Wędrówki górskie, rowerowe wyprawy, backcountry, podróże.

Potok Kłopotnica. Z Folusza do Kłopotnicy.

Północne rejony Pasma Magury Wątkowskiej stały się dominującym tematem tegorocznych wpisów na moim blogu. Kontynuacją tych tematów będzie przechadzka w okolicach Folusza i Kłopotnicy. Aby uatrakcyjnić sobie tą niezbyt długą wędrówkę postanowiłem odbyć ją częściowo korytem rzeki Kłopotnica łączącego te dwie miejscowości.

Kłopotnica to jeden z ważniejszych dopływów górnej Wisłoki. Swoje źródła ma w Beskidzie Niskim, na wysokości ok. 780 m n.p.m. na  północnych  zboczach szczytu Kornuty (836 m n.p.m.), leżącego w grzbiecie Magury Watkowskiej,  między Magurą (829 m n.p.m.) a Polaną Świerzowską. Potok Kłopotnica spływając w stronę Folusza zbiera wody z licznych, mniejszych potoków mających swe źródła na północnych stokach  Wątkowej (846 m n.p.m.) i Kornutów (830 m n.p.m.). Na krótkim odcinku (około 5 km.)  od źródła do Folusza (leżącego na wys. 380-400 m n.p.m.)  pokonuje prawie 400 m różnicy poziomów. To spora wysokość jak na Beskid Niski! W miejscowości Folusz Kłopotnica łączy się z prawobrzeżnym dopływem – Potasówką stając się od tego miejsca już prawie rzeką.  Tu kończy się już jej górski charakter bo wypływa na równinny teren i dalej podąża przez połogie tereny Pogórza Jasielskiego. W Zawadce Osieckiej przyjmuje kolejne dopływy: potok Czerną płynącą z Dobryni i  Pachniączkę z  Pielgrzymki. Kłopotnica w okolicach Osieka Jasielskiego i Załęża, na wysokości ok. 255 m n.p.m. uchodzi do Wisłoki.

Kłopotnica w Foluszu na terenie Parku Rekreacji i Edukacji Ekologicznej.

W przedostatnim dniu maja 2018 r. , kiedy to wybrałem się na kolejną przechadzkę z koleżanką, to towarzyszył mam jej pies. Ze względu na grąco i duszną, bezwietrzną pogodę oraz psa, który nie lubi upałów, ta przechadzka nie mogła być długa. Aby umożliwić pieskowi możliwość schłodzenia się w wodzie, a nam urozmaicić trasę, część wędrówki odbywaliśmy idąc korytem rzeczki Kłopotnicy. To urozmaicenie okazało się być emocjonujące, żeby nie powiedzieć niebezpieczne – ale o tym później … Tak doszliśmy do niewielkiej miejscowości Kłopotnica skąd poszliśmy w stronę północnych stoków Kobyły aby stamtąd, wzdłuż ściany lasów dojść w okolice Kopalni Ropy Naftowej i Gazu Ziemnego Folusz. Następnie przechodząc obok terenów tej kopalni wróciliśmy do Folusza.

Folusz.

Miejscowość, z której rozpoczynamy przechadzkę to Folusz. Jest to pięknie położona, letniskowa obecnie miejscowość, wśród opadających w doliny łączących się tu potoków Kłopotnica i Potasówka zalesionych stoków otaczających je gór. Odkąd w 1995 roku powstał Magurski Park Narodowy miejscowość ta staje się coraz bardziej popularna i zwiększa się jej znaczenie turystyczne. Tym bardziej, że w okolicy jest wiele atrakcji przyciągających turystów, z których najpopularniejsze to: pomnik przyrody „Diabli Kamień”, Wodospad Magurski, Rezerwat Kornuty a ostatnio także powstała w październiku 2019 roku wieża widokowa na nieodległym szczycie Ferdel.

Jest to więc bardzo dobry punkt wypadowy dla turystów pieszych w Pasmo Magury Wątkowskiej. Mają tu swój początek (lub koniec) dwa szlaki turystyczne PTTK – żółty i czarny oraz przechodzący przez Folusz szlak turystyczny PTTK – zielony. Jest też ścieżka przyrodnicza „Folusz”, która łączy ze sobą dwie największe atrakcje Folusza czyli Diabli Kamień i Wodospad Magurski. Oznaczona jest kolorem czerwonym i posiada 12 przystanków, na których umieszczono tablice z opisem. Również dla miłośników rowerów, także górskich, wyznaczone są liczne szlaki rowerowe. Nad brzegiem Kłopotnicy utworzono i otwarto w 2010 roku Park Rekreacji i Edukacji Ekologicznej. Często korzystają z niego dzieci i młodzież szkolna ucząc się w ten sposób empirycznie przyrody. Ponadto Folusz znany jest w okolicy z wylęgarni i łowiska pstrągów, które odwiedzający (za odpowiednią opłatą) sami mogą odłowić i potem je zjeść.

Są tu też liczne gospodarstwa agroturystyczne, schronisko PTSM, ośrodki wczasowe i punkty gastronomiczne. Z tych względów i oczywiście wspaniałego, osobliwego klimatu miejscowość ta stała się bardzo popularnym miejscem weekendowego odpoczynku dla mieszkańców Jasła, Gorlic, Krosna i innych mniejszych, okolicznych miejscowości.

