Podczas pracy nad poprzednim artykułem o Besku, Mymoniu i Jarze Wisłoka, a właściwie to podczas przeglądania map okolic Beska, wzrok mój padł na wzgórza nad Odrzechową. Te rozległe, bezleśne wzgórza wydały mi się bardzo obiecujące jeśli chodzi o widoki. Nie byłem tam jeszcze do tej pory. Postanowiem więc, że przy najbliższej okazji postaram się tam pojechać i sprawdzić jak w rzeczywistości sytuacja tam wygląda.
Na ostatnią niedzielę marca prognozowano piękną pogodę więc niedzielnego poranka wsiadłem do samochodu aby podjechać do Odrzechowej.
Nieco o położeniu Odrzechowej i nazwie przepływającego przez nią potoku.
Odrzechowa położona jest w dolinie potoku Czernisławka, prawego dopływu Wisłoka zwanego też dawniej Odrzechowskim Potokiem.
Na mapie Beskidu Niskiego wydawnictwa Compass, wydanie XVI, nazwany on jest już Czemyślanką. Znany językoznawca Wojciech Krukar, specjalizujący się w nazewnictwie rejonów Beskidu Niskiego i Bieszczadów, wskazuje tą właśnie nazwę jako właściwą historycznie. Dlatego też w dalszej części tak go będę nazywał. Prawdopodobnie nazwa Czernisławka została błędnie odczytana jeszcze w latach międzywojennych z dawnych austriackich map przez polskich kartografów i w ten sposób utrwalona – jak to zdarzało się w innych przypadkach.
Dolina Czemyślanki oddziela tutaj Beskid Niski od Pogórza Bukowskiego. Biegnie nią droga wojewódzka nr 889 łącząca Sieniawę przez Nowotaniec i Bukowsko ze Szczawnem. To duża wieś leżąca w gminie Zarszyn, w powiecie sanockim.
Od północy i północnego wschodu otaczają ją odkryte wzgórza z Caryńską, Turową Górą i najwyższą z nich Patryją osiągającą wysokość 474 m n.p.m. Od wschodniej strony góruje nad Odrzechową Humundowa (462 m n.p.m.). Na południowym wschodzie graniczy z Nowotańcem. Od południa dolinę tą zamykają stoki Urbanówki (570 m n.p.m.) i Harklowej (567 m n.p.m.). Na zachodzie zaś graniczy z wsią Pastwiska, leżącą u wylotu doliny Czemyślanki i jej ujścia do rozlanych w zalewie Sieniawskim wód rzeki Wisłok.
Samochód zostawiam na przycmentarnym parkingu i przechodząc przez ogrodzony teren przycerkiewnego cmentarza oraz przez bramę w zabytkowej dzwonnicy wyruszam na dzisiejszą, całodniową przechadzkę.
W drodze na Przypasowiska.
Początkowo bardzo łagodnie wznoszącą się, porośniętą trawą polną dróżką kieruję się na północny zachód. Jest tu jeszcze mokro bo w nocy przechodził tędy zimny front z opadami deszczu. Świecące słońce i wiejący dość mocno wiatr wkrótce dadzą sobie z tym radę tak, że po mokrej trawie nie będzie śladu.
Mijam niewielki ale „uregulowany” strumyk po czym zaczynam trawersować bezimienne wzgórze obchodząc je łagodnie.
Podchodząc wyżej mijam krzaczaste zarośla, z których wybiega spłoszona sarna.
Od zachodniej strony wchodzę na kulminację tego wzgórza (437 m n.p.m.). Odtąd przez kilka następnych godzin towarzyszyć mi będą piękne i rozlege widoki na bliskie i dalsze otoczenie Odrzechowej a także na pogórza karpackie.
Stąd, niewiele tracąc na wysokości łagodnie podchodzę na mało wyraźny w terenie wierzchołek wzniesienia o dziwnej nazwie Przypasowiska (454 m n.p.m.).
Południowy stok tego wzgórza zdobią rosnące obok siebie dwa charakterystyczne stare drzewa. Dzięki nim wzgórze Przypasowiska rozpoznawalne jest nawet z dalekiej odległości.
Z kulminacji Przypasowisk schodzę w dość wyraźną przełączkę porosnięta gęstą roślinnością krzaczastą, z której wyłaniają się pojedyncze, wysokie drzewa. W runie pojawiają się pierwsze wiosenne kwiaty i inne, niekwitnące jeszcze o tej porze roku rośliny.
Po minięciu przełączki, już z podejścia na kolejne wzgórze mam ładny widok na Przypasowiska.
Caryńska (474 m n.p.m.).
Z przełeczy tej podchodzę na szczyt kolejnej widokowej góry o nazwie znanej wszystkim miłośnikom bieszczadzkich połonin – Caryńska. Ta jednak jest aż o około 850 metrów niższa bo osiągająca wysokość zaledwie 451 m n.p.m. Na wschód od jej szczytu przebiega linia wysokiego napięcia. Osobiście lubię w krajobrazie linie wysokiego napięcia bo bywają często ciekawymi obiektami do fotografowania.
Polna dróżka omija tutaj od południa kulminację Caryńskiej – ja jednak opuszczam ją i wchodzę na wierzchołek ze względu na widoki. Warto – bo rozciągające się z niej widoki są równie piękne co i rozległe. Na północy widać Pogórze Strzyżowskie i Dynowskie. Dalej na pn-wsch. Pogórze Przemyskie z Górami Słonnymi.
Bliżej widać Pogórze Bukowskie a w oddali na wschodzie nawet Bieszczady.
Na południu długi wał Bukowicy z Tokarnią i Zrubaniem.
Między długim wałem Bukowicy a Wzgórzami Rymanowskimi na pd-wsch. w oddali widoczne jest gniazdo Jawornika.
Turowa Góra (456 m n.p.m.).
Podobnie i sąsiedni szczyt – zwany Turową Górą – polna dróżka również omija od południa. Także i na jej szczyt wchodzę – tutaj jednak przez przeorane pole w przełączce między tymi dwoma szczytami. Widoki również piękne, podobne do tych z sąsiedniej Caryńskiej ale prawdę mówiąc z Turowej bardziej mi się podobają.
Na północny zachód od kulminacji Turowej góry rośnie samotny jawor.
Z Turowej Góry schodzę bezpośrednio na południe wąską, polną dróżka biegnącą pomiędzy przeoranymi połaciami prostokątnych pól.
Doskonale widać położoną w dolinie Czemyślanki wieś Odrzechową, z rzucającą się w oczy sylwetką dawnej cerkwi.
Owa dróżka sprowadza mnie na prywatny teren wokół domostwa, przez który wypadałoby przejść ale, że to czyjaś własność, więc nie bardzo wypada. Można by też podjąć próbę pokonania głębokiego jaru potoku, którego stromizny nastręczają wiele trudności. Decyduję się jednak przejść przez ten prywatny teren ryzykując, że obszczeka mnie zamkniety w kojcu owczarek niemiecki. Pojawiającą się na ten hałas właścicielkę owych włości pozdrawiam turystycznie z uśmiechem na twarzy, przepraszając równocześnie że się tutaj niespodziewanie pojawiłem. Ona też odpozdrawiając mnie uspokaja psa i wszystko wraca do normy – czyli spokoju. W taki oto sposób dochodzę do asfaltowej drogi w tej części Odrzechowej, która przez przełęcz między Turową Górą a Patryją prowadzi do Zarszyna. Idę tą drogą mijając niewielki, kamienny obelisk z inskrypcją i stojącą obok figurką św. Jana Chrzciciela.
Przełęcz rozdzielająca Turową Górę od Patryji jest już wyraźna i głęboka. Stanowi więc jakby naturalną granicę między zachodnią częścią Wzgórz nad Odrzechową a jej wschodnią częścią. Z przełęczy skręcam w pierwszą odgałęziającą się w prawo szutrową drogę.
Patryja (474 m n.p.m.)
Po przejściu około 300 metrów skręcam znów w prawo, po czym ostro w lewo aby skąd zacząć dość strome podejście na Patryję.
Na niektórych, zwaszcza nowych mapach, czy też w różnych opracowaniach, nazwa tej górki pisana bywa też jako Patria. Zawsze byłem zwolennikiem starych, oryginalnych nazw więc górkę tą nazywam Patryja.
