Jeleń, Skała wraz z Desznicką Górą oraz leżące w zach części wzgórze z grodziskiem Walik tworzą swego rodzaju niewielki acz bardzo interesujący masywik górski. Charakteryzuje się on nieprzeciętnymi, jak na Beskid Niski, walorami widokowymi oraz ciekawymi miejscami o bogatej przeszłości i powiązanymi z nią legendami. Łatwo tam trafić gdyż znajduje się kilka kilometrów na południe od Nowego Żmigrodu, który jest bardzo dogodnym punktem wypadowym w Beskid Niski.

Kilka słów o położeniu masywu Jelenia.
Ten niewielki i niewysoki masyw znajduje się w centralnej, północnej części Beskidu Niskiego. Z każdej strony otaczają go wyższe od niego wzniesienia ale położone w takiej odległości, że nie przesłaniają widoków. I tak od południa jest to najwyższy w tej okolicy Kamień nad Katami (714 m n.p.m.) i przełęcz Hałbowska łącząca się dalej z Kolaninem (705 m n.p.m.). Kolanin wraz z Ostryszem (635 m n.p.m.) znajdują się już na południowo-zachodniej stronie opisywanego masywu. Od zachodu góruje Trzeci Kopiec zwany też Trzy Kopce (696 m n.p.m.) a od północy masywik Bucznika (519 m n.p.m.) z Pagórkiem (519 m n.p.m.). Na północnym-wschodzie zaś, po drugiej stronie Wisłoki, wznosi się Golesz (456 m n.p.m.) a na wschodzie góruje Grzywacka Góra (567 m n.p.m.).

Kolanin i Kamień nad Kątami oddziela od interesującego nas masywu potok Ryj. To dopływ Wisłoki mający swoje źródła na stokach Ostrysza. Od wschodu i północnego wschodu opływa go Wisłoka, a od północnego zachodu i północy potok Brzezówka, również wpadający do Wisłoki. Ten sam potok z kolei rozgranicza masyw Jelenia od Bucznika. Na północno-wschodnich stokach Jelenia umiejscowiona jest niewielka wioska Skalnik. Ponadto na północ od Jelenia i Walika leży Brzezowa. Na południowy-zach. i południe od Walika znajduje się Jaworze – nieco jeszcze dalej na południe, pod tzw. Desznicką Górą leży Desznica. Po wschodniej stronie, już na drugim brzegu Wisłoki, rozciągają się zabudowania długiej wsi Kąty.
Przygoda, która mogła być przykrą, a której uniknąłem.
Jest połowa marca 2020 roku, niedziela i piękna słoneczna pogoda. Odkąd mamy epidemię koronawirusa tempo życia mocno zwolniło, zalecenia są takie aby nie gromadzić się w większych (do 50 osób) grupach. Na razie nie wprowadzono zakazu opuszczania domów i przemieszczania się po kraju. (Właśnie teraz, w chwili, gdy to piszę – wtorek 24 marca 2020 – zakaz taki zostaje ogłoszony i , że wprowadzony będzie on od następnego dnia!). Na razie jednak poruszanie się jest możliwe. Piękna i słoneczna pogoda podpowiada, żeby wybrać się w teren. Postanawiam więc podjechać do Skalnika i powłóczyć się samotnie po bezleśnych wzgórzach masywu Jelenia. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jaka jest, taka jest ale samotna wędrówka ani mnie, ani nikomu innemu nie zaszkodzi. Tym bardziej, że na pewno podczas niej żadnego człowieka tam nie spotkam.
Wyjeżdżam z domu i jadę z Jasła w stronę Nowego Żmigrodu. Ulice w mieście prawie puste, droga poza miastem również z bardzo małym ruchem samochodowym. Po przeciwnej stronie drogi, na przystanku autobusowym stoi policyjny samochód. Gdy zrównuję się z nim on rusza, zakręca o 180 stopni, dogania mnie i jedzie tak za mną przez jakiś czas. Teren zabudowany więc nie przekraczam pięćdziesiątki, jadąc zgodnie z przepisami. Po ok. 2 km policja wyprzedza mnie i odjeżdża bardzo szybko w przód. Czyżby to było polowanko? Pewnie tak – O! za kilkoma zakrętami i po przejechaniu kolejnych 2 km, stoją na następnym przystanku z włączonymi migającymi „kogutami” przy zatrzymanym dostawczaku kontrolując kierowcę. Jadę dalej i … przed Nowym Żmigrodem, niedaleko miejscowości Gorzyce mijam się z kolejnym policyjnym autem jadącym szybko w kierunku Jasła. Tym razem jednak nie zawracają i nie jadą za mną 😉 Wniosek? – Warto się nie spieszyć.
Skalnik – położenie i krótka historia.

Nowy Żmigród przejeżdżam bez zatrzymywania się i jadę w kierunku Krempnej aby po przejechaniu kilku kilometrów skręcić w prawo, w kierunku Brzezowej. Przejeżdżam mostem nad Wisłoką i skręcam do Skalnika.
Tu zatrzymuję się na parkingu przed kościołem. Akurat skończyła się msza. Na parkingu jest tylko 6, może 7 samochodów. Niewielu wiernych wychodziło z kościoła, było ich raptem może 25, ale nie więcej jak 30. Widać zalecenia są przestrzegane.

Skalnik to niewielka wieś położona na pn. -wschodnich stokach wzgórza Jeleń po lewej (orograficznie) stronie Wisłoki. To bardzo stara polska miejscowość, która (jak głoszą podania) powstała jeszcze za czasów państwa Wiślan.

Wieś prawdopodobnie (bo nie zachowały się pisane dokumenty) założono na prawie polskim w XIV wieku. Wiadomo, że nieco później król Władysław Jagiełło przeniósł wieś na prawo niemieckie. W latach 1416-1421 wieś należała do Mikołaja Skaleńskiego. Była tu też parafia erygowana przed 1480 rokiem o czym świadczy wpis w kronikach Długosza. W 1516 roku Skalnik przeszedł pod władanie rodziny Stadnickich, potem Wojszyków i kolejnych właścicieli sąsiedniego Nowego Żmigrodu. Później Skalnik wskutek mniejszej liczby wiernych i słabych dochodów został włączony do parafii w Samoklęskach by w czasach zaborów, w 1791 roku przejść do parafii w Nowym Żmigrodzie. W latach 1909-11 w miejscu, gdzie stały poprzedzające go, wcześniejsze kościoły drewniane, wzniesiono nowy, już murowany. Po 1939 roku Skalnik ponownie stał się samodzielną parafią, kiedy to bardzo wzmógł się kult do łaskami słynącego obrazu Matki Bożej Skalnickiej, Królowej Gór. Z tego też powodu kościół w Skalniku w 1962 roku został podniesiony do rangi sanktuarium.
Skalnik – hipotezy i fakty.
Liczne podania i legendy mówią, że już w czasach średniowiecznych, w miejscu gdzie dziś stoi kościół oddawano hołd pogańskim bóstwom. W IX wieku po południowej części Karpat działalność misyjną prowadzili Cyryl i Metody i wtedy to chrześcijaństwo miało swe początki na tych terenach. W miejscach pogańskich kultów po wprowadzeniu chrześcijaństwa stawiano świątynie więc i tu takowa powstała, ponoć już w X wieku. Do jej powstania przyczynił się Metody (późniejszy święty), który przywiózł relikwię św. Klemensa z Chersonezu. Jeszcze w XX wieku otaczały kościół tysiącletnie, potężne dęby, które jednak nie przetrwały do dzisiaj.
W ołtarzu głównym świątyni znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem (typ Hodegetrii), zwanej Skalnicką. Jest to gotycka XV-wieczna ikona wykonana na desce techniką temperową. Ludowe przekazy mówią, że jest dużo starsza i została przywieziona do Nitry (dzisiejsza Słowacja) przez Cyryla i Metodego. Z Nitry z kolei, za czasów Świętopełka wywieźli ją uciekający chrześcijanie obrządku słowiańskiego przed niemieckimi osadnikami. Fakty są jednak takie, że obraz ten rzeczywiście trafił tutaj z terenu dzisiejszej Słowacji. Było to jednak dopiero w XV wieku, podczas wojen husyckich. Podobnie jak figura Matki Boskiej znajdująca się dzisiaj w Tarnowcu niedaleko Jasła i, z którą też związane są ciekawe legendy).
Jeleń (501 m n.p.m.)
Wyruszam z przykościelnego parkingu kierując się drogą przez północno-zachodnia część wsi. Drogą prowadzącą w kierunku Brzezowej dochodzę do rozwidlenia i kieruję się na zachód trawersując północne stoki Jelenia. Mijam stalowy krzyż postawiony tu w 1950 roku, stojący pod samotną lipą po czym skręcam ostro na południe zaczynając podejście gruntowa dróżką.


Wznosi się ona stopniowo najpierw otwartym terenem by nieco wyżej wejść w szpaler drzew i krzewów rosnących wzdłuż drogi. Nie jest to zbyt długi odcinek i po chwili znów podchodzę otwartym terenem mając coraz rozleglejsze widoki na otoczenie Skalnika i okoliczne góry. Jeleń to praktycznie bezleśna góra – jedynie północne jego stoki porasta niewielki las, głównie modrzewiowy.

Po południowej stronie Jelenia głębiej wryte doliny spływających potoków porastają niewielkie lasy olsowe.
Mimo swojej niepozornej wysokości jest ten szczyt bardzo dobrym punktem widokowym gdyż otaczające go góry znajdują się w dość dużej odległości i nie przesłaniają widoków. Podobnie jest w całym tym niewielkim masywie i naprawdę warto tu wejść aby powędrować gdzie oczy poniosą, bo teren ten jest bardzo łatwy w orientacji.



Z kulminacji schodzę na przełaj przez pola podszczytowe do widocznej z góry drogi gruntowej.

Drogą tą prowadzi szlak rowerowy nazwany „Śladami św. Wojciecha” a także szlak konny. Znakowane były jakiś czas temu ale nie tylko upływ czasu przyczynił się do tego, że są słabo widoczne albo po prostu ich już nie ma. Przyczynili się do tego także wandale (o czym później).

Z Jelenia na Koczy Zamek.
Gruntowa, odcinkami błotnista droga prowadzi teraz na południe w obniżeniu między Jeleniem a Desznicką Górą. Po obu stronach porastają ją zagajniki leśne, nie jest więc to zbyt ciekawy odcinek ale dający nieco inne spojrzenie na najbliższą okolicę (chwilowy brak rozległych widoków 😉 . W miejscu gdzie droga zaczyna się wznosić skręcam w prawo, w polną ścieżkę. Idę nią wzdłuż granicy lasu w stronę Walika.


Ścieżka, którą idę ciągnie się równolegle do biegnącej nieco wyżej grzbietowej drogi gruntowej. Tu już ciekawiej się idzie bo o wiele więcej widać a także i słychać … Śpiewające ptaki w zaroślach, które o tej porze roku zaczynają się łączyć w pary i budować gniazda. Jednak nie może być tak, żeby spokojnie wsłuchiwać się w ptasie śpiewy i odgłosy przyrody. Kolejny raz zdarza mi się trafić na moment kiedy sielankowy nastrój zakłóca hałas silnika. Tym razem jest to czarna terenówka, którą przejeżdża ktoś po szutrowej tutaj drodze. Po chwili drugi – tym razem biały pick-up … No nie ma spokoju …

Wspomniana droga i ścieżka łączą się ze sobą w pobliżu wzniesienia na południe od szczytu wzgórza Walik. Prawdopodobnie na tym wzniesieniu usytuowany był w XV wieku tzw. „koczy zamek” (kotczy lub koci zamek).

Było to w czasach wojen husyckich (1419-35), które zaczęły się po spaleniu na stosie czeskiego reformatora religijnego Jana Husa. „Kocze Zamki” to sposób obrony wymyślony i stosowany przez taborytów – (oddziały wywodzące się od „husytów”). Polegało to na tym, że z wozów ciągnionych przez konie formowano okręgi barykadując się w ich środku i broniąc dostępu z zewnątrz.
Grodzisko wczesnośredniowieczne „Walik”.
Na widocznym już od jakiegoś czasu wzgórzu usytuowane są pozostałości po wczesnośredniowiecznym grodzisku.

Miejscowa ludność od niepamiętnych czasów nazywa to miejsce „Walik”. Rzeczywiście, zachowały się tu bardzo wyraźnie widoczne w terenie ślady wysokich, ponad 3 metrowych obwałowań dawnego grodziska. Było ono stosunkowo duże gdyż zajmowało powierzchnię ok. 4 ha. Najnowsze badania prowadzone niedawno (sierpień 2019) za pomocą zdjęć lotniczych z dużej wysokości wykazują, że było ono jeszcze większe niż do tej pory sądzono i posiadało jeszcze jeden zewnętrzny, trzeci wał.
Olcha czarna i wał od strony wschodniej. Szyszeczki i bazie olchy czarnej.

Północny wał grodziska „Walik”, w oddali lasy modrzewiowe na stoku Jelenia. „Walik” – Wał od strony północno-zachodniej.
Tak czy inaczej patrząc na to wzgórze z różnych stron wyraźnie widać, że był tu kiedyś duży gród. Powstał jak się przypuszcza już w VIII wieku n. e. ale nie istniał zbyt długo bo już w X wieku strawił go potężny pożar, o czym świadczą ślady znalezione podczas prac archeologicznych.

Przez wieki teren grodziska użytkowany był (i do dzisiaj jest) rolniczo a mimo to wyraźnie widać jego zarys. Zwłaszcza potężne kiedyś wały ziemne wzmacniane drewnem i kamieniami z licznych w okolicy ostańców skalnych. Podczas badań archeologicznych znaleziono skorupy ceramicznych naczyń z VIII – X wieku a także ślady z wcześniejszych epok świadczące o kontaktach handlowych. Warto przypomnieć, że doliną Wisłoki wiódł szlak handlowy na południową stronę Karpat przez przełęcz Beskid nad Ożenną.


Ciekawie o tym grodzisku a także i o „koczym zamku”, który znajdował się po południowej stronie grodziska, pisze etnograf, historyk, badacz folkloru Podkarpacia – Franciszek Kotula w swojej książce „Po rzeszowskim przedgórzu błądząc”. Także i w moim innym wpisie na tym blogu wspomniałem o Waliku, więc zainteresowanych odsyłam tutaj.

Warto przejść się dookoła po wale otaczającym majdan grodziska jak i po samym majdanie. Można wtedy poczuć jak mogło tu wyglądać życie w tamtych czasach. Prawdopodobnie handlowano tutaj przywożonymi towarami z różnych stron świata więc można sobie tamtych ludzi i ten gwar wyobrażać. Wyobraźnia jednak nie do każdego przemawia ale realne widoki już bardziej.


Warto więc się też rozejrzeć po okolicy by tymi widokami nacieszyć oczy. Nie są może zbyt rozległe bo południową i zachodnią stronę przesłaniają wysokie, zalesione wzniesienia Kamienia, Kolanina i Trzech Kopców. W pozostałych kierunkach są jednak warte obejrzenia.
Odcinkiem szlaku rowerowego na Skałę.
Po obejściu grodziska dookoła jego wewnętrznym wałem, schodzę na południe by i z tej strony móc spojrzeć na nie. A prezentuje się stąd okazale:


Wspominałem wcześniej, że przyszedłem tutaj ścieżką równoległą do biegnącej wyżej grzbietem polnej drogi. Tą drogą będę teraz szedł w stronę Skały.
Prowadzi nią też rowerowy szlak zielony zwany „Śladami sw. Wojciecha”, który w czasach państwa Wiślan prowadził w okolicy działalność misyjną. (Dodam tutaj, że powyżej sąsiedniej miejscowości – Brzezowa, na południowych stokach Pagórka (519 m n.p.m.) znajduje się źródło św. Wojciecha.). Znakowanie tego szlaku dziś już w praktyce jest niewidoczne bo nie było przez lata odnawiane. Za to droga, którą prowadzi jest rozjeżdżona i zniszczona wyżłobionymi przez koła terenówek koleinami, co utrudnia poruszanie się tutaj rowerem.

Tym bardziej, że po zimie jest to teren podmokły więc i koleiny wyryte są głębiej i są szersze. Niestety – problem z rozjeżdżaniem szlaków z roku na rok narasta.

Mimo to i tak warto tędy się przejść chociażby dla samych, rozległych widoków.

Droga jest prawie płaska, dopiero na wysokości Desznicy nieco się wznosi bo znajduje się tu kulminacja wzgórza zwanego też Desznicką Górą (501 m n.p.m.). Nieco na wschód tej kulminacji szlak rowerowy ostro skreca na północ, do Skalnika. Do niedawna stał tu słup z drewianych pali a na nim umieszczone były tabliczki kierunkowe szlaków konnych i rowerowych. Niestety jacyś wandale słup ten wyrwali, tabliczki zostały oderwane i rozrzucone na ziemi.

Stał tu też od wielu lat znak drogowy „zakaz ruchu” i on także został wyrwany i przewrócony.

Komu to przeszkadzało??? Odpowiedź nasuwa się sama! Dodam może jeszcze, że dwa lata temu będąc tu zimą na nartach widziałem samochód terenowy w „akcji”. Widziałem też miejsca, które były bardzo mocno rozjeżdżone przez samochody z napędem na cztery koła.
Nachodzi mnie taka refleksja, że głupota ludzka i chamstwo nie znają granic.





Cóż począć – trzeba jednak iść dalej. Polna droga w dalszym ciągu prowadzi wypłaszczonym grzbietem i wciąż widoki z niej są bardzo ładne.
Skała (471 m n.p.m.)
… to wschodnie wypiętrzenie tego niewielkiego masywu. Od południowego-zachodu łagodnie opadającym siodełkiem łączy się z Desznicka Górą a od wschodu i północy ostro, i bardzo stromo opada w dolinę przepływającej u jej stóp Wisłoki. Na zachód od Skały wznosi się Jeleń oddzielony od niej spływającym na północ potokiem, uchodzącym w Skalniku do Wisłoki. Z południowej strony opływa Skałę potok Ryj.



Ze szczyciku rozciągają się bardzo malownicze widoki na okolicę. Zwłaszcza te na południe, na dolinę Wisłoki, które wcześniej zasłaniał Kamień nad Kątami. Zreszta – cała okolica jest bardzo ładnie położona więc znów watro się tu na dłużej zatrzymać i odpocząć.

Ze Skały schodzę polną miedzą rozdzielającą sąsiednie pola aż do szutrowej drogi. Sprowadza ona zakosami z góry do Skalnika. Tą drogą idę dalej w dół i rozglądając się na boki obserwuje okolice Skalnika. Widać stąd charakterystyczną wieżę neogotyckiego kościoła wsród zabudowań bardzo ładnie położonej wioski.


Rzucają się też w oczy mozaiki pól uprawnych, rozrzuconych na stokach otaczających Skalnik wzgórz. Gdzieniegdzie widać zieleniace się już pięknie oziminy to znów brunatno-rude zorane pola i szarobure o tej porze roku łąki czy pastwiska.


Nieco niżej pojawiaja się drzewa i krzewy tarniny rosnace wzdłuz drogi, przesłaniające nieco widoki na dolinę Wisłoki.