Współcześnie Folusz znany jest też z działającego tu dużego Domu Pomocy Społecznej. Wcześniej było to Sanatorium Przeciwgruźlicze znane z tego, że w ostatnich latach swojego życia przebywał tu i zmarł 10. X. 1968 roku słynny łemkowski artysta malarz Epifaniusz Drowniak znany szerzej jako Nikifor Krynicki. Na ścianie budynku znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona temu artyście a odsłonięta 10.X. 2008 roku, w 40-stą rocznicę jego śmierci. Pochowano go w Krynicy gdzie też od 1995 roku czynne jest Muzeum Nikifora. Dodam może jeszcze w tym miejscu, że na cmentarzu parafialnym w pobliskim Cieklnie znajduje się obelisk poświęcony pamięci mieszkańców DPS z Folusza zmarłych w latach 1973- 2015 i pochowanych na tym cmentarzu.

Własnie naprzeciw DPS-u znajduje się rozciągnięty wzdłuż drogi, długi parking, na którym często – będąc tu – zostawiam samochód. Podobnie jest i tym razem.

Żeby w miarę możliwości nie iść asfaltem od razu wchodzimy na teren Parku Rekreacji i Edukacji Ekologicznej kierując się do ścieżki prowadzącej wzdłuż potoku. Idziemy tak w kierunku północnym by dojść do mostu nad Kłopotnicą. Przechodzimy tu przez drogę by po jej drugiej stronie znów zagłębić się w zarośla. Nieco dalej słychać już szum spadającej wody co świadący o tym, że jesteśmy w pobliżu niewielkiego wodospadu na Kłopotnicy.

Ma on ponad 2 metry wysokości. Kłopotnica spływająca z gór ma duży spadek i kamieniste dno więc sporo na niej mniejszych i większych kaskad. To właśnie jedna z większych i jedna z ostatnich, bo wkrótce zmieni się charakter tej rzeczki na spokojniejszy, gdyż wypłynie ona na równinny teren. Po obejrzeniu wodospadu wracamy do drogi i przechodząc przez most, skręcamy w drogę prowadzącą na północ. Mijamy drugi most – tym razem nad Potasówką – i idziemy w stronę wsi.

Skoro o wsi mowa to może warto by w tym miejscu co nieco powiedzieć o jej historii:

Kilka słów o historii Folusza.

Początki Folusza sięgają XVI wieku kiedy to jego założycielami i właścicielami byli członkowie możnego rodu Mniszchów – właścicieli Dukli. Później przeszedł w ręce Stadnickich by dalej, podobnie jak i sąsiednie miejscowości należeć do kolejnych właścicieli Samoklęsk czy Żmigrodu. Pod koniec XIX w. tutejszy majątek stanowił uposażenie krakowskiego Konwentu Panien Norbertanek. W 1893 roku kupiły one cały majątek wraz z dworem w sąsiednim Cieklinie od Zygmunta Saryusza Wilkoszewskiego, ówczesnego właściciela Cieklina i okolicznych wiosek.

Folusz w przeważającej części zamieszkiwała ludność pochodzenia rusińskiego, która zajmowała się głównie kamieniarstwem. Z racji tego, że surowiec wydobywany głównie z kamieniołomu na stokach Kobyły nie nadawał się na krzyże i rzeźby więc wyrabiano z niego płyty posadzkowe, podmurówki czy blaty stołowe. Kamień ten doskonale nadawał się na osełki do kos i noży więc miejscowi kamieniarze wyspecjalizowali się w ich wyrobie i sprzedaży obnośnej. Podobnie jak i ci, którzy na specjalnych dwukołowych wózkach rozwozili po okolicy własne materiały, z których wykonywali podmurówki i fundamenty. Zajmowano się tu też folowaniem i spilśnianiem wełny do produkcji sukna. Działało tu kilka foluszy i stąd wzięła się nazwa miejscowości. Działały tu też tartaki napędzane siłą spadającej wody i młyn. Jeden z tartaków zachował się do lat 50-tych XX wieku i jego ruiny straszyły później jeszcze kilkadziesiąt lat. Dziś widoczne są jeszcze ślady tych ruin niedaleko miejsca, gdzie znajduje się węzeł szlaków.

We wsi nigdy nie było cerkwi więc zamieszkujący Folusz Łemkowie na msze chodzili do pobliskiej Woli Cieklińskiej. Stała tam piękna cerkiew greckokatolicka, rozebrana w kilka lat po wysiedleniu stamtąd ludności łemkowskiej. Warto przeczytać o tym w tej relacji, w której przedstawiłem Wolę Cieklińską i sąsiadujący z nią Cieklin z ciekawym Muzeum Narciarstwa, które polecam odwiedzić.

Po wojnie, w 1945 r. i w dwa lata później, w ramach akcji „Wisła” cała łemkowska ludność wsi została wysiedlona. Tereny praktycznie opustoszały, pozostało tylko kilka rodzin polskich. W latach 40-tych i 50-tych XX wieku odkryto tu ropę naftową i gaz ziemny. Powstały kopalnie, które zaczęto eksploatować więc z biegiem lat zaczęli się tu osiedlać mieszkańcy z innych rejonów.

