilka lat później (2023), po gruntowym remoncie będzie się tu mieścił Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy RADOCYNA o podwyższonym standardzie, przyciągający weekendowo – samochodowych turystów.

Z Radocyny do brodu na Wisłoce i dolnej części dawnej wioski łemkowskiej Długie.

Biegniemy dalej wygodną drogą do miejsca, gdzie graniczyły z sobą dwie łemkowskie wioski Czarne i Długie. Granicą między nimi była od wieków rzeka Wisłoka. Tutaj znajduje się wygodny bród na tej rzece a także drewniany mostek dla piechurów.

Wisłoka.

Właśnie po tym mostku przeprawiamy się na drugą stronę. Za Wisłoką na skraju łęgowego zagajnika znajduje się cmentarz dawnej wsi łemkowskiej – Długie. Oczywiście podchodzimy do niego, żeby go zobaczyć. Jest tu kilka bardzo ładnych krzyży nagrobnych. M.in. pochowani są tu przodkowie rodziny Sabatowiczów.

Cmentarz łemkowski dawnej wsi Długie.

Za Wisłoką niedawno stały jeszcze retorty, w których wypalano węgiel drzewny. Gdy byłem tu w 2012 roku sfotografowałem jeden z nich a jak wyglądał można zobaczyć na tym zdjęciu.

Od cmentarza wiejskiego podchodzimy do znajdujęcego się na południowym stoku wzniesienia Debra, cmentarza z I wojny światowej nr 44 – Długie. Obecnie w takiej formie jak pokazuję na załączonych zdjęciach już go nie zobaczymy.

Długie – cmentarz wojenny z 1915 r Nr 44.
Cmentarz z Wielkiej Wojny Nr 44 – Długie.

Kilka lat później przeprowadzono jego gruntowny remont przywracając mu jego pierwotny wygląd i rozmiar. Powyżej cmentarza znajduje się cerkwisko, na którym do roku 1956 stała cerkiew greckokatolicka (wg innych źródeł do roku 1962), którą – jak wiele innych w tamtych latach – niestety zniszczono i rozebrano. Z cerkwią sąsiadował cmentarz przycerkiewny. Wysoki, kamienny krzyż z wyrytą na cokole datą 1869 pochodzi prawdopodobnie z tego cmentarza.

Miejsce po cerkwi i przycerkiewnym cmentarzu.

Przez tereny nieistniejacej łemkowskiej wsi Długie do przełęczy.

Po obejrzeniu cmentarza wracamy przez zaśnieżone łąki do drogi aby w dalszej części – czasem drogą a czasem znów łąkami posuwać się dalej. Także i w tej dawnej wiosce znajdują się „Drzwi do Zaginionego Świata”.

Symboliczne drzwi w nieistniejącej wiosce łemkowskiej Długie.

Wyżej, w okolicy niekompletnej kapliczki wnękowej z 1907 r. znajdowała się cerkiew prawosławna zbudowana w 1931 roku. Tą cerkiew rozebrano w 1953 roku. Przy wiejskiej drodze stoi sporo przydrożnych krzyży i kapliczek.

Nie będę się tu zbyt wiele rozpisywał o tej miejscowości bo dokładniej przedstawiłem i opisałem ją w tym samym artykule co o Radocynie. Można się więc tamtym opisem tutaj posiłkować. Wspomnę jednak o ciekawym – bo innym niż pozostałe – krzyżu, znajdującym się w górnej części tej nieistniejącej wsi.

Jego autorem jest pan Dymitro Sabatowicz, który po powrocie z wysiedlenia przybył w te strony i zastał zniszczony krzyż ufundowany przez jego przodków – Jozifa i Annę w roku 1888. Naprawił go w taki sposób jak umiał i dziś jego złocące się w słońcu ramiona przyciągają wzrok wędrowca. A jeśli wpatrzyć się dokładniej to w krzyżu tym zaskakuje dodatkowa para rąk ukrzyżowanego Chrystusa. Stoi on na rodzinnej ziemi Sabatowiczów.

Stąd już niedaleko do Przełęczy Długie więc widoki stają się coraz rozleglejsze.

Dzisiejsze backcountry dobiega już końca. W ciągu całego dnia dopisała nam piękna, słoneczna pogoda i wyjątkowy spokój – co myślę dobrze oddają zdjęcia.

W drodze na Przełęcz Długie.

Poza jedną parą wędrowców gdzieś na terenie Radocyny nie spotkaliśmy nikogo. Takie rubieże lubię najbardziej.

Na zakończenie – jak to mam w zwyczaju – zamieszczam mapkę z zarejestrowanym śladem i statystykami przez aplikację LocusClassic.

Autor tekstu, opracowania i zdjęć – Antoni Noga.

4 3 votes
Article Rating

Powiązane zdjęcia:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments