Wędrówka w południowych rejonach Beskidu Niskiego – okolice Grabiu i Ożennej oraz dwóch przełęczy: Kuchtowskiej i Beskid nad Ożenną.
Znajduje się tu pięć zabytkowych cmentarzy z I Okręgu Cmentarnego – Nowy Żmigród. To odnowione dzisiaj cmentarze o kolejnych numerach od 1 do 5 z Wielkiej Wojny – wszystkie zaprojektowane przez Dušana Jurkoviča. Po wysiedlonych mieszkańcach pozostało jeszcze sporo pamiątek, które można zobaczyć idąc przez Grab i Ożenną. Są to odnowione chyże, w których zamieszkali powojenni osadnicy z innych rejonów Polski, jak i nieliczni, wysiedleni w 1947 roku Łemkowie, którzy powrócili w swoje rodzinne strony po roku 1956. W obu wsiach zachowały się do liczne kamienne przydrożne krzyże i kapliczki. Przez miejscowość Grab od wieków przebiegał dawny, ważny odcinek szlaku handlowego z Sandomierza wzdłuż doliny Wisłoki przez Żmigród i do Bardiowa. Przekraczał on grzbiet Karpat na przełęczy Beskid nad Ożenną (słowackie Polianske Sedlo).
W końcu XVIII wieku, w latach (1769-70) w Grabiu działali Konfederaci Barscy, pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego. Mieli oni tu swój Obóz, skąd dokonywali wypadów zbrojnych. Na stokach Czeremchy, przy granicy znajdowała się ufortyfikowana reduta konfederacka. Z początkiem stycznia 1770 r. doszło do ataku wojsk rosyjskich na obóz w Grabiu, który uległ zniszczeniu, po czym Rosjanie wycofali się do Żmigrodu. Kilka dni później, 13 stycznia 1770 r. konfederaci uderzyli na Rosjan, którzy jednak zmusili ich do odwrotu. Na stokach Czeremchy doszło do obrony reduty, jednak silne ataki Rosjan zmusiły konfederatów do wycofania się za granicę, ponadto Kazimierz Pułaski został ranny w rękę. W lesie pod Czeremchą, w miejscu gdzie znajdowała się reduta ustawiono metalowy krzyż z tablicą pamiątkową. Krzyż ten można odnaleźć idąc od słupka granicznego nr 191/4 jakieś 80 m na północ.
Grab.
Wędrówkę w formie pętli rozpoczynamy i kończymy w miejscowości Grab. Przy małym, drewnianym kościółku, zbudowanym w miejscu spalonej w 1953 r. cerkwi z 1809 roku znajduje się ciekawy cmentarz z dobrze zachowanymi kamiennymi nagrobkami, z pięknie rzeźbionymi w kamieniu figurami.
Cmentarz jednak zostawimy sobie na koniec, gdy będziemy zamykać tu pętlę. Obecny kościółek p.w. Matki Bożej Śnieżnej w takiej formie stoi tu od początku lat 90-tych, jakieś dwadzieścia lat wcześniej była to skromniejsza kaplica, której wybudowanie było utrudniane przez ówczesne władze. Dziś świątynia służy wiernym obu obrządków, mieszkańcom Grabia, Wyszowatki i Ożennej. W latach 1911-12 działalność duszpasterską w Grabiu i okolicznych miejscowościach prowadził prawosławny ksiądz Maksym Sandowycz, zwany Gorlickim, czym doprowadził część mieszkańców wsi do chęci zmiany wyznania z greckokatolickiego na prawosławne. Był on za swoją działalność kilkakrotnie karany grzywną i aresztem. W marcu 1912 został zatrzymany razem z innym prawosławnym duchownym ks. Ignacym Hudymą oskarżony o szpiegostwo i dążenie do oderwania Galicji od Austro-Węgier. Po procesie został uniewinniony ale po wybuchu I wojny światowej aresztowano go i w dniu 6 września 1914 rozstrzelano w Gorlicach bez wyroku sądu. Przez wyznawców prawosławia czczony jest jako męczennik za wiarę. Jego grób znajduje się na cmentarzu w Zdyni.
Zostawiamy tu samochód i ruszamy w drogę. Wszędzie dookoła cieszy oczy soczysta zieleń – wszak to już połowa maja. Przechodzimy obok zadbanej chyży i budynku szkoły, mijamy kapliczki, zabudowania i mostek nad Wojtasowym Potokiem.