Idąc przez wieś, po lewej stronie zostawiamy za sobą budynek nowej szkoły po czym dochodzimy do skrzyżowania. Jest tu niewielki sklep a w prawo odgałęzia się droga w stronę kopalni. My jednak dalej idziemy prosto na północ aby dojść do kolejnego mostu na Kłopotnicy. Znajduje się on w północnym krańcu wsi i to tutaj praktycznie kończy się jej zabudowa.

Zarastające łąki północnych okolic Folusza.

Kilkadziesiąt metrów za mostem można dojść do ładnie odnowionej kapliczki słupowej z 1825 roku, stojącej na niewysokiej skarpie.

Folusz, przydrożna kapliczka z 1825 r.

Kapliczka ta stojąc na rozdrożu, skąd odchodziła polna droga w stronę Pielgrzymki wyznaczała koniec wsi. Właśnie w tą polną drogę skręcamy. Droga – co widać po wrastającej w nią coraz mocniej trawie i innych roślinach – jest obecnie bardzo rzadko użytkowana. Po obu jej stronach zaczynają się piękne łąki, zarastajace coraz bardziej gęstniejącymi krzewami.

Góra Zamkowa nad Mrukową. Widok z okolic Folusza.
Widok na Pasmo Magury Wątkowskiej.

Widać też kępy coraz wyższych drzew, które wyrastają z samosiejek. Powoli rozprzestrzenia się tu las. Na łąkach kwitnie już mnóstwo różnych roślin trawiastych i pospolitych chwastów. Wśród nich znajdujemy białą odmianę rzadkiego storczyka zwanego podkolan biały. Nieco dalej kwitną też bardziej znane i częściej spotykane w tych okolicach storczyki o różowo-fioletowych kwiatach – są to kukułki plamiste.

Kwitną też pięknie bardzo liczne tu krzewy jeżyny oraz dzikiej róży.

Kwitnące jeżyny i zarośnięta trawą polna dróżka.

W pewnym momencie zauważamy kępę sporych już drzew rosnących w środku wystających z trawy fundamentów i podmurówki – ciekawie to wygląda. Nie jestem pewien czy to pozostałości po rozebranym budynku czy też może niedokończonym. Po podejściu bliżej wygada na to, że jednak po rozebranym bo podmurówka wykonana jest z kamieni rzecznych spojonych starą, zmurszałą już wapienno-cementową zaprawą.

Nieco dalej wsród drzew, głównie owocowych, stoi opuszczony stary, drewniany dom. Świadczy to o tym, że tereny te były niegdyś zamieszkałe a dziś wtórnie dziczeją.

Opuszczony budynek.

Myślę, że nie na długo bo okolice są piękne a nowobogaccy mieszkańcy miast poszukują miejsc pod budowę nowych domów i sukcesywnie takie miejsca kupują. Na razie jednak bliżej osiedli ludzkich bo działki leżące tam, blisko „uzbrojonych” w infrastrukturę, łatwiej zabudować. I oby tam budowali … bo coraz mniej dzikich i romantycznych miejsc pozostaje …

Z biegiem Kłopotnicy.

Droga, którą idziemy powoli zamienia się w ścieżkę a trawa staje się coraz wyższa. Upał się wzmaga, wiatr ucichł, nie ma więc cyrkulacji powietrza i zrobiło się duszno. To bardzo niesprzyjające waunki dla towarzyszącego nam pieska. Ciężko mu już iść i co chwilę kładzie się w trawie pod krzakami szukając cienia. Na szczęście zbliżamy się już do brzegu rzeki więc zaraz będzie miał sposobność do ochłody!

O! – widać i on poczuł już wilgoć bo ożywił się i zaczął mocno ciągnąć w stronę rzeki tak, że trudno go utrzymać na długiej, rozwijanej smyczy.

Dopadł w końcu wody zanurzając się w niej całkowicie, wzbudzając swoim zachowaniem swoją i naszą radość.

Od tej chwili będziemy już szli korytem rzeki. Nie ma z tym większego problemu bo stan wody w rzece jest niski.

Koryto kamieniste i płytkie, teren równinny więc Kłopotnica meandrując wytworzyła zakola. Trzeba więc przechodzić z brzegu na brzeg a, że jest tu dużo większych i płaskich kamieni wystających z wody, to przejść można „suchą stopą”. W niektórych miejscach jednak pojawiają się zbyt duże odległości aby przeskoczyć z kamienia na kamień wtedy trzeba znależć kilka większych kamieni i wrzucić je do wody tak, aby można było po nich przejść. Warto też się zaopatrzyć w mocnego kija aby się nim wspomagać i utrzymywać równowagę. Emocje więc gwarantowane tym bardziej, że pies prowadzony na smyczy mocno czasem szarpie i ciągnie…

Kłopotnica.

Skutkiem tego, że dawno już nie padał deszcz i mniej wody płynie w rzece również jej kamieniste brzegi zaczyna porastać trawa. Zdarzają się jednak okresy po obfitszych opadach deszczu i ulewach, że Kłopotnica mocno wzbiera. Potrafi wtedy podmywać brzegi i wylewać. Widać to wyraźnie i tutaj w kilku miejscach, zwłaszcza tam gdzie rzeka mocno skręca. Są to oberwane brzegi z odsłoniętymi warstwicami skalnymi.

