Często bywa tak, że plany co do wyjazdu zimą w góry czasem ulegają zmianie. Tak właśnie stało się tym razem. Kilka dni wcześniej umówiłem się z kolegą na narciarską wyrypę. Jak obiecał tak przyjechał do mnie rano. Miejsce, w które mieliśmy pojechać mogło być w tej sytuacji trudno osiągalne. Musieliśmy się więc naradzić gdzie tym razem podjechać. To krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się pojechać do Banicy. Kilka lat temu powstała tam sieć dobrze oznakowanych szlaków narciarskich w ramach projektu „Śnieżne Trasy Przez Lasy”. Była duża szansa, że droga do tego miejsca będzie odśnieżona. Jak się okazało warunki na drodze dojazdowej panowały dość trudne więc trzeba było jechać powoli. Droga od Gorlic do Małastowa była nawet dobrze odśnieżona ale już od Małastowa do Banicy przez Pętną było o wiele gorzej. Z trudem dojechaliśmy w okolice cerkwi w Krzywej. To miejsce jest bardzo dobrym punktem wypadowym narciarskie szlaki.
Dzień krótki bo to koniec stycznia, śnieg świeży i mokry, szlaki na pewno nieprzetarte więc i trasa na dzisiaj też nie mogła być długa.
Na początek, aby zostawić bezpiecznie samochód musieliśmy przygotować (czyt. odśnieżyć) miejsce do parkowania. Znaleźliśmy takowe nieopodal cerkwi, obok przystanku PKS. Tak więc narciarską przygodę na dzisiaj zaczęliśmy w Krzywej obok cerkwi. Warto tu przypomnieć kilka faktów o miejscowości Krzywa i o cerkwi:
Krzywa (КРИВА).
Krzywa założona została w 1564 r. na prawie wołoskim przez Steczka Milicza (ukr. Стецько Милич) z Pętnej na mocy przywileju lokacyjnego wydanego przez starostę królewskiego z Biecza, Mikołaja Ligęzę. Do końca XVIII w. była królewszczyzną, następnie stanowiła własność szlachecką. Ze znanych ludzi z Krywej warto wiedzieć, że w 1793 r. urodził się tu Onufry Krynicki, absolwent seminarium lwowskiego, doktor uniwersytetu wiedeńskiego, profesor historii cerkwi na uniwersytecie lwowskim.
Od 1936 r. istniała we wsi szkoła podstawowa (jednoklasowa w której nauczano w j. ruskim) oraz działała czytelnia „Proświty” i spółdzielnia „Zhoda” (Zgoda).
Po II wojnie, w czerwcu 1947 r. podczas akcji „Wisła” wysiedlono z Krywej na Ziemie Zachodnie 156 obywateli polskich narodowości rusińskiej. Pozostało jedynie 6 osób mających obywatelstwo USA.
Cerkiew w Krzywej.
Obecną cerkiew w miejscowości Krzywa zbudowano w latach 1924-26 w miejscu wcześniej spalonych. Pierwsza z nich drewniana spłonęła, kolejną w 1812 roku ufundował i zbudował hrabia Stanisław Simiński. Kolejną cerkiew zbudował 1854 r. kolator hrabia Mytrowski wraz z mieszkańcami wsi. Przetrwała ona do 1902 r., kiedy to i ona spłonęła. Budowa następnej trwała do 1907 r. ale już w 1915 r. podczas operacji gorlickiej podpalił ją oddział węgierski. Dopiero w 1924 r. zaczęto budować świątynię, która stoi do dziś. Cerkiew ta pw. śś. Kosmy i Damiana odbiega od innych, tradycyjnych zachodniołemkowskich. Wzorowana jest na architekturze cerkwi staroruskich. Powyżej dachu wystają trzy ośmioboczne kopuły. Największa z nich, środkowa umieszczona jest na ośmiobocznym bębnie (tamburze) i zwieńczoną ślepą latarnią z cebulastym hełmem. Pozostałe dwie, te skrajne, również wykonane są podobnie. Wszystkie trzy cebulaste hełmy zakończone są kutymi krzyżami.
Podobna do niej cerkiew znajduje się w Bartnem (ta nowsza, prawosławna – przyp. autora). Na początku drugiej dekady XXI wieku była remontowana i wymieniane było poszycie dachu. Obecnie jest to kościół rzymskokatolicki p.w. NMP Niepokalanie Poczętej.