Patryja to najwyższy i zarazem najbardziej wyrazisty punkt Wzgórz nad Odrzechową. To równocześnie najlepszy punkt widokowy owych wzgórz.
Zapewne dlatego niedawno na szczycie widokowej Patryji wybudowano sporą wiatę turystyczną na planie sześciokąta.
Jest ona jednym z najciekawszych punktów projektowanej przez gminę Zarszyn ścieżki pieszo-rowerowej. Zbudowano już kilka punktów tzw. MOR-ów (Miejsc Obsługi Rowerzystów), z których trzy będę jeszcze mijał na swojej trasie. Wtedy też więcej o nich opowiem. Przy wejściu do wiaty ustawiono obelisk z tablicą pamiątkową. Sam środek wiaty jest pusty ale przy wszystkich wewnętrznych ściankach ustawione są ławeczki. W jednym z narożników znajduje się skrzynka z zeszytem-księgą do pamiątkowych wpisów i pieczątką dla „kolekcjonerów i zdobywców” Korony Ziemi Sanockiej.
Specjalny Obszar Ochrony Siedlisk.
Tereny leśne znajdujące się na północnych i pn-zachodnich stokach Partyji oraz kolejnych, ciągnących się na wschód wzgórz, poprzecinanych głębokimi jarami potoków, będących dopływami Pielnicy, to teren Specjalnego Obszaru Ochrony Siedlisk zwanego „Patria nad Odrzechową” programu Natura 2000. Ochronie podlegają tu ekosystemy leśne będące miejscem bytowania dwóch gatunków chrząszczy: biegacza urozmaiconego i zgniotka cynobrowego. Także i innych chrząszczy z gatunku biegaczy. Ponadto chronione są występujące tu liczne gatunki płazów: kumak górski, rzekotka drzewna, ropucha szara, żaba zielona i traszka zwyczajna. Oraz gady, które reprezentują: padalec zwyczajny, zaskroniec, jaszczurki: zwinka i żyworodna. Z rzadkich roślin występuje tutaj wawrzynek wilczełyko. Być może rośnie tu też kłokoczka południowa? Wypadało by to kiedyś sprawdzić.
Przejście z Patryji na Humundową (462 m n.p.m.).
Spod wiaty na Patryji schodzę w kierunku widocznej ze szczytu mniejszej wiaty. Usytuowana jest ona na kolejnej przełęczy.
Obok niej przygotowane miejsce na ognisko i stojak rowerowy. Jest tu także duża, zadaszona tablica informacyjna ze schematem szlaku pieszo – rowerowego. Jednym słowem znajduje się tu pierwszy spotkany przeze mnie MOR (Miejsce Obsługi Rowerzystów) na tej trasie.
W swoim dalszym ciągu szlak trawersuje od południa kolejne wzgórze. Kolejny więc raz opuszczając polną drogę podchodzę na wierzchołek (469 m n.p.m.) tego bezimiennego wzgórza aby i z niego spojrzeć na okolicę. Stąd na „krechę” udaję się w kierunku widocznej z góry ściany lasu.
Teren tutaj podmokły, droga przez las szeroka i pełna głębokich kolein wypełnionych wodą. Odcinek przez las nie jest długi a po wyjściu z lasu droga wydaje się być w jeszcze gorszym stanie. Tutaj z powodu jeszcze głębszych kolein wyżłobionych przez koła dużych traktorów.
Na niewielkich odcinkach rozsypane są już duże ilości kamiennego tłucznia. Wkrótce więc – być może gdy sie ociepli i osyszy – będzie ona utwardzana.
Kolejne, ostatnie już na mej trasie wzgórze to Humundowa. Droga poprowadzona jest tutaj tak, że zostawia jego mało wyraźny w terenie wierzchołek z prawej, południowo-wschodniej strony, zahaczając o skraj lasu. Także i tutaj teren jest podmokły z dużymi kałużami.
Miejsca Obsługi Rowerzystów.