Przez teren prywatnej posesji podchodzimy do cmentarza nr 5 – Grab. Pochowano tu poległych podczas zimowych walk na przełomie 1914 i 1915 roku, 266 żołnierzy rosyjskich w 27 mogiłach zbiorowych i w 6 pojedynczych grobach. Zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča w formie wydłużonego prostokąta, otoczony drewnianym płotem. Od frontu kamienny mur pomnikowy zwieńczony pięknym, bogato zdobionym, drewnianym krzyżem. W latach 2000 -2002 cmentarz ten był remontowany, odnowiono też wtedy oryginalny, drewniany krzyż.
Po drugiej stronie drogi wśród zielonych łąk wije się Ryjak od czasu do czasu odbijając od lustra wody słoneczne promienie. Na łąkach leniwie pasą się albo leżą i przeżuwają pokarm po najedzeniu się okoliczne krowy. Wszędzie obok domostw bielą się rozkwiecone drzewa owocowe. Są też bocianie gniazda – o tej porze dnia puste bo bociany żerują w okolicy. Sielskie krajobrazy!
I my też idziemy niespiesznie co kawałek zatrzymując się, robiąc zdjęcia, podziwiając okolicę oraz pięknie wkomponowane w krajobraz kamienne kapliczki i krzyże. Warto zwrócić uwagę na kolor jakim malowana jest większość tych przydrożnych kapliczek. Jest to kolor niebieski – bo taka tradycja panowała w tym rejonie od wieków.
Mijając kolejne kapliczki i zabudowania docieramy do rozwidlenia dróg. Pojawiają się tu znaki dwóch szlaków turystycznych PTTK: niebieskiego i zielonego. Niebieski to szlak graniczny im K. Pułaskiego z Grybowa przez Wysową, Ożenną, Barwinek do Łupkowa (i dalej w Bieszczady). Zielony ma tu swój początek (lub koniec – jak komu wygodnie) i przez Krempną, Kąty, Folusz, Kornuty, Wapienne prowadzi do Gorlic. Droga skręcająca w prawo wyprowadza na przełęcz Beskid nad Ożenną i do granicy państwa. My jednak skręcamy w lewo i przechodzimy mostkiem nad Ryjakiem by po chwili znaleźć się przed kolejnym rozwidleniem dróg (i znakowanych szlaków). Skręcamy w prawo do Ożennej zgodnie ze znakami szlaku niebieskiego.
Ożenna.
W Ożennej po lewej stronie drogi wita nas – jakby inaczej – widok kapliczek.
Po prawej stronie drogi wzdłuż Ryjaka kilka skromnych domostw. Kilkaset metrów dalej droga przechodzi przez teren i zabudowania byłego P.G.R -u, który działał tutaj od lat 50-tych XX wieku w czasach PRL-u.
Dokładniejszy opis Ożennej w innym moim (zimowym) wpisie – pod tym odnośnikiem. Tuż za szpetnym, betonowym światem znajduje się miejsce po cerkwi i zdewastowany cmentarz wiejski, na którym zachowały się nieliczne nagrobki. Nieopodal w 1915 r. powstał cmentarz należący do I Okręgu Cmentarnego – Nowy Żmigród. Oznaczony on jest numerem 3 – Ożenna i składa się z dwóch sektorów.
Po remoncie przeprowadzonym w latach 2003 – 2006 dzięki Stowarzyszeniu Miłośników Krempnej i Okolic oraz Austriackiego Czarnego Krzyża, cmentarz prezentuje się obecnie bardzo ładnie. Obejrzawszy cmentarze schodzimy w stronę potoku, przy którym na gruntowej drodze wygrzewa się w słońcu padalec.