Jeszcze niżej dochodzę do miejsca, w którym spływający z góry potok przepływa pod mostkiem na dróżce do Skalnika oraz pojawiają się pierwsze zabudowania wsi.
Skalnik kościół pw. św. Klemensa Papieża i Sanktuarium Matki Boskiej Królowej Gór. Stara zabudowa Skalnika.
Po dojściu do wsi nie kończę wędrówki bo zamierzam jeszcze zejść w dół, w dolinę rzeki Wisłoki. Chcę zobaczyć czy nad Wisłoką stoi jeszcze wisząca na linach kładka zwana potocznie „ławą”, a która gdy tu byłem ostatnio była już w bardzo kiepskim stanie.

Wisząca kładka nad Wisłoką bardzo już kiepskiej kondycji.

Zamierzam też obejść Skalnik od wschodniej, i północnej strony bo ładnie prezentuje się stąd kościół na wzgórzu. Ława wisi jeszcze nad rzeką i przydałby się jej solidny remont. Niedaleko od rzeki znajduje się niewielki plac jeździecki z przeszkodami i właśnie młody chłopak zmierza do niego na koniu.

A ja idę powoli wąską dróżką pod niewidoczny stąd, bo zasłonięty drzewami cmentarz wiejski. Znajduje się on na północnym zboczu stromego wzniesienia, na którym stoi skalnicki kościół.

Wchodzę jeszcze na teren cmentarza aby przyjrzeć się w skupieniu ciekawym nagrobkom, po czym wychodzę przez stalową bramkę na rozległy parking pod kościołem. Tu kończę dzisiejszą, bardzo przyjemną wedrówkę.
Na koniec trasa wedrówki zaznaczona kolorem niebieskim.

Tekst, zdjęcia i opracowanie – Antoni Noga.
Czołem! Startuję, zrównuję się, doganiam…. myśl. Zawracam. Coś jak wóz policyjny z Twego opisu. Nie śpieszę się korzystając ze wskazówek Twoich. Polowanko na wenę w napisaniu komentarza trwa. Tym razem nie jest łatwo. Tekst pozbawiony jest punktów zaczepnych. Grodziska, zamczyska, targowiska, których nie widać wyobraźni wymagają. Nie zawsze ona, ta wyobraźnia nachodzi u czytającego. Jak sam kiedyś pisałeś, tereny srogo doświadczone przez czas – tego koronowirusa COVID-19 też zapewne przetrzymają. Nie wiem czy to odludzia przedstawiasz czy foto ujęcia tak zrobione masz ale widzę tereny wolne od zabudowań. Mam BARDZO mieszane uczucia w temacie Off-roadu …ale… kilka miejsc- dróg polnych… Czytaj więcej »
W tym trudnym czasie jaki niespodziewanie nastał ciężko o skupienie się a co dopiero o wenę. Bo ona – jak sam zauważyłeś – upolować się nie daje 😏. Natłok niechcianych myśli, troska o niepewną przyszłość i niepokój o bliskich gdzieś tam w świecie daleko … Trudno pozbierać myśli. Wyobraźni też na wodzy nie utrzymasz i wyobrażasz sobie nie to co chciałbyś. Mimo wszystko trzeba starać się być dobrej myśli. Wracając do kwestii poruszonych przez Ciebie: Teren, po którym wędrowałem rzeczywiście pozbawiony jest zabudowań. Jest kilka wiosek w okolicy ale położone są w dolinach i raczej skupione. Ja jednak często z… Czytaj więcej »
Co ludzie mieszkający w miejscach opisywanych robią,gdzie pracują z czego żyją. Osowiałe te regiony nie dla młodych raczej.
Ludzie mieszkąjący tutaj radzą sobie – jedni lepiej, inni gorzej. Jak wszędzie zresztą a, że są twardzi, to na swoim jakoś wychodzą. Wiele osób wyjeżdża i pracuje też za granicą. To, że młodzi z takich miejsc uciekają to trudno się dziwić. Nie ma tu dla nich perspektyw ani jeśli chodzi o ciekawą i dobrze płatną prace, ani możliwosci spełniania się w swoich zainteresowaniach, także jesli chodzi o kulturę i rozrywkę. Pozdrawiam.