Zejście z tego wzgórza jest bardzo łągodne i przyjemne bo widokowe. Ponadto sporo tu, podobnie jak i nad pozostałymi wzgórzami, umilających wędrówkę, śpiewających skowronków.
Są też krążące nad wzgórzami drapieżne ptaki. Jednego z nich, siedzącego na gałęzi dość odległego drzewa chciałem sfotografować ale gdy tylko sięgnąłem po aparat, momentalnie odleciał chowając się w zagajniku.
Z Humundowej droga sprowadza na południe do dolinki, którą płynie wąska jeszcze tutaj Czemyślanka. Z lewej strony widoczne są zabudowania niewielkiego przysiółka Pielni zwanego Mroczkówki. Po dojściu do asfaltowej drogi łączącej Pielnię z Odrzechową skręcam w prawo, zatrzymując się na krótki posiłek przy wiacie drugiego już, spotkanego przeze mnie MOR-u. Jak na razie czysto tu i schludnie bo nowa to inwestycja. Jest stojak dla rowerów, wewnątrz stoliki i ławeczki, kosz na śmieci. Na drewnianej ściance wisi metalowa skrzynka z działającym (sprawdziem) kompresorem, którym można w razie awarii dopompować koła. Jest tu też oświetlenie włączane dedykowanym do tego przyciskiem.
Niedaleko, bo w odległości około 1,5 km, w przysiółku Odrzechowa – Osiedle mijam trzeci już MOR na mojej dzisiejszej trasie. W każdym z nich jest podobnie, czysto, schludnie, kompresorek, oświetlenie – i wszystko to działa. Brawo dla gminy Zarszyn!
Doliną Czemyślanki w stronę Odrzechowej.
W przysiółku Odrzechowa – Osiedle schodzę z drogi i kolejny odcinek mojej trasy przebiegać będzie wzdłuż płynącej tu Czemyślanki. Nad jej brzegami rosną malownicze stare wierzby.
Z suchej jeszcze, a w innych miejscach z zielonej już trawy, wystawiają swoje, żółte czy niebiesko-fioletowe łebki w stronę słońca wczesnowiesenne kwiaty.
Bardzo przyjemnie i bez zbędnego pośpiechu można tak kontynuować wędrówkę ciesząc się z przyjemnej aury i rozwijającej się przyrody.
W taki sposób idę w stronę Odrzechowej wchodzac do tej wioski przy starym mostku.
Odtąd zabudowania wsi będą się ciągnęły po ou stronach Czemyślanki, dzielącej wieś na części: południową i północną. Mijam przydrożny krzyż stojący w otoczeniu wysokich drzew, dalej duży tartak, przy którym opuszczam drogę główną. Idąc dalej południowo-wschodnim skrajem wsi, mijam dawne, zachowane do dzisiaj skromne zabudowania.
Obok jednego z domostw nad potokiem kilka białych gęsi zarzywa kąpieli.
Blisko centrum Odrzechowej przy wylocie ulicy Jasnej znajduje się „Bajkowa Kraina Pogranicza” gdzie najmłodsi oraz ich opiekunowie mogą wspólnie spędzić czas w otoczeniu postaci z bajek i legend. Specjalnie podszedłem tam aby naocznie przekonać się jak ona wygląda. Być może przyjadę tu kiedyś z moim wnuczkiem? Jest tu bardzo kolorowo, kilka domków, krętych uliczek, huśtawki, zjeżdżalnie, ścianka wspinaczkowa i inne tego typu atrakcje dla dzieci, wszystko dekorowane postaciami z różnych bajek. Całość położona jest w malowniczej dolince nad rzeczką i zajmuje powierzchnię 0,5 ha. Obecnie jednak, po sezonie zimowym, nie przedstawia się ciekawie. Widać przygotowania do remontu, po którym – mam nadzieję – będzie spełniać swoją rolę.
W tym miejscu, nim dojdę do kolejnego, godnego uwagi obiektu w Odrzechowej, wartało by o jej historii coś napisać.
Odrzechowa – początki i historia miejscowości.