O sile niszczycielskiej tej niewielkiej rzeczki swiadczy fakt, że w nieodległym stąd przysiółku Pielgrzymki – Kłopotnicy, przez lata woda podmywała most na drodze krajowej 993 łączącej Nowy Żmigród z Gorlicami tak, że niebezpiecznie było po nim przejeżdżać. Niedawno (w 2019 roku) zbudowano i oddano do użytku nowy, bardzo solidny most na Kłopotnicy.

Spotkanie ze żmiją (Vipera berus).

Kontynując naszą wędrówką nadal idziemy korytem rzeki przechodząc z brzegu na brzeg.

Podczas pokonywania jednego z przejść przez rzekę pies nagle wykonał wysoki i długi skok nad brzegiem po czym zatrzymał się, odwrócił i zaczął szczekać. Okazało się, że ostrzegł nas w ten sposób przez żmiją wygrzewającą się na brzegu rzeki.

To piękna, około metrowej długości żmija z czerwono-brązowym zygzakiem na grzbiecie. Myślę, że ona wystraszyła się bardziej od nas. Szybko zwinąłem smycz psa i przyciągnąłem go do siebie aby go nie zaatakowała. Koleżanka go uspokajała a ja zacząłem robić zdjecia. Widząc, że i żmija też się uspokoiła odszedłem na bok aby zmienić obiektyw w aparacie na długoogniskowy. Takim obiektywem można robić zdjęcia już z bezpiecznej odległości. Po grubości żmiji można było wnioskować, że była najedzona i dlatego też taka ociężała. Widząc, że nic jej nie zagraża, powolutku zaczęła przemieszczać się w ustronne miejsce. W miejscu gdzie się schowała rosło dużo poziomek więc niebezpiecznie byłoby się po nie schylać…

Żmija zygzakowata (Vipera berus)

Ruszyliśmy więc dalej ale teraz już z uwagą, rozglądając się naokoło czy aby nie spotkamy kolejnej, podobnej niespodzianki. Na tym odcinku jest wiecej meandrów więc i brzegi są bardziej strome i niekiedy urwiste. Osiągają całkiem spore wysokości nieraz dochodzące do trzech metrów. Ładnie to wszystko wygląda.

W pewnym miejscu uwagę zwraca wystający wysoko ponad poziom wody, leżący na jakimś podwyższeniu pień sciętego dawno temu drzewa (chyba była to topola). Kształtem przypomina jakiegoś przedpotopowego potwora. Wystarczy uruchomić wyobraźnie i już można w tym dostrzec jakiegoś dinozaura z długą szyją …

Idziemy dalej, w końcu dochodzimy do miejsca, gdzie rzeka krzyżuje się z gruntową dróżką. W tym miejscu znajduje się bród, z którego korzystali dawni mieszkańcy Kłopotnicy. Tak więc zbiżyliśmy się do miejsca skąd do Kłopotnicy (wsi) można dojść.

Za brodem prawy, łukowaty brzeg rzeki został jakiś czas temu solidnie umocniony kamieniami spiętymi stalowymi drutami.

Niedaleko od tego miejsca zaczynają się pierwsze zabudowania wsi. My jednak do wsi nie wchodzimy ale watro napisać o niej kilka słów.

Kłopotnica.

Jak do tej pory spotkałem się z dwiema teoriami pochodzenia nazwy miejscowości:

  • pierwsza – że pochodzi od nazwy przepływającej przez nią rzeki.
  • druga – że pochodzi od wiejących tu wiatrów sprawiających wiele kłopotów mieszkańcom.

Nie będę tej kwestii rozstrzygał. Faktem jest, że to bardzo niewielka wioska a właściwie to przysiółek sąsiedniej Pielgrzymki. Niewiele tu domów. Wśród nich jedna z rodzin prowadzi godpodarstwo agroturystyczne z zajazdem zwanym „W Kuźni”. Obok znajduje się niewielkie miejsce biwakowe. O budowie nowego mostu już wspominałem. Dodam jeszcze, że podczas budowy mostu zadbano o zachowanie starej, zabytkowej kapliczki słupowej stojącej pod akacjami.

Nieco historii (czy legendy) o powstaniu Kłopotnicy.

Kłopotnica zawdzięcza swoje powstanie Kazimierzowi Wielkiemu. Powiązane jest ono z niedalekim Osiekiem. Król chcąc wybudować w Osieku twierdzę wywłaszczył ówczesnych właścicieli Osieka. Byli nimi rycerze Piotr, Stanisław, Świętosław, Izajasz, Wilhelm, Jan i Wrocław. W zamian za Osiek dał im przywilej do założenia wsi na prawie magdeburskiem. Miejsce na założenie wsi znajdowało się w lesie królewskim, niedaleko Cieklina na 12 łanach frankońskich. Łany te miały być mierzane od pola zwanego Dobrzynina łąka (dzisiejsza Dobrynia). Znajdowały się one po obu brzegach rzeki Kłopotnicy i od nazwy tej rzeki, miała się owa wieś nazywać Kłopotnicą. Miała też ona po wsze czasy należeć do owych rycerzy i do ich potomków ze wszystkimi użytkami jak: dochody, czynsze, pola, pastwiska i barcie. Wieś otrzymała też od króla liczne przywileje – m.in. taki, że sołtys mógł być sądzony tylko przez króla a nowi osadnicy byli zwolnieni z wszelkich danim przez okres 20 lat.