Przechodzimy przez potok (dopływ Ryjaka) i kierujemy się wzdłuż znaków szlaku turystycznego w stronę Wierchu nad Tysowym. Im wyżej się wznosimy tym ładniejsze widoki otwierają się na otoczenie Ożennej. Docieramy do granicy lasu, która jest tu też granicą Magurskiego Parku Narodowego. W miejscu tym znajduje się tablica nazywająca widoczne stąd szczyty, zwłaszcza te po słowackiej stronie. Dobrze jest się więc tu zatrzymać na chwilę i pokontemplować widoki zwłaszcza, że za chwilę wchodzimy w las. Następne miejsce widokowe będzie dopiero na Przełęczy Kuchtowskiej. Wgłębiamy się w las i wędrujemy dalej za znakami niebieskiego szlaku aż do granicy. Do 2005 roku prowadził on przez Wierch nad Tysowym i schodził do doliny, w której znajdowała się nieistniejąca dziś wioska łemkowska Ciechania. Został na tym odcinku skasowany ze względu na ochronę siedlisk roślin i zwierząt, i poprowadzony głównym grzbietem wododziałowym Karpat aż do węzła na przełęczy Mazgalica.
W samym lesie przechodzimy przez podmokły teren i po krótkim czasie docieramy do granicy.
Przełęcz Kuchtowska.
Skręcamy w prawo i za znakami czerwonymi słowackiego szlaku idziemy przez Kuchtowce i schodzimy na Przełęcz Kuchtowską (Kuchtowske Sedlo) 543 m n.p.m. Znajduje się ona między szczytami Czeremchy (670 m n.p.m.) i Wierchu nad Tysowym (713 m n.p.m.), w paśmie granicznym środkowej części Beskidu Niskiego, nad Ożenną. Z przełęczy rozciąga się widok na północ, na dolinę górnego Ryjaka.
Nie zabawiając tu długo zaczynamy łagodne podejście na graniczny wał Czeremchy. Okolice te tuż przed Pierwszym Rozbiorem Polski związane były z działalnością Konfederatów Barskich. Na stokach Czeremchy, po polskiej stronie, umiejscowiona była reduta konfederacka. To tu, 13 stycznia 1770 r. konfederaci pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego bronili się przed natarciem wojsk rosyjskich. Zostali pokonani i wycofali się za granicę a Pułaski został ranny.
Dochodzimy do miejsca zwanego Roztocky Les, gdzie zaczyna się słowacki, niebieski szlak i schodzi do miejscowości Roztoky.
Jest tu niewielkie miejsce biwakowe wiec korzystamy żeby się posilić i chwilkę odpocząć. Idąc dalej wzdłuż granicy wchodzimy w piękny bukowy las. Szlak graniczny wygląda tu jak jakaś parkowa alejka!
Czeremcha (670 m n.p.m.)
Wkrótce osiągamy kulminację Czeremchy, za którą po kilkunastu metrach skręcamy w las na północ aby odszukać znajdujące się poniżej dwa cmentarze z I Wojny Światowej. Po chwili docieramy do miejsca gdzie trwa budowa drogi leśnej do wywózki drewna z lasu :(, Tragicznie to wygląda – niestety! Opuszczamy to miejsce i schodzimy niżej, na skraj lasu. Ładny stąd widok na Ożenną i Wierch nad Tysowym.
Z tego miejsca już bardzo łatwo dotrzeć do pierwszego cmentarza. W niewielkiej odległości, około 100 metrów znajduje się drugi. Oznaczone są one kolejnymi numerami 1 i 2. Mają postać kurhanów na planie kwadratu, otoczone są murem z kamieni i zwieńczone kamiennym krzyżem. W obu mogiłach pochowani są żołnierze rosyjscy polegli w bitwie z 27 XII 1914 r. : w pierwszej 130 a w drugiej 150.
Opuszczamy to smutne miejsce i przez las dochodzimy do drogi leśnej od mniej więcej tego miejsca już gotowej. Prowadzi ona w kierunku zachodnim prawie równoległym do granicy. Idziemy nią jakiś czas a potem leśna ścieżką dochodzimy do granicy i zgodnie z przebiegiem słowackiego szlaku czerwonego dochodzimy do przełęczy Beskid nad Ożenną.
Beskid Nad Ożenną.
Przez przełęcz przebiega droga z Jasła do Bardiowa. Od wczesnego średniowiecza biegł tędy ważny szlak handlowy z północy na południe Europy. W okresie od 1 lipca 1999 do 21 grudnia 2007 roku funkcjonowało tu przejście graniczne ze Słowacją, które zostało zlikwidowane po wejściu Polski i Słowacji do Układu Schengen.
Dziś można swobodnie przekraczać granicę bez żadnych kontroli.