Akt lokacyjny dla istniejącej jeszcze w czasach Księstwa Halicko-Włodzimierskiego osady wołosko-ruskiej ОДРЕХОВА nadał Alkowi Rusinowi król Władysław Jagiełło w 1419 roku. Uposażył go w „dwa łany ziemi, karczmę i młyn na wieczne posiadanie, oraz las w górnej części rzeki wraz z polem, które nazywało się Czamisli „ (od którego to słowa wywodzi się historyczna nazwa Czemyślanka).
W drugiej połowie XVI i do połowy XVII wieku Odrzechowa, podobnie jak sąsiednia Pielnia, była silnym, lokalym ośrodkiem reformacji sprzyjając Arianom (Braciom Polskim). W Pielni mieli oni swój zbór. Arianie w dawnej Rzeczypospolitej działali do 1662 roku, kiedy wygnano ich z kraju.
Nie omijały Odrzechowej różnego rodzaju klęski i katastrofy. W 1623 r. na ten przykład wieś spustoszyli Tatarzy a w 1777 r. wybuchł pożar, w którym spłonęły księgi metrykalne i parafialne. Także w XVIII wieku epidemie dżumy i cholery oraz plaga szarańczy spotęgowały pasma klęsk.
Jednym ze znaczniejszych właścicieli Odrzechowej był od 1811 roku Ignacy Urbański, który nabył wtedy tutejszy folwark na licytacji po czym ufundował nową cerkiew, którą zbudowano w 1813 r.
W 1880 r. wieś liczyła 2054 mieszkańców, w tym 1800 grekokatolików i 30 Żydów. Funkcjonowała jednoklasowa szkoła. Włąścicielem folwarku był wtedy Władysław Morawski, który sprowadził bydło rasy simentalskiej i zaczął je tu hodować. Miał on syna Józefa, który oprócz rolnictwa zajmował się także polityką i działałalnością społpeczną. Był on też posłem IV kadencji na Sejm II Rzeczypospolitej. W czasach, kiedy włąścicielami Odrzechowej byli Morawscy, w końcu XIX wieku zbudowano okazały spichlerz, który do dziś łądnie się prezentuje.
Odrzechowa – czasy pierwszej połowy XX wieku.
Od 1904 roku zaczął działać urząd pocztowy a jeszcze przed I wojną światową istniała we wsi szkoła tkacka.
W dniach 8 – 10 maja 1915 r. w okolicach Odrzechowej i Mymonia przechodził front i wieś uległa zniszczeniu. Pamiątką po tych tragicznych wydarzeniach jest pomnik i inskrypcją na nim, znajdujący się między dzwonnicą a kościołem.
W 1939, przed wybuchem II wojny było tu 428 gospodarstw oraz dwa folwarki: Józefa Morawskiego w Odrzechowej i Heleny Russockiej (w dawnym przysiółku Odrzechowej – obecnie jest to wieś Pastwiska). We wsi pracowały dwa młyny wodne i tartak parowy.
Także podczas kolejnej wojny wieś została poważnie zniszczona a w czasie okupacji hitlerowskiej we wsi funkcjonowała ukraińska szkoła przysposobienia rolniczego. Po zakończeniu działań wojennych, mieszkających tu Rusinów wysiedlono do USRR, a z istniejących 600 gospodarstw pozostało zaledwie około stu.
Tyle o historii a więc wracam do kontynuacji opisu przechadzi przez Odrzechową.
Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki w Odrzechowej.
Po wojnie w wysiedlonych, okolicznych wioskach połemkowskich zaczły działałać PGR-y. W wyniku ich połączenia w 1957 roku utworzono tu doświadczalny ośrodek zarodowy krów rasy simentalskiej.
Tutaj też ma swoją siedzibę Polski Związek Hodowców Bydła Simentalskiego. Działa tu również Stadnina Koni Huculskich – Odrzechowa, która jest drugą pod względem wielkości w Polsce – po największej hodującej hucuły – Stadninie „Gładyszów” w Regietowie, położonym w Beskidzie Niskim, na południe od Gorlic.
Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki prowadzi działalność mającą na celu upowszechnienie hodowli bydła i koni w warunkach górskich. Obecnie tutejsze stado koni huculskich liczy nieco ponad 100 sztuk. Za to krów rasy simentalskiej jest tu około 650. Ponadto hodowane jest tu też bydło mięsne pochodzącej z Wlk. Brytanii rasy Hereford. Zakład gospodaruje na obszarze prawie 1500 hektarów.