Późniejsze losy Kłopotnicy, od czasów gdy w okolicach pojawiła się ludność rusińska związane były już z sąsiednią Pielgrzymką. Wtedy to też Kłopotnica stała się jej przysiółkiem.

W Kłopotnicy, przy drodze krajowej nr 993, 20 października 1968 r. (w 25 rocznicę śmierci) z inicjatywy miejscowych Łemków został odsłonięty pomnik Grzegorza Wodzika ps. „Wyścig” (1907-1943), twórcy Łemkowskiego Komitetu Antyhitlerowskiego Ruchu Oporu. Był to partyzancki oddział GL działający w tej części Łemkowszczyzny (m.in. akcje w Foluszu). W 2018 roku po interwencji działaczy IPN-u został on rozebrany.

Od lewej: Góra Zamkowa, Ruskie Zamczysko, Księża Góra i Czereśla (z prawej).

Po krótkim odpoczynku nad rzeką i niewielkim posiłku zostawiamy Kłopotnicę.

Wśród łąk w stronę Folusza.

Wychodząc na otwarty teren zaczynamy spacer w stronę widocznej na południu ściany zalesionych wzgórz.

Bucznik, Jeleń, Kamień nad Kątami i Góra Zamkowa.

Znów idziemy drogą wśród rozległych łąk. Droga jest tu wysypana szutrem, kamieniami albo jest tylko twardą, ubitą ziemią. Jest też o wiele szersza od tej, którą szliśmy wcześniej, bo te tereny są już użytkowane rolniczo jako łąki kośne i pastwiska. Widoki stąd są bardzo ładne na północne rejony środkowej części Beskidu Niskiego. Widać stąd Bucznik, Kamień nad Kątami, Zamkową Górę nad Mrukową, Ruskie Zamczysko, Księżną Górę i Kobyłę.

Bucznik.
Droga w stronę Kobyły.

To północne obniżenie na granicy Beskidu Niskiego i południowej części Pogórza Jasielskiego okazuje się być bardzo fajnymi terenami na rowerowe przejażdżki. Szutrowych i polnych dróg, którymi można się poruszać jest tu bez liku. Można spokojnie i bezpiecznie jeździć nigdzie się nie śpiesząc, słuchać śpiewu skowronków podziwiając piękną przyrodę. Ciągną się te dróżki od Folusza aż po Mrukową i Samoklęski. Podobnie jest po drugiej stronie drogi nr 993 poczynając od Dobryni przez okolice Zawadki Osieckiej, Osieka i Czekaja, aż do Mytarki.

Kwitnie tu też pełno łąkowych kwiatów jednak storczyków nie znajdujemy. Bliżej lasu, na skrzyżowaniu polnych dróg skręcamy na zachód by kierować się w stronę Folusza. Popołudniowe godziny więc upał przybiera na sile tym bardziej, że wiatru dalej nie ma. Pies znów bardzo się tym upałem męczy szukając cienia. Biorę go więc co jakiś czas na ręce i niosę.

Pod drzewami, w zacienionych miejscach zatrzymujemy się dając mu wodę do picia i czas aby odpoczął. Chodziliśmy z nim zimą na długie wędrówki – wtedy był w swoim żywiole. Robił chyba trzykrotnie dłuższy dystans od nas bo biegał w kółko na wyciągniętej do maksimum smyczy. Nie widać było wtedy po nim zmęczenia. Było inaczej – bo chłodno. Teraz, gorąco i duszno więc wszyscy się męczymy ale on najbardziej to odczuwa. Dobrze, że już niewielki dystans pozostał do przejścia. Nie jest ciężki bo waży niecałe 10 kg więc mogę go nieść.

Kopalnia Ropy Naftowej i Gazu Ziemnego Folusz.

Tak niosąc go docieramy do granicy lasu w okolicach Kobyły gdzie już czuć inne, świeższe powietrze. Pies też to czuje i sam już idzie żwawiej, bo w cieniu.

Niepostrzeżenie zbliżyliśmy się w okolice kopalni ropy naftowej i gazu ziemnego o czym informują szyby naftowe nad odwiertami i pracujące kiwony. Pojawiają się też ogrodzone siatką cokoły z pomalowanymi na żółto rurami, którymi odprowadzany jest gaz ziemny.

Widok urządzeń służących do wydobycia ropy i gazu będzie towarzyszyć tutaj jeszcze przez co najmniej kilka lat gdyż koncesja na działalność górniczą w tym terenie obowiązuje do 10 grudnia 2022 r. Czy będzie przedłużona – nie wiadomo?

Transgraniczny Szlak Naftowy.

Warto tu dodać, że Folusz znajduje się na Transgranicznym Szlaku Naftowym. Szlak ten łączy ze sobą miejsca związane z narodzinami i historią przemysłu naftowego. Jego główną oś stanowią: Jasło – Krosno – Sanok – Lesko – Ustrzyki Dolne – Sambor – Borysław – Drohobycz – Lwów.