My jednak nie do Słowacji tylko dalej wzdłuż granicy, teraz już za znakami niebieskiego szlaku granicznego biegnącego tu wspólnie ze słowackim czerwonym. Podążamy grzbietem wododziału karpackiego do polany odległej od przełęczy Beskid o około 1,5 km. Z polany tej po odszukaniu dróżki leśne,j dochodzimy nią do już lepszej jakościowo drogi, przeznaczonej do zwózki drewna z lasu.
Dochodzimy do miejsca gdzie zaczyna się Uroczysko Wilcza Jama a wzdłuż drogi towarzyszy nam szum Wojtasowego Potoku. W międzyczasie zaczynają pojawiać się na niebie ciemne chmury burzowe. Słychać nawet odległe i ciche jeszcze grzmoty. Na szczęście – jak się później okazało – burza przeszła bokiem i nie spadła tu nawet kropla deszczu. Kontynuujemy wędrówkę krętą tutaj leśna drogą i po kilku kilometrach wychodzimy na skraj lasu. Zostawiamy drogę i przez łąki przechodzimy obok potoku, na którym bobry zbudowały tamę i żeremie.
Widać z tego miejsca wieżę gontyny kolejnego cmentarza z Wielkiej Wojny. Docieramy do drogi krajowej nr 992 w miejscu, gdzie pod starą lipą zachowała się mocno zniszczona już, murowana z kamienia, otynkowana i bielona wapnem kapliczka.
Wewnątrz bardzo ładne figurki Matki Boskiej i Chrystusa na krzyżu. Opodal kapliczki na drodze koleżanka zauważa turkucia podjadka. To jeden z największych owadów żyjących w Europie.
Żyje głównie w środowisku wilgotnym, w torfowiskach, podmokłych łąkach a także w ogrodach, gdzie traktowany jest jak szkodnik. Muszę przyznać, że prezentuje się on wspaniale.
Grab – cmentarz nr 4
Z tego miejsca już niedaleko do jednego z najładniejszych cmentarzy zaprojektowanych przez Dusana Jurkovica (współautorem był Adolf Kašpar) – cmentarza nr 4 – Grab. Rozplanowany jest na planie czworokąta z wpisanymi półkolami w każdy bok. W centrum stoi zrekonstruowana kaplica-gontyna w formie wieży.
Ogrodzenie to wał kamienno-ziemny. Cmentarz był remontowany przez austriacką organizacje Czarny Krzyż i żołnierzy z 54 pułku ze Styrii (Leibnitz) przy wsparciu gminy Krempna w latach 1992-1995. Kilkanaście lat później (2009 -2010) wyremontowano krzyże nagrobne. Cmentarz rzeczywiście prezentuje się bardzo ładnie.
Z tego miejsca można podziwiać dolinę Ryjaka i otaczające ją góry. Nie było sensu schodzić do wioski, przez którą przechodziliśmy rano więc poszliśmy kierując się na północ przez łąki. O tej porze roku obfitują one w storczyki i inne łąkowe kwiaty. Idąc tak niespiesznie można obserwować piękną dolinę potoku Ryjak, którą widać jak na dłoni. Powoli zbliżamy się do ostatniej przeprawy przez Wojtasowy Potok. W okolicy pasą się krowy i groźnie wyglądający, strzegący stada byk. Po przejściu w bród potoku docieramy do cmentarza, który odpuściliśmy sobie rano. Teraz przy lepszym oświetleniu prezentuje się ładniej.
Cmentarz ten na początku XXI wieku był remontowany przez „Stowarzyszenie Magurycz”, które zajmuje się ratowaniem przed zniszczeniem zabytków sztuki sepulkralnej, renowacją cmentarzy łemkowskich, kamiennych krzyży i kapliczek na Łemkowszczyźnie (i nie tylko, bo i w Bieszczadach, na Roztoczu czy Ukrainie).
To chyba jedno z największych skupisk cmentarnych krzyży na Łemkowszczyźnie.
Warto tu zajrzeć i poświęcić trochę czasu na chwilę zadumy.
Tutaj też kończymy naszą, pełną wrażeń i ciekawą wędrówkę.
Na koniec przedstawiam mapkę z zarejestrowanym śladem naszej wędrówki.
Tekst i zdjęcia – Antoni Noga.