Dla miłośników jazdy konnej w terenie powstały tu:
Szlaki konne projektu „Polsko – Słowackiego Centrum Turystyki Konnej”
W latach 2013-14 w Odrzechowej powołano do życia projekt o nazwie „Polsko – Słowackie Centrum Turystyki Konnej”. Stowarzyszenie „Dorzecze Wisłoka” wytyczyło i oznakowało sieć tras końskich do jazdy wierzchem a także w zaprzęgu na odcinku Odrzechowa – Víťazovce. Szlak łączy tereny środkowego-wschodniego Beskidu Niskiego po stronie polskiej i Pogórza Ondawskiego w Niskich Beskidach po stronie słowackiej. Wyznakowane trasy w formie pętli prowadzą po najciekawszych miejscach w okolicach Rymanowa, Beska, Zarszyna, Bukowska, Komańczy i Jaślisk. Główną osią tego projektu jest przepiękna dolina Wisłoka w przełomowym jego odcinku – od Beska po okolice Darowa, a także dawny szlak kupiecki na drugą stronę Karpat.
Po zsumowaniu łączna długość wszystkich tras konnych po obu stronach granicy wynosi 210 km . Wyposażone są one w infrastrukturę taką jak wiaty, grille oraz stanice i paśniki dla koni.
Przechodząc tędy nie widziałem koni z bliska. Zdecydowana większość przebywała jeszcze w stajniach. Udało mi się jednak wypatrzyć ale tylko 8 pasących się koni na oddalonym o kilkaset metrów od drogi pastwisku.
Przechadzka przez Odrzechową.
W poblizu spichlerza z stoi kapliczka z figurką Matki Boskiej we wnęce. Niestety nie można już odczytać ani daty, ani tym bardziej inskrypcji.
Kilkadziesiąt metrów dalej kolejna kapliczka łemkowska. Obok niej tabliczka, z opisem, z którego dowiaduję się, że pochodzi z 1890 roku.
Watro też zwrócić uwagę na podobne do siebie wielkością domki jednorodzinne z małymi ogródkami stojące przy drodze wojewódzkiej – naprzeciw zabudowań stadniny.
Skręcam w pierwszą odchodzącą w prawo uliczkę aby przejść przez most nad Czemyślanką do północnej strony wsi. Wcześniej jednak, na ścianie drewnianego budynku gospodarczego zauważam ciekawą ilustrację:
Za mostem skręcam w prawo idąc dalej wzdłuż rzeczki przez środkową część wsi. Na jednym z rozdroży po świerkami stoi figurka – jak się dowiedziałem jest ona poświęcona łemkowskim emigrantom, którzy na przełomie wieków XIX i XX emigrowali do Ameryki. Ten ciekawy w formie pomnik pochodzi z roku 1910.
Stąd niewielki dystans pozostał mi już do przejścia.
Dawna cerkiew greckokatolicka św. Jana Chrzciciela.
Cerkiew greckokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela (łem. Івана Хрестителя) powstała w 1813 w stylu zwanym józefińskim (wg rządowego projektu kiedy to władze austriackie dążyły do unifikacji budowanych wtedy cerkwi). Jej fundatorem miał być nowy właściciel Odrzechowej – Ignacy Urbański. W 1898 wykonano nowy dach, który pokryto blachą. Podczas operacji dukielsko-preszowskiej w 1944 r. cerkiew uległa poważnym zniszczeniom. Po II wojnie światowej i po wysiedleniu Łemków została przejęta przez kościół rzymskokatolicki. W latach 1955, 1959 i 1973 była remontowana.
We wnętrzu nie zachował się ikonostas ale w ołtarzu znajduje się ocalała, XIX-wieczna ikona. Obok dawnej cerkwi, ogrodzonej kamiennym murkiem, znajduje się kilka zniszczonych nagrobków cmentarza przycerkiewnego, na którym pochowani są m.in. parochowie greckokatoliccy.