Na trasie szlaku znajdują się ślady działalności i pozostałości po fortunach przedsiębiorców, którzy tworzyli ówczesny przemysł naftowy. Są tu też pierwsze urządzenia wydobywcze i przetwórcze oleju skalnego. Miejsca związane z działalnością Ignacego Łukasiewicza. Jak większość z nas wie ze szkoły – był on wynalazcą lampy naftowej, która zapłonęła w lwowskim szpitalu w 1853 r. Założył też w Bóbrce koło Krosna w 1854 r. pierwszą na świecie kopankę ropy naftowej. Był także założycielem destylarni i rafinerii w Ulaszowicach/Jasła, w Chorkówce i w Polance/Krosna. Dalej, w kierunku wschodnim znajdziemy szyby naftowe w okolicach Sanoka, Leska i Ustrzyk Dolnych. Na terenie dzisiejszej Ukrainy – zagłębie borysławsko-drohobyckie, które było wtedy, pod koniec XIX wieku, najważniejszym ośrodkiem wydobycia ropy naftowej. Szlak wiedzie też przez skanseny i muzea, w których zlokalizowano i urządzono ekspozycje poświęcone historii przemysłu naftowego. Odwiedza również miejsca, gdzie w czynnych jeszcze kopalniach spotyka się ocalałe, stare urządzenia naftowe.

Wyczerpywanie się zasobów i modernizacja procesów wydobywczych mogą spowodować, że w niedalekiej przyszłości całkowicie zaniknie tu działalność wydobywcza. Trasa Szlaku Naftowego może więc stanowić widoczny i jedyny ślad narodzin przemysłu naftowego na tych terenach.

Powoli idziemy w stronę Folusza mijając wiele urząceń związanych z wydobywaniem ropy naftowej. Dalej już wyasfaltowaną drogą schodzimy do Folusza mijając po drodze budynki kopalni. Za budynkiem stoi wyeksponowana jakaś dziwna stalowa maszyna naftowa.

Składa się z niezliczonej ilości kół zębatych – nie ma żadnego opisu więc nie będę zgadywał do czego służyła. Stąd już niedaleko do miejsca, gdzie czeka na nas samochód.

Folusz.

Kończymy tam dzisiejszą bardzo ciekawa i obfitująca w różne atrakcje wędrówkę.

Tekst, zdjęcia i opracowanie – Antoni Noga.

5 3 votes
Article Rating

Powiązane zdjęcia:

Subscribe
Powiadom o
guest

27 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jurek
Jurek
4 lat temu

Dzień dobry. Z wielką przyjemnością przeczytałem interesującą opowieść, wzbogaconą pięknymi zdjęciami, o miejscu tak bliskim mojemu sercu. Z powodów zdrowotnych opuściliśmy na początku lat siedemdziesiątych uprzemysłowioną Łódź i zamieszkaliśmy w ówczesnym Sanatorium. Oczywiście była to inna miejscowość, wystarczy przypomnieć, że nigdzie nie było asfaltu, a jedynymi samochodami były cysterny kopalniane (z intrygującym napisem ,,Precz z ogniem”), ciężarówki z drzewem i autobus dowożący ludzi do kopalni (kierowca spał w chałupie przy przystanku, żeby rano mógł wyjechać). Do dzisiaj pamiętam zapach podkolanów białych na łąkach nadrzecznych, kąpiele w Kłopotnicy, połowy pstrągów, uważanie na żmije oraz wspaniałych ludzi zamieszkujących okolicę, że wspomnę zarządzających… Czytaj więcej »

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Jurek

Panie Jurku – jest mi niezmiernie miło, że moja opowieść pozwoliła Panu przenieść się myślami w czasy beztroskiej młodości i przywołać miłe wspomnienia. Rzeczywiście, zmieniło się tu sporo ostatnimi czasy. Ja też pamiętam ten Folusz i jego okolice z moich dawnych, młodzieńczych lat. Przyjeżdżałem tu jeszcze w latach 70-tych XX wieku o każdej porze roku. Złaziłem wszystkie okoliczne góry, a było to możliwe bo nie istniał wtedy jeszcze Magurski Park Narodowy i można było chodzić gdzie oczy i nogi poniosły. Pamiętam jak przy zielonym szlaku biegnącym Pasmem Magury Wątkowskiej, na odcinku z Kornutów na Wątkową zbierałem czarne borówki na bezleśnych… Czytaj więcej »

Last edited 4 lat temu by Antoni Noga
Mors
Mors
4 lat temu

Potok Kłoptnica, Folusz już chyba zawsze z morsowaniem będę kojarzył. Z tego co czytam, to jakis zakaz kąpieli morsów tam wprowadzono.

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Mors

@Mors – odcinek Kłopotnicy, o której wspominasz i gdzie morsowania się odbywały leży nieco w górę potoku od miejsc przeze mnie tu przedstawianych. A zakaz wprowadzono bo to już teren MPN-u. Pozdrawiam 🙂.