Za budynkiem cerkwi znajduje się skromna, ogrodzona płotem z żerdzi i z drewnianym krzyżem pośrodku, mogiła zbiorowa na planie kwadratu. Stanowi ona kwaterę cmentarza wojennego oznaczonego numerem 54 -Krzywa, a zaprojektował ją Dušan Jurkovič. Pochowano tu 60 żołnierzy rosyjskich poległych w czasie pierwszej wojny światowej. Po drugiej stronie drogi znajduje się ładnie utrzymany cmentarz wiejski z wieloma ciekawymi, kamiennymi nagrobkami.
Po rozgrzewce polegającej na odśnieżeniu parkingu założyliśmy plecaki, przypięliśmy narty i ruszyliśmy. Do szlaku (narciarskiej zielonej pętli) nie było sensu podchodzić bo zajęło by to za wiele czasu. Posuwaliśmy się więc zasypaną, nie przetartą drogą w kierunku Jasionki i dalej do Radocyny.
Śnieg jeszcze trochę prószył ale już coraz słabiej i była nadzieja, że pogoda się polepszy. W miejscu, gdzie czerwony szlak pieszy schodzi z Popowych Wierchów do doliny i przecina się z drogą do Jasionki, stoi piękna kapliczka z figurką Matki Boskiej z Dzieciątkiem 1900 r. Nieco wcześniej ale po drugiej strony drogi, na potoku Zawoja znajduje się kilka żeremi bobrowych.
Wkrótce po prawej stronie mijamy zabudowania Jasionki i nartujemy dalej.
Jasionka.
Dzisiejsza Jasionka to kilka murowanych domów i zabudowania byłego P.G.R-u. We wsi nigdy nie było cerkwi i podlegała ona parafii greckokatolickiej w Wołowcu a od lat 30-tych XX wieku w Krzywej (Krywa), gdzie w 1933 r. utworzono parafię prawosławną. We wsi istniała karczma i sklep żydowski, działała także łemkowska kapela. Po wojnie w 1945 r. część mieszkańców wyjechała do ZSRR a pozostałych w 1947 roku wysiedlono na tzw. Ziemie Odzyskane. Jedyne co pozostało po dawnej wsi to mijane po drodze przydrożne krzyże.
Warto dodać, że nazwa wsi Jasionka pochodzi od łemkowskiego słowa jasin co po polsku oznacza jesion.
Podczas gdy mijaliśmy Jasionkę śnieg przestał sypać. W oddaleniu, już za zabudowaniami Jasionki, po lewej stronie drogi, na skraju lasu zobaczyliśmy małe stadko koni.
Podchodząc pod przewyższenie wznoszącą się tu krętą drogą nagle, z za zakrętu pojawiły się inne, galopujące prosto na nas konie. Biegły same, bez jeźdźców. Szybko usunąłem się w bok a one po chwili przebiegły obok. Nie miałem czasu ustawić aparatu ale zdążyłem mimo to zrobić kilka zdjęć więc nie ma się czemu dziwić, że nie są one najlepszej jakości:
Konie zbiegły w dół do Jasionki a my, po ochłonięciu, ucieszyliśmy się z faktu, że te konie biegnąc założyły nam wyraźny ślad i o wiele lżej było posuwać się dalej. Jak się później okazało ślad ten ciągnął się przez prawie dwa kilometry co znaczyło, że tak długi odcinek pokonały te konie.
Dalej droga przeciska się między wałem Czarnej (703 m. n.p.m.) z naszej prawej strony a Suchą (687 m. n.p.m.) i Żydówką (679 m. n.p.m) z lewej.
Między Jasionką a Czarnem mijamy zaśnieżone łąki sięgające wysoko pod zalesione szczyty okolicznych gór po czym wchodzimy niczym w zaśnieżone aleje utworzone z przydrożnych drzew i krzewów.
Czasem wydaje się, że jesteśmy w śnieżnym tunelu.
Już na terenie kolejnej, nieistniejącej już dzisiaj miejscowości – Czarne, mijamy pomnik poświęcony ofiarom Thalerhofu. Był to obóz internowania oskarżonych o moskalofilstwo, utworzony przez władze austro-węgierskie. Działał w latach 1914 – 1917 w Thalerhofie niedaleko Grazu, w Austrii.
Czarne.
Docieramy do środkowej części byłej wsi, do miejsca, gdzie wśród drzew znajduje się Cmentarz nr 53 – Czarne z czasów I wojny światowej. Zaprojektował go słowacki architekt Dušan Jurkovič. Cmentarz był remontowany w 1998 roku.
Szadź. Szlak Jasionka – Czarne. Czarne. przydrożny krzyż.
Obok cmentarza wojennego w 1944 r. pochowano ciała około 20 żołnierzy niemieckich. W latach 90-tych XX wieku ciała ekshumowano i przeniesiono w inne miejsce a na miejscu mogiły postawiono drewniany krzyż.