Pomiędzy dzwonnicą a wejściem do wnętrza obecnego kościoła znajduje się niewielki pomnik stojący w otoczeniu żywotników. Jak można przeczytać na frontowej ściance – upamiętnia on 540 żołnierzy różnych narodowości, poległych podczas walk w czasie I wojny światowej. Z drugiego, znajdującego się niżej rytu na kamiennej tablicy wynika, że jest to równocześnie nagrobek poległego 23 grudnia 1914 r. pod Zarszynem kpt. Wojciecha Kozubowskiego.
Murowana z kamienia rzecznego i otynkowana dzwonnica, będąca równocześnie bramą wejściową na teren dawnej cerkwi zbudowana została prawdopodobnie w 1850. Cerkiew wraz z przycerkiewnym cmentarzem i rosnącymi tu wysokimi drzewami otacza kamienny murek.
Zarówno świątynia, dzwonnica z kamiennym murkiem jak i cmentarz przycerkiewny wpisano w 1970 do rejestru zabytków.
Na południe od dzwonnicy, ale już po zwenętrznej stronie kamiennego murku, znajduje się kamienny obelisk. Napis na tablicy przypomina o półwieczu powstania w Odrzechowej parafii oraz o urodzonym w Odrzechowej bł. Iwanie Ziatyku późniejszym zakonniku, redemptoryście greckokatolickim.
Cmentarz parafialny.
Po wschodniej stronie dawnej cerkwi, oddzielony od niej kamiennym murkiem i drogą z parkingiem znajduje się duży cmentarz parafialny. Obecnie podzielony on jest jakby na dwie części. Południową – krórą zajmują w większości zniszczone już, stare nagrobki greckokatolickie. Północną, na której znajdują się wspóczesne groby katolickie. Obie części dzieli na połowy droga dojściowa.
Nieopodal wejścia znajduje się okazały grobowiec rodziny Russockich.
Zaraz za tym grobowcem pochowany jest Władysław Morawski i jego żona Kazimiera z Leszczyńskich. Grób ozdobiony jest pomnikiem wykonanym w 1923 roku przez artystę rzeźbiarza Stanisława Piątkiewicza. Przedstawia on Chrystusa dźwigającego krzyż. Niedawno, bo w 2018 roku grób został gruntownie odrestaurowany – o czym informuje tablica.
Niedaleko znajduje się grób płk. Władysława Gniewosza. Przed grobem Gniewosza pochowani są Henryk Zadora Russocki i Wanda z Boguszów Russocka. Dalej, po tej samej stronie starego cmentarza ciągną się liczne i często bardzo już zniszczone nagrobki łemkowskie.
Warto tu jeszcze dodać, że w Odrzechowej urodził się Łemko Stafan Nowosilski – ojciec wybitnego malarza, rysownika i filozofa Jerzego Nowosielskiego – jednego z największych, współczesnych ikonopisarzy.
Tutaj, w sąsiedztwie cmentarza rano zaparkowałem samochód więc tutaj muszę zakończyć dzisiejszą wędrówkę.
Na koniec – już z okna samochodu – spojrzenie na odrzechowskie wzgórza …
… i jak to mam w zwyczaju mapka z przebiegiem trasy:
Opracowanie, tekst i zdjęcia – Antoni Noga.
Serwus Antoni!
Często czytając Twoje relacje, moje zainteresowanie(!), kłóci się z odczuciem ” to nie moja bajka”
( od Twego częstego kwitowania spraw, które Cię nie interesują – zaczerpnąłem to powiedzenie 😉
Tym razem wędrując po Twym wpisie POCZUŁEM ULGĘ.
… i te stare, ogławiane co roku, rosochate wierzby !!
U mnie takich już nie ma.
Cofnąłem się do dzieciństwa.
W okolicach gdzie mieszkam takich rosochatych wierzb jest jeszcze sporo, zwłaszcza dolinach niewielkich rzek i potoków w pogórzańskich wioskach i przysiółkach. Dobrze, że są bo uczucie spokoju i swojskości przywołują 👍. Pozdrawiam 🙂
Zapewne te wierzby cięte ze łba co roku na opał już NIE są !?
A to powoduje kształtowanie ich sylwetki z tamtych lat.