Olga Jodkowska
Olga Jodkowska
4 lat temu

Mam wrażenie że wszyscy blogerzy z czołówki rankingów w czasie przedłużającego się koronowirusa stają się niszowi albo tacy starają się być. Nagle najbliższa okolica im się spodobała, widzą że jest!!! Teraz!!!
Piszą byle pisać,byle publikę utrzymać.
Konkurencję Ci robią 😅
Bądź sobą, tkwij na „zadupiach” i pisz o nich !

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Olga Jodkowska

@Olga – nie martw się, pozostaję sobą i będę dalej przedstawiał rubieże i jak to określiłaś „zadupia” 👍🙂. Teraz jednak czasowo przebywam za granicą i moja działalność na blogu stała się ograniczona. Wrócę jednak wkrótce. Pozdrawiam 🙂.

Martyna
Martyna
4 lat temu

👍👍

Dionizy
Dionizy
4 lat temu

Poczytałem teksty, komentarze, poogladałem zdjęcia i taką diagnozę moją osobistą wystawię. Mam wrażenie ze chcesz uciec,zejść z linii życia na bok na mniej uczęszczany przez ludzi szlak. Tak też postrzegam ten blog.To nie wada oczywiście żebyś źle nie zrozumiał. Doceniam trud jaki wkładasz tutaj i przejrzystość w jego prowadzeniu. Takie „boczne” miejsca to nie moja bajka ja lubię gwar ale z ciekawości wpadnę tutaj na następny wpis. Pozdro.

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Dionizy

Dzięki za Twoje spostrzeżenia Dionizy 🙂. Zaczynając swoją zabawę w blogowanie taki właśnie miałem zamiar, żeby blog był niszowy. Cieszę się, że w swoim zdaniu zaznaczyłeś mimo iż takie wpisy to nie „Twoja bajka” to i tak z ciekawości jeszcze tu wpadniesz🙂👍. Także, że doceniasz trud jaki wkładam w jego prowadzenie. Dziękuję 😀. A tak na marginesie dodam, że z wiekiem przychodzi spowolnienie i ucieczka w spokojność od wszech obecnego gwaru. Pozdrawiam.

Staszek
Staszek
4 lat temu

Skomentuję tak! Ciekawie ilustrowany blog, szczegółowe opisy może ciutkę za zadługawe. Ale warto tu zagladać. Chciałem ten wpis zamieścić na readyfor…… .pl ale autor bloga , jego moderator uparcie odmawia zamieszczenia takiego wpisu. Pozdrawiam.

Antoni
4 lat temu
Reply to  Staszek

@Staszek – miło mi, że masz takie zdanie o moim blogu. Opisy rzeczywiście mam długie ale przez to rzeczowe tak, aby potencjalnych czytelników zapoznać z terenami, które tu opisuję. I dzięki za próby propagowania mojego bloga ☺️. Pozdrawiam.

Grażyna
Grażyna
4 lat temu
Reply to  Antoni

Dzień dobry. Też dodałam coś od siebie na blogu który wspomniał pan Staszek i też nie doczekałam się publikacji.Poczatkowo myślałam że coś zawaliłam ale widzę,ze innym tez nie udało się doczekac na swój komentarz do komentarza.Mam 60+ i jestem pełna uznania dla pana Antoniego za to co robi na blogu.Duża część znajomych z mojego rocznika nie potrafi nawet uruchomić komputera.Wychowanie mam z tamtych lat więc długie teksty potrafię przebrnąć.Wiem też i rozumiem że moje dzieci i wnuki muszą juz mieć wszystko w formie krótkiej informacji.Nigdy nie byłam w rejonach o których Pan pisze dlatego dodatkowo mnie zaciekawiły.Pozdrawiam

Antoni
4 lat temu
Reply to  Grażyna

@Grażyna – miło mi, że docenia pani to co robię i, że nie nie zrażają panią dłuższe opisy. Sam czytając inne blogi też zwracam uwagę na tekst i informacje tam zawarte. Z krótkich tekstów i zdjęć z brakiem opisów niewiele można się dowiedzieć. Pozdrawiam 🙂.

Grażyna
Grażyna
4 lat temu
Reply to  Antoni

Podoba mi się tutaj również to,że komentarz jest widoczny zaraz po wysłaniu,a nie oczekuje się na jego akceptację.To,że udziela Pan odpowiedzi tez jest godnee pochwały.Niezmiennie od lat skandynawia wraz z męzem nas zachwyca.Z zainteresowaniem wpisy o tym temacie na blogu wypatruję.Weny twórczej zyczę na przyszłość.

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Grażyna

@ Grażyna – Dziękuję 🙂 . Staram się chociaż z tą weną bywa różnie. Czasu też czasem brakuje i zdarza się dłużej czekać na kolejny artykuł. A Skandynawia też mnie bardzo zachwyca 🙂 Jeszcze raz Pozdrawiam.
 

Last edited 4 lat temu by Antoni Noga
Magda
Magda
4 lat temu

Cześć.Zachęcona Twoim wpisem na blogu https://www.readyforboarding.pl/ przybyłam. Warto było.Na dokładne poczytanie Twojego bloga zarezerwuję sobie osobny czas.Wpisy ze Szwecji szczególnie mnie zainteresowały.Bedę tu zaglądać.Pozdrawiam👍

Last edited 4 lat temu by Magda
Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Magda

@Magda. Cześć 🙂. Bardzo mi miło, że mój blog zainteresował Cię na tyle, że rezerwujesz sobie czas na przeczytanie go. Wpisy że Szwecji też szczegulnie polecam 🙂. Dziękuję za komentarz i Zapraszam.