Brama wejściowa cmentarza nr 53. Pole grobowe z mogiłami. Symboliczny krzyż w miejscu mogiły żołnierzy niemieckich z 1944 r.
Z cmentarzem wojennym sąsiaduje cmentarz łemkowski, na którym znajdują się dobrze zachowane kamienne nagrobki i metalowe, bogato zdobione krzyże nagrobne. Nieopodal miejsce po cerkwi.
Miejscowość Czarne założona została przez Iwana Świętkowica na mocy przywileju wydanego w 1569 r. przez Zygmunta Augusta. W 1783 roku wybudowano cerkiew greckokatolicką p.w. św. Dymitra. W końcu lat 20-tych XX wieku, kiedy to po schizmie tylawskiej zdecydowana większość ludności wsi przeszła na prawosławie, wybudowano nową, prawosławną cerkiew niedaleko istniejącej.
Czarne z czasem stało się ważnym ośrodkiem prawosławia na Łemkowszczyźnie. Po II wojnie światowej, w 1945 r. w wyniku sowieckiej agitacji większość mieszkańców wyjechała za wschodnią granicę. Ci, którzy pozostali nie cieszyli się długo bo dwa lata później wysiedlono ich stąd w ramach „akcji Wisła”. W wyniku tego obie nieużytkowane cerkwie niszczały. Rozbierano je też stopniowo na budulec a mocno już zdewastowaną prawosławną powaliła w 1967 r. silna wichura. Greckokatolicką natomiast w 1993 r. rozebrano i przeniesiono do skansenu w Nowym Sączu. Po rekonstrukcji od 2001 r udostępniono ją do zwiedzania w tamtejszym skansenie – ma się rozumieć.
Naprzeciw, już po drugiej stronie drogi, podobnie jak w innych, okolicznych byłych łemkowskich wioskach (Długie, Lipna, Radocyna i Nieznajowa) znajdują się symboliczne, drewniane drzwi przywołujące chwilę zadumy nad nieszczęśliwym i tragicznym losem mieszkańców tych terenów.
Przemieszczając się dalej mijamy po prawej stronie drogi widoczne w dolinie drewniane zabudowania. To bacówka i w związku z tym, w okresie letnim na okolicznych, rozległych pastwiskach wypasane są owce z Podhala.
Wędrując czy to pieszo, czy jak my w zimie na nartach wzdłuż drogi prowadzącej przez Czarne nie sposób nie dostrzec wielu przydrożnych, kamiennych krzyży a w południowo-wschodnim krańcu byłej wsi, wymurowanej z kamienia XIX wieku kaplicy stojącej na rozdrożu.
Czarne – Przydrożne krzyże. Widok na XIX wieczna kapliczkę z podejścia na Żydówkę.
Bardzo ładnie wkomponowana jest ona w krajobraz byłej wsi Czarne.
Niedaleko od niej, po lewej stronie drogi mijamy chatę, w której mieści się pracownia ceramiki, watro wiedzieć, że sezonie letnim organizowane są tu też stosowne warsztaty.
Nieco dalej, przy kolejnym rozwidleniu dróg kończą się tereny nieistniejącej wsi Czarne. Droga odbijająca lewo przez bród na Wisłoce, prowadzi przez tereny kolejnej wyludnionej wioski Długie do przełęczy o tej samej nazwie. Na drugą stronę rzeki można też przejść drewnianym mostkiem. Drogą na wprost, a więc na południe można się dostać do Radocyny.
Niecały kilometr od tego miejsca znajduje się Ośrodek Wypoczynkowo-Szkoleniowy Nadleśnictwa Gorlice potocznie zwany Hotel Radocyna. Właśnie tam się teraz udajemy aby zatrzymać się na chwilowy odpoczynek. Wstępujemy również do środka, zamawiamy ciepły posiłek i gorącą herbatę.
Żydówka, Sucha i zjazd do Wołowca.
Posileni i wypoczęci wracamy do miejsca, w którym zielony szlak narciarski odbija na Żydówkę zaczynając stamtąd żmudne podejście. Posuwając się coraz wyżej często oglądamy się za siebie bo widoki na okolicę stają się coraz rozleglejsze. A widać stąd jak na dłoni dolinę Wisłoki i otoczenie Radocyny. Po lewej stronie poniżej stoku wyłania się dach budynku Pracowni Ceramiki i górujące wzgórza nad Czarnem.
Z podejścia na Żydówkę – w tle Radocyna w dolinie Wisłoki . Pracownia ceramiki w Czarnem widziana z podejścia na Żydówkę.