Magda
Magda
4 lat temu
Reply to  Antoni Noga

Z blogów „podpiętych” w komentarzach przypadł mi do gustu też https://w10inspiracjidookolaswiata.pl
Mniejsze blogi są takie od serca.Nie obciążone chęcią zdobycia oglądalności za wszelką cenę, a co za tym idzie pieniędzmi.Chociaż na wejściach na bloga pewnie każdemu pisząemu zależy 🙂

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Magda

W wolnej chwili rzucę okiem na ten proponowany przez Ciebie blog. Też wolę czytać blogi niszowe. Wiadomo, każdemu zależy na tym żeby wiele osób odwiedzało jego bloga bo po się stara i go pisze 🙂. Dobrze też, gdy czytelnicy zostawiają swoje komentarze bo wtedy blog „żyje”. Pozdrawiam.

Krystyna
Krystyna
4 lat temu

Dzień dobry.Czy najpierw idzie Pan na wędrówkę,a później szuka informacji o miejscowościach i tym co tam zobaczył czy wiedzę zdobywa dopiero po powrocie. Opisy na blogu są dokładne.

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Krystyna

@Krystyna – dziękuję za komentarz. Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Bywa różnie – czasem się przygotowuję szukając informacji i czytając o tym gdzie pójść i co zobaczyć (dotyczy to głównie rejonów odleglejszych od miejsca gdzie mieszkam). Czasem idę zupełnie spontanicznie bez określonego celu. Mam już swoje lata, Beskid Niski i jego pogórza znam bardzo dobrze i wiem czego mogę się tu spodziewać. Pozdrawiam 🙂.

Paweł
Paweł
4 lat temu

Hej!

Biorę do ulubionych, pień ściętego drzewa.

Przyroda sama coś takiego wymyśliła, a ludzie na wzór swoich pogmatwanych myśli dopatruje się w tym czegoś co chcieliby zobaczyć 😉

Stalowa maszyna naftowa nie opisana jest jak piszesz ale wygląda na szczęśliwą, że nie dowiedział się o niej hycel złomiarz.

Psinka dodała uroku wędrówce.

Pozdrawiam.

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Paweł

Hej Paweł – ta maszyna to eksponat przy Transgranicznym Szlaku Naftowym, stoi nieopodal bydynku kierownictwa tej Kopalni. Jest nawet ogrodzona ale to wstyd, żeby nie było żadnego opisu. Byłem tam kilka dni temu i nic się w tej kwestii nie zmieniło – jak było 2 lata temu tak jest i dzisiaj 🙁 A psinka jest przesympatyczna 🙂 Naprawdę!

Last edited 4 lat temu by Antoni Noga
Paweł
Paweł
4 lat temu
Reply to  Antoni Noga

Hej! Tosiu, nie z takimi ogrodzonymi i okamerowanymi – metalowymi „potworami” złomiarze sobie poradzili 😉 Wracając już na serio do tematu to ta „dziwna stalowa maszyna naftowa” pokazana przez Ciebie na zdjęciu, to……. mechaniczne urządzenie do obróbki odwiertów. To tak ogólnie ujmując. Pochodzi sprzed pierwszej wojny światowej. Urządzenie przeciągane było z miejsca na miejsce za pomocą zaprzęgu konnego.Było cenne, więc obsługiwało wiele odwiertów zmieniając miejsce stacjonowania. Dokładnej wiedzy na jego temat zaczerpnąć można i poznać działanie w w BÓBRCE ( https://bobrka.pl ) w plenerowym Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza . Dla miłośników nafty Skansen Przemysłu Naftowego „Magdalena”… Czytaj więcej »

Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Paweł

@Paweł – dzięki, że poświęciłeś swój czas i wyszperałeś informację o tej „maszynie”. Wielokrotnie byłem w skansenie w Bóbrce i wystarczyło tylko przeglądnąć swoje archiwalne zdjęcia, które przypomniały by mi o niej. Oto przykład podobnych wiertnic z tego skansenu uwiecznione na moich zdjeciach: pierwsza to austriacka przewoźna wiertnica „Trauzl” 800 służąca do udarowego wiercenia do głębokości 800 metrów. >Tutaj nieco inna. Poszperałem i ja trochę i znalazłem informację, że ta z Folusza to wiertnica produkcji polskiej „SM 4”. Pozdrawiam.

Last edited 4 lat temu by Antoni Noga
Paweł
Paweł
4 lat temu
Reply to  Antoni Noga

👍👍👍… jak dobrze pójdzie, to tabliczka z opisem eksponatu z Folusza znajdzie się przy nim. Skoro jest zainteresowanie, to powinna być!
To stwierdzenie moich wczorajszych rozmówcow ze strony właściciela obiektu i opiekunów.

Last edited 4 lat temu by Paweł
Antoni Noga
4 lat temu
Reply to  Paweł

Super Paweł!!! Dziękuję w imieniu swoim jak i w imieniu czytających bloga turystów odwiedzających Folusz, za Twoją interwencję 👍👏🙂