Żydówka (679 m n.p.m.) i Sucha (687 m n.p.m.) to dwie sąsiadujące ze sobą kulminacje masywu ciągnącego się wzdłuż doliny, w której położone są Jasionka i Czarne. Oddziela on tą dolinę od doliny potoku Zawoja między Wołowcem a Nieznajową.
Dobrnęliśmy wreszcie do granicy lasu i po krótkim jeszcze podejściu na Żydówkę zaczyna się przyjemna jazda leśnym szlakiem.
Przez jodłowe lasy pod Suchą Górą.
Przez jodłowy las spokojnie biegniemy wypłaszczeniem między Żydówką a Suchą mijając dwa kolejne punkty węzłowe zielonego szlaku narciarskiego.
Następnie zaczynamy zjazd leśną drogą w stronę Wołowca po czym wyjeżdżamy na rozległe łąki skąd mamy wspaniały widok na oświetlony wał Mareszki nad Wołowcem.
Wreszcie poprawiła się pogoda i błękitne niebo coraz śmielej prześwituje przez chmury. Lepiej późno niż wcale bo i dzień też wkrótce się skończy.
Zatrzymujemy się tutaj na chwilę aby popatrzeć na otoczenie Wołowca. Otwiera się tu też ładny widok na cerkiew.
Później zjeżdżamy w dół i przechodzimy przez mostek nad Zawoją po czym wzdłuż rzeki kierujemy się na zachód mijając szeroki meander Zawoi.
Przełom Zawoi i uroczysko Kanada.
Dalej biegniemy klasykiem zgodnie ze znakami szlaku narciarskiego tak, aby dotrzeć do rozwidlenia szlaków, gdzie zatrzymujemy się na chwilę przy dużej tablicy informacyjnej. O Wołowcu, uroczysku Kanada, Banicy a także o Jasionce pisałem w innej relacji, w której przedstawiłem wędrówkę na śladówkach z Banicy przez Wołowiec i Jasionkę do Krzywej.
Osiągamy w efekcie czerwony Główny Szlak Beskidzki, który wraz z żółtym skręca tutaj na południowy zachód wciskając się w przełomowy odcinek Zawoi. W końcu wypogodziło się, ponadto nie ma tu prawie żadnych stromych podbiegów więc pokonywanie na nartach tego odcinka to sama przyjemność
Kilometr dalej, żółty szlak wraz z narciarskim skręcają w prawo. Aby dotrzeć do Banicy musimy tutaj skręcić i za znakami szlaku narciarskiego wcisnąć się w kolejny, ciasny przełom. Tworzy go tutaj potok zasilający Zawoję oddzielając górę Obszar (685 m. n.p.m.) od dwóch stromych wzniesień (615 m. n.p.m.) i (590 m. n.p.m.). Przełom ten nazywany jest Kanadą.
Niedawno jeszcze potok ten trzeba było przekraczać przez brody ale po wyznakowaniu szlaku narciarskiego w ramach projektu „Śnieżne Trasy Przez Lasy” wybudowano 8 mostków ułatwiających przeprawę. Zatraciła się jednak przez to dzikość tego przełomu – co było jego urokiem.
Dzień zbliża się do końca podobnie jak i nasza trasa na dzisiaj. Opuszczamy Kanadę i za ostatnim mostkiem wbiegamy na otwarte tereny nieistniejącej wsi łemkowskiej Banicy aby przebiec się trasą dla klasyka. Kilka lat temu powstał projekt „Śnieżne Trasy Przez Lasy”. Była to wspólna inicjatywa członków Stowarzyszenia Rozwoju Sołectwa Krzywa, właścicieli okolicznych gospodarstw agroturystycznych oraz miłośników narciarstwa śladowego z Gorlic i gminy Sękowa. W efekcie wytyczono i oznakowano około 80 km tras dla narciarstwa śladowego. Powstały też trasy sportowe dla narciarstwa biegowego na terenach nieistniejącej wsi Banica i łąkach miejscowości Krzywa. W części naszej trasy korzystaliśmy właśnie z tych narciarskich szlaków.
Teraz pozostało nam już tylko dostać się do Krzywej pod cerkiew. Wjeżdżamy więc na odcinek trasy sportowej i po założonych śladach do klasyka szybko biegniemy w stronę Krzywej.
Po opuszczeniu trasy sportowej już na koniec narciarskiej wędrówki czekała nas jeszcze ostatnia przeszkoda. Było nią pokonanie głębokiego rowu melioracyjnego w okolicach starego cmentarza.
Na zakończenie przedstawiam zapis śladu tej trasy narciarskiej wędrówki zaznaczonego na różowo i zarejestrowanego przez LocusMap:
Tekst, Zdjęcia i opracowanie – Antoni Noga.